13. Mint and expensive perfume

598 28 0
                                    

Coż, środa wcale nie zapowiadała się być takim dniem, jaki miałam w planach.
Mianowicie, po tym jak Alejandro oznajmił nam o planowej imprezie w klubie nocnym, Clara dosłownie oszalała, co skutkowało tym, że z mojego relaksu pozostały nici.

Moja przyjaciółka, stwierdziła że w swojej szafie nie posiada ani jednej odpowiedniej sukienki na jakże ważne wydarzenie jak impreza w klubie, choć uwierzcie, że tak naprawdę, Clara spakowała do swojej walizki, więcej ubrań na imprezy, niż ja posiadałam w swoim życiu.
Mimo to, i tak, zaciągneła mnie ze sobą do największej galerii handlowej w okolicy.

Chyba każdy kto choć odrobinę znał Clarę Rodriqez, wiedział że jest ona dziewczyną, która kocha się stroić.
Nie ważne czy idzie do sklepu, do babci na obiad czy na imprezę.
Po prostu, sprawiało to jej przyjemność.

I wierzcie lub nie, Clara postawiła sobie za cel, wyglądać jak milion dolarów na tej cholernej imprezie.
A znalezienie sukienki, która była dla niej idealna, graniczyło z cudem.

Właśnie dlatego mówiło się że byłyśmy przeciwieństwami.
Ja, jak każda dziewczyna, lubiłam ładnie wyglądać, lecz wolałam po prostu czuć się dobrze w tym, co noszę.
A sukienka była mi obojętna.

Dopiero po dwóch godzinach tych męczarni, Clara znalazła dla siebie sukienkę, w której naprawdę wyglądała jak milion dolarów, a nawet więcej.

Mogłam pewno prawnie przysiąc, że krwistoczerwony to był kolor stworzony dla Clary.
Sukienka w tym oto kolorze, była krótka, sięgała mniej więcej do połowy uda i jak zwykle w kreacjach mojej przyjaciółki, odkrywała więcej niż zakrywała.
Była na delikatnych ramiączkach zrobionych z mikroskopijnych diamencików.

Blondynka bez wahania się na nią zdecydowała i podreptała do kasy.
Ja wolałam czekać na nią przed wejściem, bo jestem prawie pewna że cena tej kiecki, zwaliłaby mnie z nóg.

- Zdobycz tygodnia! - pisneła Clara, wymachując torebką z logiem sklepu, na lewo i prawo.
- A nie miesiąca? - uniosłam brew. - Ta kiecka jest serio obłędna. - stwierdziłam szczerze.
- To prawda, jest zajebista, jednak bywały... - mówiła nonszalanckim tonem, aż niespodziewanie sama sobie przerwała i zatrzymała się w miejscu, wlepiając wzrok w wystawę sklepu obok którego właśnie przechodziłyśmy.
- Jezu, co ci, Clara? - parsknełam.
- Ty... to widzisz? - wydukała, pokazując palcem wskazującym na sukienkę, która leżała na jednym z manekinów na wystawie.
I będąc szczerą, tą sukienka była naprawdę śliczna. Mimo że, nie wyróżniała się niczym szczególnym.
Czarna, dopasowana, z wycięciem w talii, bez ramiączek i sięgająca mniej więcej do połowy uda. Idealna.
- Czyż ta sukienka nie jest stworzona dla ciebie? - zapytała, nie oczekując mojej odpowiedzi.
Bez mojego słowa, wzięła mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę wejścia do luksusowego butiku.

Naprawdę, protestowałam oraz broniłam się od zakupu tej sukienki, ale kiedy ją przymierzyłam i czułam się w niej tak cudownie i komfortowo, byłam już pogrążona.
Clara wcale nie polepszała sytuacji, wciąż zachfalając mój wygląd w opinającej sukience i postawiając miliony argumentów, dlaczego powinnam ją kupić.

Jej cena o niemal nie zwaliła mnie z nóg, ale cholera, po to przyjechałam do Kataru, by zarabiać pieniądze, a później wydawać ich część na przyjemności.

Choć prawda była taka, że teraz moje życie w Doszy, wcale nie kręciło się wokół pracy, mimo iż taki początkowo był zamiar.

Do hotelu, wróciłyśmy około siedemnastej, co oznaczało że mamy mniej więcej trzy godziny do wyjścia.
Mówiąc szczerze, dla mnie była to masa czasu, jednak nie dla Clary.
Dziewczyna nie pozwoliła mi nawet na chwilę odetchnięcia po zakupach, a odrazu popędziła mnie do makijażu.

do you still love me? || pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz