15. Only him

820 39 4
                                    

Kiedy wróciłam do naszego apartamentu, Clara nadal spała jak zabita.
Jej twarz była zmarnowana, a w dodatku pozostały na niej resztki z makijażu.
Wyglądała na taką niewinną i zmęczoną życiem.

Poszłam do łazienki, aby doprowadzić swój wygląd do większego porządku.
Zrobiłam delikatny makijaż, zakrywający cienie pod oczami.
Przebrałam się w limonkowy top na ramiączkach i białe dżinsy, a gdy już w pełni gotowa wyszłam z łazienki, na moim ulubionym fotelu siedział Alejandro.

Chłopak nawet nie zauważył że jestem w tym samym pomieszczeniu, ponieważ przyglądał się swojej kuzynce, która wciąż smacznie spała.

Dopiero gdy odchrząknełam obrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się słabo.
- Ładnie wyglądasz. - skomplementował mnie. - Idziemy już?
- Gdzie idziecie? - nim zdążyłam odpowiedzieć naszą uwagę zwrócił zachrypnięty głos Clary, która dopiero co otworzyła oczy i podniosła się do siadu.
- Idziemy na śniadanie. - oznajmiłam, uśmiechając się do niej. - Chcesz iść z nami? Możemy poczekać. - stwierdziłam.
- Nie. Nie chcę mi się. - westchneła. - Ale jeśli chcecie, możecie mi coś przynieść. - powiedziała, przecierając swoje zakrwawione i zaspane oczy.
- Och, jasne. - odparłam.
- Jak się czujesz? - wtrącił Alejandro, podchodząc do swojej kuzynki.
- Już lepiej. Ty wiesz, prawda? - chciała się upewnić.

I w dokładnie wtedy, oby dwoje popatrzyli się na mnie, a ja z ich wzroku po prostu nie umiałam wyczytać nic.

- Wiem. Val mi powiedziała. - odparł chłopak, przegryzając wargę. - Nie przejmuj się. Ten idiota jeszcze pożałuje. Obiecuję ci to. - wyznał, głaszcząc dziewczynę po ramieniu.

Rodriquez skinęła jedynie niepewnie głową, po czym sięgnęła po swój telefon, który leżał na szafce nocnej.

Później, oby dwoje bez słowa skierowaliśmy się w stronę drzwi.

- Alejandro, ale ty nie masz zamiaru nic zrobić w związku z tym chłopakiem, prawda? - zapytałam z nadzieją, kiedy zjeżdżaliśmy windą na odpowiednie piętro.
Balde wzruszył ramionami, lecz ja nie miałam zamiaru odpuścić i posłałam mu znaczące spojrzenie.
- Kurwa, to moja kuzynka, a ten debil ją cholernie zranił. - powiedział wściekły. - Dziś to on będzie cierpiał, jak wróci do swojej cholernej Portugalii. - niemal wysyczał, a ja wyszczerzyłam oczy, zdając sobie sprawę że stwierdzenie iż żyję z głową w chmurach, jest naprawdę trafne.

João Felix, z którym spotkała się Clara i który, zranił ją jak mało kto, jest Portugalczykiem. A dokładniej, Portugalskim piłkarzem, przeciwko któremu Hiszpanie grali dziś mecz.
O cholera.
Teraz, wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej, a zarazem mój stres wzrósł na poziom, którego się obawiałam.

Alejandro patrzył na mnie pytającym wzrokiem, a kiedy zobaczył moją minę, po prostu parksnął trzysekundowym śmiechem.

Winda się zatrzymała na odpowiednim piętrze i już, na jakiś czas, nie wróciliśmy do tego tematu.

Jadalnię tego dnia i klimat tam panujący, mogłam określić tymi słowami, co zawsze w dni meczowe.
Tłok, chaos i wyczuwalne w powietrzu napięcie.

Nałożyliśmy sobie jedzenie, a później zaczeliśmy się rozglądać za wolnym stolikiem.
Ja, jak zwykle na śniadanie postawiłam na coś słodkiego, akurat padło na naleśniki z syropem klonowym.
A mój przyjaciel, mieszankę różnych warzyw i tosty.

W którymś momencie, oby dwoje usłyszeliśmy głos Gaviry, który nas wołał, machając i pokazując ruchem dłoni, byśmy się dosiedli do jego stolika.
Chyba zbędne jest podkreślanie iż Pedri również tam siedział i akurat, czułam na sobie jego intensywne spojrzenie.

do you still love me? || pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz