- Wygraliśmy, Valerie! Wygraliśmy! - krzyczał uradowany Gavi, oplatając swoje ręce wokół mojego ciała i podnosząc mnie do góry. - Siedem do zera, rozumiesz?! Tak jak obstawiałaś! - darł się, podekscytowany jak nigdy.
- Tak, tak, rozumiem, Gavi! - odkrzyczałam równie głośno. - I strzeliłeś gola. - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem jak to się stało. - zaśmiał się, stawiając mnie na ziemię.Gdy mecz się zakończył, piłkarze z ławki rezerwowych odrazu wskoczyli na murawę, by zacząć świętować wraz z swoimi przyjaciółmi odniesione zwycięstwo.
Pogratulowali sobie nawzajem z drużyną przeciwną, po czym wykonali na środku boiska, wielki drużynowy uścisk.
Zauważyłam że, Gavira miał już w zwyczaju wskakiwanie na barki kolegów, a to zapewne z powodu nadmiernej euforii, jaką odczuwał.Alejandro, zobaczywszy mnie stojącą samotnie w oddali, podbiegł do mnie prędko i rzucił mi się w ramiona, podnosząc mnie do góry, tak jak jego przyjaciel chwilę wcześniej.
Sposób, w jaki Espańscy piłkarze świętowali zwycięstwo był cudowny.
Umieli się cieszyć wygraną jak nikt inny.
Byłam dumna, z tego że jestem częścią tej drużyny.Po całej celebracji zwycięstwa na murawie, piłkarze zaczeli schodzić się do szatni.
Stałam przed wejściem do pomieszczenia, i pogratulowałam każdemu z nich, udanego starcia.Dopiero w szatni, dowiedziałam się co to znaczy prawdziwe świętowanie zwycięstwa, według Hiszpanów.
Wchodząc tam, o niemal nie zakrztusiłam się własną śliną, widząc połowę piłkarzy bez koszulek, tańczących, skaczących.
Po prostu celebrujących zwycięstwo.
Było to nieco niezręczne, być jedną z niewielu a może nawet jedyną kobietą pośród tylu mężczyzn, lecz na szczęście mało kto zwracał tam na mnie uwagę.
Co było dla mnie jak najbardziej na ręke.W pewnym monencie, drzwi od szatni się otworzyły, a moim oczom ukazała się Clara i Sira.
Tej pierwszej, oczy niemal nie wyskoczyły z orbit na widok pół nagich piłkarzy.
Za to Sira, była już przyzwyczajona do takich widoków.
Była już w związku z Torresem od ponad roku, a jej ojciec był sławnym na całym świecie trenerem, więc nie była to dla niej żadna niespodzianka.
Była w świecie piłkarskim, tak naprawdę od dziecka.
I z naszych rozmów wynikało, że odpowiadał jej taki tryb życia.Szczerze mówiąc, mi też zaczął odpowiadać taki chwilowy tryb życia.
Szczególnie, zastanawiał mnie fakt, czy gdybym nie rozstała się z Gonzálezem, te trzy lata temu, i ja żyłabym taką codziennością.
Byłabym dziewczyną młodej gwiazdy Hiszpańskiego footballu.
Chodziłabym na jego mecze, na rożne gale i na światowe rywalizacje.
Wspierałabym go, z całego serca.
Ale zerwał ze mną i tak się nie stało.
Nie jest przykro, to że straciłam szansę na sławę czy życie w luksusie.
A to że, straciłam osobę którą kochałam najbardziej na świecie.Ferran, widząc swoją dziewczynę, pierwszy raz od zakończenia meczu, strasznie ucieszył się na jej widok.
Podbiegł do niej, przywarł do jej ciała i złożył na jej ustach szybki pocałunek.
Byli tak bardzo w sobie zakochani.- Mam zajebisty pomysł! - krzyknął euforycznie Ansu.
- Aż się boje tego twojego zajebistego pomysłu. - westchnął głośno Asensio, na co większość parskneła głośnym śmiechem.
Cóż, pomysły Fatiego nieraz naprawdę były imponujące i kreatywne, jednak bywały też takie niezbyt mądre.
- E tam. - machnął ręką Ansu. - Że nikt na to nie wpadł. - parsknął.
- Do sedna, Ansu! - krzyknął na przyjaciela Alejandro, który akurat przybywał blisko mnie.
- No więc, idźmy do jakiegoś fajnego klubu, świętować zwycięstwo. - poinformował o swoim pomyśle, zadowolony z siebie Fati.
- Wow Ansu, ale z ciebie geniusz! - wykrzyczał z lekkim sarkazmem Gavira. - Planowaliśmy to już wczoraj!
- Pierwsze słyszę! - oburzył się ciemnoskóry. - To dlaczego wciąż tu siedzimy?!
- No tak jakoś wyszło. - wtrącił Pedro.
CZYTASZ
do you still love me? || pedri
Teen FictionValerie była dziewczyną o wielkim sercu, które zostało złamane już kilkukrotnie - pierwszym ciosem była śmierć ojca, a drugim, zostawienie przez chłopaka, który był jej drugą połówką, przyjacielem, a jednocześnie całym światem. Kilka lat później od...