- To co? Zdecydowałaś się? - spytał USA siadając obok mnie na kanapie.
- Nie wiem. Nie chcę zostawiać mojej rodziny, bardzo ich kocham. Ale jeśli ode mnie zależą kraje to może warto się poświęcić? Nie wiem... Nie mogę żyć w domu i poprostu... Sam wiesz...
USA otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale zrobił dziwna minę i wstał z kanapy.
- Tu siedział Kanada... - odrzekł z niesmakiem.
Rzeczywiście, na kanapie był czerwony ślad. Jak byłam młodsza i zaczynał mi się okres moje wypadki wygladały podobnie.
- Oh, my God... Moja dupa - USA odwrócił się oglądając spodnie.
Zaśmiałam się.
Mężczyzna spojrzał na mnie i się dołączył.
- Idę się przebrać, zaczekaj tu. - powiedział i pobiegł schodami na piętro.
Odsunęłam się od czerwonej plamy.
Jak to możliwe że na początku Kanada nie poczuł bólu, a potem, jak już wszystko przeżył wyglądał tak jak gdyby nigdy nic się nie stało. Czy on coś przedemną ukrywa?
Nagle ktoś wparował do domu.
- Hola estados unidos! ¿Tienes papel de horno y cacao? - powiedział jakiś kraj w dziwnym kapeluszu wygladający jak włochy.
Chwila, czy to jest... Meksyk?
- Wait! I'm dressing up! - krzyknął USA.
Meksyk wszedł do salonu i ujrzawszy mnie podskoczył zaskoczony.
- Człowiek! USA, w twoim domu jest człowiek! - krzyknął.
USA zbiegł na dół już w innych, czystych spodniach.
- Spokojnie to [T/I]. - powiedział stając obok mnie.
Meksyk zmrużył oczy.
- Długa historia, szkoda gadać. Chodź dam ci ten papier i cacao.
Oboje poszli do kuchni.
Dlaczego wszyscy tak reagują? Tylko Kanada i USA są przyzwyczajeni do ludzi? To jest denerwujące...
Siedziałam na kanapie i patrzyłam przez szybę na taras. Letnie słońce prześlicznie oświetlało ciepłymi promyczkami zieloną trawę.
Nagle z drewnianego przejścia pomiędzy światami wyszedł Kanada. Obserwowałam jak idzie do lasu i rozgląda się czy nikt go nie obserwuje.
Znowu korci mnie, żeby za nim pójść i dowiedzieć się czegoś więcej. Nawet jeśli to jest sprawa jego i innych krajów, w ogóle nie związana ze mną.
Sprawdziłam czy USA i Meksyk są na tyle zajęci, żebym mogła się wymknąć.
Ale czemu miałabym się wymykać? USA by mnie jeszcze szukał. Lepiej mu powiedzieć, że sobie poprostu idę do domu. Przecież mi nie zabroni.
- USA! Idę do domu! Nie szukaj mnie, okej?
- Okay! - zawołał z kuchni.
Kiedy podeszłam do drzwi szybko przybiegł i zatrzymał mnie.
- Tylko, nie idź lasu, i nie pokazuj się innym krajom bo oboje będziemy mieć kłopoty. Zwłaszcza Kanada, że nie dopilnował przejścia...
- Nie mam zamiaru zsyłać na niego gniewu twojego ojca. - zażartowałam.
USA uśmiechnął się.
- Dobra, wierzę ci...
Powiedziałabym naiwniak i frajer, ale lubię go i nie chcę, żeby się obraził.
Ale niestety go okłamałam i mam zamiar złamać jego zakaz pójścia do lasu. Skoro mi tego zabrania to znaczy, że oboje coś ukrywają. Czy inne kraje o tym wiedzą? Jeśli by tak było Kanada nie rozgladałby się za nimi. Chyba że sprawdzał czy ja go nie obserwuję?
Wyszłam z willi i udałam się na jej tył. Podeszłam do granicy lasu. Była dość wyraźna jakby ktoś specjalnie sadził ten las.
Odetchnęłam.
Naprawdę chcę tam iść? A jeśli USA robi to dla mojego dobra lub dla dobra krajów? Może nie powinnam ryzykować i wpakowywać się w kłopoty...
Ale może nic się nie stanie jak zajrzę na chwileczkę? Tylko odrobinkę.
Szłam teraz przez las. Dosyć szybko, żeby nie zauważył mnie USA przez szybę w domu. Nie znam jego oblicza ani nawet wagi tej tajemnicy...
Las wyglądał normalnie do pewnego momentu, gdzie drzewa zaczęły czarnieć. Bardzo się oddaliłam od willi USA. Miałam wrażenie, że przeszłam większy kawał drogi niż z mojego domu do chaty Kanady.
Powietrze zaczęło robić się rzadsze, ale dało się oddychać. Było pełne papierosowego dymu i zapachu pożaru. A jednak tą mroczną okolicę ogarniała niepokojąca cisza.
- Muszę go zobaczyć. - odezwał się ktoś za beziglastym świerkiem.
Schowałam się za inne drzewo, bardziej gęste i podsłuchiwałam rozmowę.
- Wiesz, że ty i Rzesza macie wyjątkowy zakaz wstępu.
Poznałam głos Kanady i żoładek mi się zacisnał.
Z kim on rozmawia? Dlaczego nie ma "tam" wstępu? O co chodzi?
- Rzesza ma w dupie swojego syna, ale ja nie. Muszę się z nim spotkać! - powiedział wysoki mężczyzna.
Wychyliłam się lekko, żebym mogła zobaczyć kim on jest.
Brązowa uszanka, długi płaszcz w tym samym kolorze, wysokie buty... Twarz i ręce koloru mocnej czerwieni... I opaska na prawym oku z sierpem i młotem... O nie... Czy to jest... Związek Radziecki?...
______________________________________
Ja pitole 700 słów, na tysiąc fistaszków...
Dobra niech już będzie...
Podoba się to gówno? Zostaw coś po sobie!
⬇️. Bo jak nie to cię osobiście
nawiedzę w nocy z adwokatem
→_→←_←
⬇️⭐

CZYTASZ
JAK KOCHA ZABÓJCA? || 𝐶𝑎𝑛𝑎𝑑𝑎 𝑥 𝐹𝑒𝑚𝑎𝑙𝑒 𝑅𝑒𝑎𝑑𝑒𝑟 [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] Stara książka alert Cringe alert Cholernie głupie i randomowe błędy ortograficzne. Brak spójności. 14+ Możliwe, że występują tu zaimki żeńskie (autora) ★✯☆«==========»☆✯★ OPIS: Masz 20 lat. Jesteś dziewczyną xD Przeprowadzasz się do S...