Valerie POV
Przez parę chwil, nie odrywaliśmy od siebie wzroku.
- Valerie, wszystko okej? - zapytał Balde, widząc że patrzę się w jeden punkt jakim był Pedro.
Ja nic nie odpowiedziałam. Przy stole nastała bezwzględna cisza. Wszyscy wpatrywali się we mnie, a ja patrzyłam na mojego byłego chłopaka, na którego widok, w moich oczach zanosiło się na łzy. Nie wiedziałam dlaczego, może z powodu takiego że przez zwykły zbieg okoliczności odnalazłam osobę która kiedyś była dla mnie wszystkim.
Poczułam szturchnięcie w ramię, zadane mi przez moją przyjaciółkę.
- Przepraszam. - powiedziałam nieśmiało i odeszłam od stołu.
Spanikowałam.
- Valerie!! - słyszałam głosy Clary i Alejandro, podczas gdy ja już w szybkim tępie zmierzałam do pokoju.
Może i nie postąpiłam najlepiej wychodząc z jadalni, jak gdyby nigdy nic. Nikt nie wiedział dlaczego to zrobiłam, oprócz mnie i Pedra.
Jednak ja, nie umiałabym w spokoju siedzieć i jeść śniadania, naprzeciw chłopaka którego nie widziałam od trzech lat. Jeszcze patrząc na to że tym chłopakiem był Pedro González.
Szybko pognałam do pokoju. Nie kontrolowałam tego, jak pojedyńcze łzy spływały po moich policzkach.
Odrazu po przyjściu, usiadłam na łóżku i schowałam swoją twarz w poduszce.
- A może to nie był on. - mruknełam sama do siebie.
W tamtym momencie po mojej głowie chodziło setki myśli. Może to wcale nie był Pedro, tylko osoba podobna do niego, a ja wyszłam tylko na idiotkę przy całej hiszpańskiej kadrze, uciekając jak gdyby nigdy nic. Byłam już skończona - na samą tą myśl, zrobiło mi się aż nie dobrze.
Nie długo siedziałam sama, ponieważ po chwili do pokoju wpadła lekko przestraszona moim zachowaniem Clara.
- Hej Valerie, co jest? - zapytała, siadając przy mnie na łóżku.
Nie mogłam wydusić z siebie żadnego sensownego słowa. Jak miałam jej powiedzieć że najprawdopodobniej jeden z hiszpańskich piłkarzy to Pedro. Ten sam Pedro, o którym tak wiele się nasłuchała i przez którego ja przepłakałam nie jedną noc.
- Dlaczego nagle uciekłaś? I dlaczego patrzyłaś tak na tamtego chłopaka? - dopytywała moja przyjaciółka.
Oderwałam się od poduszki i popatrzyłam na Clarę, która wyglądała na zaniepokojoną tym co zrobiłam.
- Ja... - zaczęłam łamiącym głosem, ale nie dałam rady skończyć.
Blondynka otuliła mnie mocno, próbując mnie pocieszyć.
- Val, spokojnie i powiedz mi o co chodzi, bo ja nic nie rozumiem.
- Tamten chłopak...
- No? Kim on jest? Znasz go?
- To Pedro.
Clara patrzyła na mnie, jakby nie wierzyła w to co mówię. Ja sama sobie ledwo co wierzyłam.
- Czekaj, co? Ten Pedro, twój były?
- Tak, Clara. Ja nie jestem pewna na sto procent. Wygląda zupełnie inaczej, ale jednak minęły trzy lata.
Dziewczyna nic się nie odzywała. Jej też ciężko było w to uwierzyć.
- To skąd wiesz że to on? - zapytała.
- Oczy. Wszędzie poznam jego oczy. - stwierdziłam, a łzy dalej spływały po mojej twarzy.
- Valerie, może coś ci się pomyliło albo...
- Nie Clara. Nie pomyliło. To musi być Pedro.
Oby dwie zamilkłyśmy.
Siedziałyśmy parę sekund w ciszy. Clara patrzyła na mnie i nie dowierzała w to co jej powiedziałam. Ja za to byłam przestraszona, rozemocjonowana i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Wracam na Teneryfę. - powiedziałam, wstając z łóżka.
- Chyba sobie żartujesz, Valerie. - prychneła. - Taka szansa jaką masz teraz, może się już nigdy nie powtórzyć.
- Ale Pedro... ja nie jestem gotowa na spotkanie z nim. - oznajmiłam. - On jest piłkarzem Hiszpani. Nie dam rady tak pracować.
Moja przyjaciółka podeszła do mnie i znowu otuliła mnie mocno do siebie.
- Najpierw musimy się dowiedzieć czy to napewno on. Minęły trzy lata, może to poprostu chłopak podobny do niego. - mówiła cichym tonem Clara. - Teraz musisz się uspokoić. - powiedziała, odrywając się ode mnie.
- Jak mam się uspokoić?! Zostałam fizjoterapeutką reprezentacji w której gra mój były chłopak! - wybuchłam. - To chyba jakiś żart.
- Proponuję ci się położyć i narazie nie myśleć o tym. Tak będzie najlepiej.
Zrobiłam tak jak mnie poprosiła. W połowie. Wróciłam do łóżka, ale nie przestałam myśleć o tym co się stało. Nie dałam rady. Moje wszystkie wspomnienia wróciły.
- Od wczorajszej kolacji nic nie jadłaś, ani nie piłaś. Pójdę po twoją ulubioną kawę. Zaraz wracam. - powiedziała i wyszła z naszego wspólnego pokoju.
Prawda była taka, że nie byłam psychicznie gotowa na to by spotkać się z Pedro czy z nim porozmawiać. Minęło zbyt wiele czasu od tamtego dnia. Wciąż miałam do niego wyrzuty, o to jak wtedy mnie zostawił, ale ja też wciąż coś do niego czułam. Przez te trzy lata nigdy o nim nie zapomniałam, choć tamtego majowego dnia, mnie o to poprosił.
Teraz wszystko wróciło i będzie wracać. Nie było innej opcji, niż ta że jest on piłkarzem Hiszpani, reprezentacji której ja jestem fizjoterapeutką. Wiąże to się z tym że prędzej czy później bede musiała z nim porozmawiać, choć nie wiem czy dam radę. Ale Clara miała rację. Nie mogę wrócić na Teneryfę. Mam szansę na spełnienie marzeń, na zostanie profesjonalną fizjoterapeutką.
Z moich myśli, wybudził mnie dźwięk pukania do drzwi. To nie mogła być Clara bo ona posiadała kartę do otwarcia drzwi, więc kto?
Był to chyba najgorszy możliwy moment na odwiedziny. Nie miałam ochoty nikogo widzieć, jednak nie wypadało mi zignorować tego. Wstałam mozolnie z łóżka i pofatygowałam się do drzwi.
Jescze gorsze niż moje samopoczucie był obecny mój wygląd. Cały mój tusz do rzes zapewne został rozmazany przez płacz, włosy miałam rozczochrane.
Otworzyłam drzwi, w progu których stał Balde. Chłopak uśmiechnął się w moją stronę łagodnie, a w dłoniach trzymał zapakowaną papierową torbę. Podziwiam go, że nie wystraszył się na mój widok.
- Zaniepokoiłem się, jak wyszłaś ze stołówki. Valerie, powiesz mi co się stało? - zapytał zmartwiony.
Nie wiedziałam czy był to najlepszy pomysł. Dziewiętnastoletni piłkarz, był osobą którą poznałam dopiero wczoraj ale wydawał się być człowiekiem któremu można było się zwierzyć z problemów.
- Wejdź. - powiedziałam.
Usiadłam na łóżku, a chłopak usiadł tuż obok mnie.
- Przyniosłem ci croisannty z czekoladą i kremem pistacjowym - oznajmił, kładąc torebkę ze śniadaniem na półce.
- Dziękuję. Nie musiałeś. - wyszeptałam.
- Co się stało na śniadaniu? Ktoś zrobił ci coś złego?
Przez pierwszą chwilę, nie odpowiedziałam i zastanawiałam się od czego zacząć, bo to wcale nie było takie łatwe, powiedzieć kuzynowi mojej najlepszej przyjaciółki że jego kolega z drużyny, to najprawdopodobniej osoba z którą byłam w związku przez niecały rok.
- Jeśli nie chcesz mówić, zrozumiem.
- Nie, nie o to chodzi. Po prostu chodzi o twojego kolegę z drużyny...
- Którego?
- O tego na którego się zagapiłam.
Alejandro przez chwilę przypominał sobie sytuację z przed czterdziestu minut.
- O Pedriego?
Czyli to był on. Teraz byłam już utwierdzona w swoim przekonaniu. Pedri to Pedro González.
Schowałam swoją twarz w dłoniach.
- Valerie, o co chodzi z Pedrim? - zapytał, wyraźnie zaniepokojony.
- Bo Pedro... i ja znamy się. Bardzo dobrze się znamy. Albo bardziej znaliśmy. - powiedziałam w końcu.
- A-ale w jakim sensie się znacie?
- Nie wiem czy powinieneś to wiedzieć, Alejandro. To dla mnie trudne i... - powiedziałam ale przerwałam gdy piłkarz postanowił otulić mnie swym ramieniem.
Był to miły i pocieszający gest z jego strony.
- Możesz mi zaufać, naprawdę.
Zaryzykowałam i uznałam że powiem mu całą prawdę, bo i tak prędzej czy później się dowie.
- Ja i Pedro byliśmy kiedyś razem. Przez prawie rok. - oznajmiłam, patrząc się w oczy Hiszpana.
Chłopak miał podobną reakcję, do swojej kuzynki. Też nie mógł uwierzyć w to co powiedziałam. Nawet bardziej niż Clara.
- Jak to możliwe? Że ty i Pedri... razem.
- Jak wiesz, pochodzę z Teneryfy, on też. Znaliśmy się od małego, noi tak się stało że byliśmy razem, dość długo. - zaczęłam opowiadać. Średnio miałam siłę wracać do tego wszystkiego, lecz chciałam by Alejandro choć w połowie wiedział dlaczego tak zareagowałam. - Ale po jakimś czasie on zerwał. A wiesz dlaczego zerwał?
- No dlaczego?
- Dla kariery piłkarskiej. - powiedziałam, a wymawiając te słowa znowu poczułam się okropnie i po raz kolejny, nie kontrolowane łzy leciały z moich oczu.
- Boże, Valerie. Ja... nie wiem co powiedzieć. - oznajmił ze smutkiem na twarzy.
Potrzebowałam by ktoś mnie w tamtym momencie przytulił, dlatego tym razem to ja rzuciłam się w ramiona Alejandro.
- Nie martw się, wszystko się jakoś ułoży. - próbował mnie pocieszyć. - Zdaje sobie sprawę że to musiał być dla ciebie wielki szok.
- Był, ogromny. Nie spodziewałam się że zaszedł tak daleko i że gra na mundialu. - powiedziałam. - Mogłam to przewidzieć.
- Nie mogłaś tego przewidzieć. Ale przecież to nic złego.
- On mnie zranił. Nie dam rady pracować z moim byłym chłopakiem.
- Rozumiem, ale wszystko się jakoś wyjaśni.
- No nie wiem. Zastanawiałam się nad powrotem na Teneryfę...
- Co?! Nie ma takiej opcji Valerie. - oburzył się piłkarz. - Jesteś naszą fizjoterapeutką. No, błagam cię nie możesz teraz tak wyjechać.
- Dobrze, zostanę. Ale tylko że względu na Clarę, pracę i na ciebie. - uśmiechnęłam się słabo.
- Pomogę ci z tym wszystkim.
- Dziękuję. Naprawdę dziękuję.
W tamtym momencie wróciła moja przyjaciółka wraz z kubkiem kawy.
- Już jestem!
Blondynka była odrobinę zaskoczona tym że jej kuzyn siedzi właśnie ze mną i pociesza mnie.
- Powiedziałaś mu? - zwróciła się do mnie.
- Powiedziałam.
Nastała cisza. Clara, jak i jej kuzyn wpatrywali się we mnie, za to ja wlepiłam wzrok w pierścionek, znajdujący się na moim palcu.
- Co dalej będzie? - przerwałam bezwzględna ciszę. - Co ja mam zrobić?
- Musisz wykonywać swoją pracę, to chyba najważniejsze. - stwierdziła Clara.
- A co będzie z Pedro? - wyszeptałam.
- A co może być? Prędzej czy później będziecie musieli pogadać. - powiedziała dziewczyna.
Jedno było pewne, nie byłam gotowa na rozmowę z nim. I nie wiem czy w najbliższym czasie będe.
- Jaki on jest? - skierowałam pytanie do Balde, a on chyba początkowo nie wiedział o co mi chodzi. - Jaki jest Pedro, teraz?
- Och, Pedri jest wspaniałym przyjacielem. - westchnął chłopak, uśmiechając się. - Zawsze jest pomocny i dobrze na wszystko nastawiony. W dodatku jest utalentowanym piłkarzem. Ja tam go lubię. - stwierdził.
- Strasznie się zmienił z wyglądu. - mruknełam pod nosem.
Widziałam go zaledwie przez minutę, pierwszy raz od trzech lat. Ale mogłam juz stwierdzić że bardzo się zmienił. Jego rysy twarzy, włosy czy budowa ciała. Ciekawa byłam, czy z charakteru dalej jest taki kochany, jaki był za czasów gdy byliśmy razem.
A może zmienił się, na gorsze? Może kariera piłkarska zrobiła z niego innego człowieka.
- Muszę już lecieć. - poinformował nas Alejandro. - Za godzinę trening. Pamiętaj że musisz się na nim pojawić.
- Tak, tak wiem. I jeszcze raz dziękuję ci. - uśmiechnęłam się. - Za to wszystko co dla mnie zrobiłeś.
- Nie ma za co, Valerie. - powiedział i wyszedł z mojego i Clary pokoju.
Pragnełam cały dzisiejszy dzień pozostać w łóżku i rozmyslać nad tym co się stało i co może się stać, ale niestety nie mogłam. Przyjechałam do Kataru, nie po to by wylegiwać się w pokoju hotelowym, a po to by pracować i przeżywać niezapomniane chwile.
Poszłam do łazienki, w której przemyłam sobie twarz oraz zrobiłam od nowa makijaż. Ubrałam też na siebie wygodniejsze ubranie.
Wcale nie pocieszał mnie fakt że już wyszłam na idiotkę przy kilku Hiszpańskich piłkarzach, wychodząc z wspólnego śniadania. Moja reputacja była już połowicznie zniszczona.
- Pojedziesz ze mną na ten trening, proszę? - spytałam Clary, przeczesującej właśnie swoje długie, blond włosy.
- Jasne, nie ma sprawy.
- Dzięki.
CZYTASZ
do you still love me? || pedri
Teen FictionValerie była dziewczyną o wielkim sercu, które zostało złamane już kilkukrotnie - pierwszym ciosem była śmierć ojca, a drugim, zostawienie przez chłopaka, który był jej drugą połówką, przyjacielem, a jednocześnie całym światem. Kilka lat później od...