14. One decision changed us

601 30 8
                                    

Czwartkowy trening, po moim niespodziewanym spotkaniu z Alejandro i zamienieniu z nim paru słów, stał się bardziej znośny.
Czułam się trochę lepiej z tym, że oby dwoje sądzimy podobnie, jednak wciąż nie było tak samo dobrze, jak przed tą cholerną imprezą.

Sesja treningowa zleciała szybko, a kiedy już Enrique ogłosił że na następny dzień odbędą się dwie sesje, bo dziś piłkarze byli zdekoncentrowani, i powiadomił o zakończeniu treningu, w jak najszybszym tępię opuściłam teren boiska.
A bardziej, starałam się opuścić, jednakże ktoś mi przeszkodził, kiedy byłam już na parkingu.

Mianowicie Gavi, który stanął mi na drodze.
Na twarzy miał wymalowane coś, na kstałt uśmiechu.
Coś, co miało przypominać uśmiech.

Nie zdziwiłam się nawet, gdy kątem oka dostrzegłam również Pedro.
Bo przecież oni zawsze byli razem.
Zdziwiło mnie jednak coś innego.
Pedri, który zwykle był człowiekiem tryskającym radością, kipiał wtedy złością, co nie było do niego ani trochę podobne.

Złapaliśmy chwilowy kontaktu wzrokowy, jednak on szybko to przerwał i wsiadł do swojego samochodu.
Nie ruszył, a czekał.
Zapewne na Pablo, który wciąż stał obok mnie i próbował coś z siebie wydusić.
Jednak, nim to się stało, odezwałam się pierwsza:
- A jemu co się stało? - zapytam, wskazując delikatnym ruchem głowy na siedzącego w aucie Pedro.

Gavira westchnął ciężko, po czym machnął lekceważąco ręką.

Normalnie bym odpuściła, bo Pablo widocznie nie chciał o tym mówić, jednakże tym razem nie dałam za wygraną.
Bo to był przecież Pedro.
Musiałam wiedzieć o co chodzi.

Posłałam chłopakowi, który stał naprzeciw mnie, piorunujące spojrzenie, które jasno miało dać mu do zrozumienia, że chcę wiedzieć.

- Och, sam do końca nie wiem. - westchnął, wywalając ręce w powietrze. - Pedro od wczorajszej imprezy zachowuje się dziwnie. A dziś na treningu, był jakiś rozproszony i zamyślony. Jak nie on.
I jeszcze nie chcę mi powiedzieć o co chodzi! - oburzył się, a głos miał podniesiony i mówił strasznie głośno, nie zważając na to że stoimy na środku parkingu o dwudziestej drugiej. - Zawsze mi wszystko mówi. - dodał ciszej, a ja widziałam ten smutek na jego idealnej buzi. - Ale spokojnie, wyciągnę to od niego.

Posłałam mu pocieszający, jednak słaby uśmiech i powiedziałam żeby się nie martwił, bo przecież on i González to najlepsi przyjaciele.
Potem, pożegnałam się i odeszłam do swojego samochodu.

Podczas drogi powrotnej, włączyłam muzykę najgłośniej jak tylko się dało, żeby zagłuszyła moje myśli.
Nieraz to pomagało.
Ale nie tym razem.

Czułam się źle z tym że Gavi był smutny przez Pedro, a jeszcze bardziej dręczyła mnie myśl czy González jest taki przeze mnie.

Pedri POV

Czekałem na Gaviego w samochodzie, bo ten gadał sobie z Valerie.
Byłem ciekawy o czym rozmawiają, skoro Pablo był tak bardzo rozemocjonowany i mówił chwilami tak głośno.

W pewnej chwili, miałem ochotę wyjść i krzyknąć, by się pospieszył albo oddał kluczyki, które miał w plecaku.
Byłem ziirytowany i zmęczony, jak rzadko kiedy.
Chciałem jedynie pojechać do hotelu i pójść spać, po wcześniejszej, nieprzespanej nocy.

Po powrocie z imprezy, nawet na chwilę nie zmrużyłem oka.
Nie umiałem, mimo iż nigdy nie miałem problemów ze snem.
I to wcale nie była wina alkoholu, którego wypiłem mało co.

Prawdę mówiąc, to nie była nikogo wina, tylko mojej chorobliwej zazdrości.

Kiedy zobaczyłem Valerie i Alejandro całujących się, świat się zatrzymał.
W każdym cholernym znaczeniu tego słowa.

do you still love me? || pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz