2. Best friend's cousin

913 43 4
                                    

Stałam nieruchomo wpatrując się w zmierzającego w naszą stronę chłopaka.
Kuzyn Clary, ubrany był w biały, dopasowany t-shirt oraz niebieskie dżinsy.
Już na pierwszy rzut oka, wyglądał na bardzo sympatycznego.
- Alejandro, jak ja cię dawno nie widziałam! - wybuchła Clara, wpadając w objęcia piłkarza. - Wyładniałeś. - stwierdziła, przyglądając się swojemu kuzynowi, na co on parsknął śmiechem.
- Ty też wyglądasz całkiem nieźle.
Potem dziewiętnastoletni piłkarz skierował wzrok na mnie.
- Och, no właśnie.Poznaj moją przyjaciółkę,Valerie.
- Miło cię poznać. - powiedziałam, podając rękę piłkarzowi.
- Alejandro, mi również. - uśmiechnął się czarująco. - Dużo o tobie słyszałem. - dodał.
- Ja o tobie też. Oczywiście same dobre rzeczy.
Utrzymaliśmy chwilowy, lekko nie zręczny kontakt wzrokowy, który zerwałam kierując wzrok na przyjaciółkę.Dziewczyna wpatrywała się w nas z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Czyli jesteś naszą nową fizjoterapeutką? - zagadał piłkarz, podczas gdy we trójkę kierowaliśmy się w stronę centrum Dohy.
- Dokładnie tak. Stresuje się trochę, to ważna robota. Nie wiem czy dam radę.
- Napewno dasz. - pocieszył mnie. - Musisz poznać chłopaków z drużyny. Wtedy się przekonasz że będzie fajnie.
- Tak, i to jak najprędzej. Im szybciej poznam każdego tym lepiej. - stwierdziłam. - W końcu muszę wiedzieć, komu będe leczyć kontuzję. - parsknełam śmiechem.
- Masz w tej swojej drużynie, kogoś ładnego? - zapytała żartobliwie.
- A ty zawsze o tym samym. - wtrąciłam.
- Och, dla ciebie zawsze się ktoś znajdzie, Clara. - westchnął prześmiewczo. - Mam już nawet jednego lub dwóch kandydatów.
- Wspaniale. - westchneła entuzjastycznie. - Na co macie ochotę do jedzenia? - dodała.
- Wy wybierzcie. - powiedział Balde.
- Mi to obojętne. - oznajmiłam.
- Jacy wy nie zdecydowani. W takim razie ja wybiorę.
Z hotelu do samego centrum, mieliśmy stosunkowo blisko.
Przez całą tą nie długą drogę, dowiedziałam się sporo rzeczy o Alejandro, jak i on o mnie.
Nie chciałam zbyt nalegać, dlatego nie zadawałam mu wiele pytań, ku mojemu zdziwieniu, sam z siebie dużo opowiadał, o drużynie hiszpańskiej, jak i o sobie samym.
Piłkarz okazał się być strasznie uprzejmym i zabawnym chłopakiem.
Dopadły mnie lekkie wyrzuty sumienia, że początkowo nie byłam do niego najlepiej nastawiona.
Jednak pozory mnie zmyliły.
Stolica Kataru była przepełniona ludźmi. Po ulicach Dohy, spacerowało mnóstwo grup nastolatków czy po prostu turystów. Zdaje mi się że powód dlaczego większość ludzi przyjechało własnie w tym okresie do Kataru, jest mundial. Teraz cały świat żyje tymi mistrzostwami. Każdy chce widzieć jak kilkanaście krajów rywalizuje o tytuł mistrza świata.
Akurat szliśmy jedną z głównych ulic, w której roiło się od różnego rodzaju restauracji, klubów czy po prostu miejsc spotkań ludzi.
Wybraliśmy jedną z restauracji, która była wysoko oceniana w komentarzach na internecie.
Zasiadliśmy przy stoliku, który był położony w miejscu idealnie oddalonym od reszty gości.
Clara poprosiła o to kelnerkę, specjalnie dla tego byśmy nie natrafili na natrętnych fanów, proszących Balde o zdjęcie czy autograf.
W menu było wszystko co mogłam sobie wymarzyć, lecz ja postawiłam na sałatkę z owocami morza.
Alejandro uparł się że dziś to on za wszyskto płaci i byśmy wybrały sobie wszystko na co mamy ochotę.
Ja początkowo nie przystawałam na ten pomysł, lecz Clara poinformowała mnie że jej kuzyn zawsze taki jest i bym przystała na jego propozycję.
- Kiedy gracie pierwszy mecz? - zapytała moja przyjaciółka, po tym jak złożyliśmy zamówienia.
- Już w środę. Z Kostaryką. - odpowiedział piłkarz.
- Napewno wygracie. - stwierdziła.
- Też tak sądzę. Jesteście jedną z lepszych drużyn tutaj. - wtrąciłam.
- Jest dużo dobrych drużyn, ale obyście miały rację. - powiedział. - Valerie, kiedy zaczynasz pracę?
- Dostałam informację że jutro mam iść na wasz trening. Tam zobaczę się z waszym trenerem i resztą sztabu.
- O, to fajnie. - westchnął z uśmiechem. - Będziesz mogła poznać chłopaków jutro przy śniadaniu. Jeśli oczywiście chcesz.
- Ja... - zaczęłam, jednak przerwała mi Clara.
- Tak! Genialny pomysł. - wtrąciła blondynka, która była zawsze pierwsza do poznawania nowych ludzi, a szczególnie jeśli tymi ludźmi byli Hiszpańscy piłkarze.
- Myślę, ze to dobry pomysł. - uznałam.
- W takim razie, dosiądziesz się jutro do nas.
- To napewno nie będzie problem? Nie chcę wam przeszkadzać.
- Nie no co ty. Pamiętaj, że zawsze jesteś u nas mile widziane. - oznajmił mi Alejandro. - Jesteś ważna, wkońcu jesteś naszą fizjoterapeutką. - uśmiechnął się pogodnie.
- Pochodzisz z Wysp Kanaryjskich, prawda? - kontynuował. - Słyszałem że jest tam bardzo pięknie.
- Prawda, jest tam naprawdę przecudownie. A ty od urodzenia mieszkasz w Barcelonie?
- Tak. Byłaś tam kiedyś? - zapytał, wyraźnie zaciekawiony.
- No, ale to jak byłam dzieckiem.
- W takim wypadku, koniecznie musisz tam wpaść. - westchnął entuzjastycznie. - Musicie. - poprawił się, patrząc na Clarę, która akurat przeglądała coś w swoim telefonie. - Ty clara tez musisz wkońcu mnie odwiedzić. Mama narzeka że nie widziała cię od miesięcy.
- Napewno po mistrzostwach, ja i Valerie cie odwiedzimy. - zaśmiała się.
Potem odrazu podeszła do nas młoda kelnerka, razem z daniami, zamówionymi przez nas.
Jedzenie było naprawdę przepyszne, każdemu smakowało.
Z restauracji wyszliśmy dopiero około godziny dwudziestej drugiej. Odrobinę się tam zasiedzieliśmy, jednak czas na rozmowie mijał nam tak dobrze, że nikt nie patrzył na zegarek.
Balde okazał się być dla mnie wielkim pozytywnym zaskoczeniem. Dawno nie bawiłam się tak dobrze, jak dziś a to dopiero był początek mojej przygody w Katarze.
Do hotelu wróciliśmy po piętnastu minutach. Mimo tego że nadchodziła już noc w centrum Dohy, dalej tętniło życiem.
W ośrodku również nie panowała mroczna cisza.
Gdy weszliśmy do budynku, pierwsze co podszedł do nas ciemnoskóry chłopak, najprawdopodobniej również piłkarz.
- Balde, dawaj na rundę w fifę do pokoju Ferrana! - krzyknął chłopak, natychmiastowo podchodząc do Alejandro i ciągnąć go za ręke. - Ohoho, może przedstawisz mi koleżanki. - powiedział, kierując wzrok na nas.
- Jasne. Ansu, to moja kuzynka Clara. - oznajmił, kierując wzrok na blondynkę. - A to Valerie, nasza nowa fizjoterapeutka i moja koleżanka. - przedstawił mnie, a ja podałam dłoń nowo poznanemu chłopakowi, uśmiechając się słabo.
- Och, jak miło was poznać! - westchnął głośno. - Dlaczego dopiero teraz poznajesz mnie z takimi fajnymi dziewczynami, Alejandro? - zapytał z lekkim zarzutem Ansu.
- Bo dopiero dziś przyjechały.
- A, skoro tak. Widzimy się jutro dziewczyny, a ja zabieram wam Balde. - oznajmił, obejmując ramię dziewiętnastolatka.
- Ty idź, ja zaraz przyjdę.
- Dobra, czekamy w pokoju Ferrana. Do jutra. - powiedział, puszczając oczko w stronę moją oraz mojej przyjaciółki.
- Sory za niego. - powiedział Balde, gdy Ansu już odszedł. - Chyba coś wypił.
- Nie szkodzi.
- To też piłkarz? - zapytała Clara.
- Tak. Ansu Fati, gra w tym samym klubie co ja. Ogólnie jest fajny. - stwierdził. - Wszyscy z drużyny są fajni. Zresztą jutro się przekonacie. - powiedział radosnym głosem. - To co, widzimy się jutro na śniadaniu, tak?
- Tak. - odpowiedziałam.
- To ja lecę. Papa. - powiedział i zaczął kierować się w stronę windy, która zapewne miała poprowadzić go do pokoju tego Ferrana, o którym mowił Ansu.
- Pa! - odparłyśmy równocześnie i same wróciłyśmy do naszego pokoju.
Pierwszym co zrobiłyśmy po przyjściu do apartamentu, było rzucenie się na swoje własne łóżka. Po całym tym męczącym oraz pełnym nowych wrażeń dniu, miałam ochotę jedynie na położenie się spać.
Musiałam się przyzwyczaić do dawki tylu wrażeń przez kolejne parę tygodni, wkońcu byłam na Mundialu w Katarze. Tu mogło zadziać się absolutnie wszystko.
Mimo tego że strasznie nie chciało mi się wstawać z łożka, pofatygowałam się by wziąść zimny prysznic, po którym odrazu ubrałam świeżą piżamę.
Chwilę przed samym pojściem spać, odpaliłam jeszcze na chwilę social media, konkretniej instagrama. Nie używałam takich stron jak instagram czy tik tok często, tylko dla rozrywki raz na jakiś czas.
- I jak? - zapytała nie spodziewanie Clara, podczas gdy obie leżałyśmy już w swoich łóżkach.
- Co, i jak?
- No jakie wrażenie sprawił na tobie Alejandro?
- Aaa! Dobre. Bardzo dobre. - westchnełam, po chwili zastanowienia. - Jest strasznie miły i zabawny.
- Fajnie że się polubiliście.
- Tak. Ale chwila, skąd wiesz że on też mnie polubił?
- Och Valerie, przecież to widać na kilometr. - odparła.
- Nie wiem, możliwe. Nie znam go narazie zbytnio ale czuję że się dogadamy. - uśmiechnęłam się lekko.
- Też tak czuje. - zaśmiała się.
- Nie potrzebnie się go obawiałam.
- No właśnie ,Val. Reszty piłkarzy też się nie obawiaj, napewno wszyscy są spoko. Tak jak mówił Balde.
- Niby tak. - westchnełam, odkładając telefon na szafkę nocną obok łóżka. - Ale jednak mam jakieś dziwne przeczucia, Clara. Sama nie wiem.
- Jakie znowu przeczucia?
- Że coś się wydarzy, ale nie wiem czy złego czy dobrego.
- Napewno dobrego. Wkońcu jesteśmy w Katarze na mistrzostwach świata. - powiedziała entuzjastycznie, obracając się na drugi bok. - Co złego może się przydarzyć. - prychneła.
- Nie wiem, oby to były tylko jakieś głupie przeczucie. Dobranoc. - rzekłam, zagaszając lampkę.
- Dobranoc.
Oby Clara miała rację, no bo co złego może nam się przydarzyć w Katarze.
Od paru lat, w niektórych momentach mojego życia mimo że wszystko układało się dobrze, miałam często dziwne przeczucia. Nieraz się one sprawdzały, nieraz nie.
Jednak teraz, naprawdę czułam że coś się wydarzy. Coś czego nikt się nie spodziewa.
Ciężko było mi tej nocy zasnąć, od jakiegoś czasu miewałam wlaśnie takie dni w których nie łatwo było mi zasypiać, ale w końcu, po może dwóch kwadransach, udało się.
Gdy już zasnełam, śnił mi się jakiś sen, lecz nie wiele z niego pamiętam. Tylko nie liczne przebłyski.
W tych urywkach mojego snu pojawił się chłopak, chyba piłkarz, nie pamiętam jego twarzy. Robił jakieś sztuczki z piłką. Tyle zapamiętałam. Nic więcej.

do you still love me? || pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz