atak i prawda

207 26 87
                                    

Kanada odepchnał mnie w bok i chwycił swoją strzelbę obok. Wycelował w człowieka, który do nas się zbliżał. Kanada wystrzelił nagle w niego jeden pocisk i opuścił broń wypatrując czy żyje.

Serce zabiło mi mocniej. Nie ruszałam się do puki Kanada nie podszedł trochę bliżej postaci. Zasłonił sobie twarz i kucnał przy rannym.

Podeszłam do nich i zamarłam.

- Znasz go? - spytał Kanada.

- T-tak... To m-mój sąsiad.

Mężczyzna jęknął.

- Już tu jadą! I będzie po tobie! Ty.... Ty... Zabójco!!! - groził.

Kanada zmrużył oczy.

- A co tu panienka robi?! Z tym dziwakiem! To jakaś paranoja!!!

- Zamknij się. - Kanada przyłożył swoją broń do głowy mężczyzny.

Sąsiad wyglądał na wystraszonego.

- Tylko mnie nie zabijaj! Ja mam rodzinę! Błagam!

Kanada odstawił broń.

Sąsiad wstał i prędko pobiegł do domu.

Już myślałam, że go zabije. Nie zniosłabym tego widoku...

Kanada odwrócił się do mnie najwyraźniej zły.

- Coś nie... - zaczęłam.

- Zaufałem ci! - odpalił.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Ja...

- Dlaczego cię nie zabiłem...

Jego głos był drżący i rozgniewany. Bezradny i niewinny.

- Ale...

- Myślałem, że jesteś jedną z nas, ale ty wprowadzasz na nas ludzi... - urwał.

Minę miał taką jakby ktoś mu wbił nóż w plecy.

- Przecież to nie moja wina!...

Kanada nie odpowiedział. Wziął broń.

- Wynoś się...

- Ale...

- Wynoś się i nie wracaj!

- Przecież nikt...

Strzelił. Na szczęście kula mnie nie trafiła, tak samo jak sąsiada. Chyba, że nie chciał mnie trafić... Ale dlaczego?

Uciekłam w las. Nie myślałam o tym gdzie biegnę. Ku mojemu zdziwieniu w moim oku uroniła się łza.

Zatrzymałam się i wytarłam ją.

Co ja wyprawiam? Płaczę, bo "zraniłam" "znajomego"? To żaden powód... Wcale mi na nim nie zależy. Chyba...

Odwróciłam się i obserwowałam las.
Jego kojące dźwięki spowolniły bicie mojego serca i się rozluźniłam.

Po chwili stania i relaksowania się przypomniałam sobie co mówił Kanada. "Jesteś inna".... Ale że co? Jestem inna od innych czy inna od niego i ich? A może od ludzi? Nic nie rozumiem... Czy on coś przedemną ukrywa? Czy chciał mi to powiedzieć sekundę przed strzałem sąsiada?

Teraz się na mnie obraził, chociaż to jego wina... To on mnie nie zabił, wpuścił do domu i pozwolił poznać kraje. Specjalnie czy przypadkiem? Dlaczego akurat ja? Czy to dlatego, że jestem inna? Wiedział o tym wcześniej czy dopiero potem?...

Usiadłam na śniegu. Chciałam odpocząć od tych rozmyślań i choć raz poczuć ulgę od tego życia...

- Oh, no! Where is she? - odezwał się ktoś niedaleko mnie.

No i sobie odpoczęłam...

USA ujrzawszy mnie uradowany podbiegł do mnie.

- [T/I]! Jesteś! Szukam cię wszędzie! Byłem nawet...

- Dobra, czego chcesz?

USA westchnął.

- Wiem coś o tobie...

- No wow...

- Dwie rzeczy...

- Jakie?

Byłam niemal pewna, że ma jakieś głupoty do powiedzenia, żeby mi dupę zawrócić.

- Po pierwsze... - zrobił dziwny uśmieszek - Widzę co się między wami kroi...

Że co?

- Między nami znaczy... ?

- No tobą i Kanadą - mówił jak jakiś plotkarz.

Że co?!

- Co niby?

USA spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Podobasz mu się... - powiedział i zygotnął mnie w bok.

Załaskotało to mnie.

- Że co?! Wcale, że nie! Co ty wygadujesz?!

- Nie zauważyłaś?

Nie... Niczego takiego nie zauważyłam... Ma mnie za idiotkę czy co?

- Odwal się!

- Czyli jednak? - znowu się dziwacznie uśmiechnął.

Nie wiedziałan co odpowiedzieć.

- Kanada się w tobie zakochał...

______________________________________

Haha! Mam was. xD nie wiem po co dawałam tego sąsiada. Mój plan był taki, żeby był poprostu jakiś inny człowiek. Ale to psuje trochę ideę X Readera, ale dobra w dupie z tym...

I mam dla was zadanie, żeby sprawdzić czy jesteście:
(Mega trudne ostrzegam)

2 x 3 = ? Piszcie w kom
odpowiedzi (⁠☞゚⁠∀゚⁠)⁠☞

⬇️⭐←⁠_⁠←







JAK KOCHA ZABÓJCA? || 𝐶𝑎𝑛𝑎𝑑𝑎 𝑥 𝐹𝑒𝑚𝑎𝑙𝑒 𝑅𝑒𝑎𝑑𝑒𝑟 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz