Śnieg, dym i krew

301 28 79
                                    

Wyszłam z domu o szóstej trzydzieści cztery, żeby nikt mnie nie zauważył. Wymknęłam się tylnymi drzwiami, żeby nikt mnie nie zobaczył na ulicy i poszłam w kierunku tego lasu w którym "grasuje psychopatyczny gówniarz z siekierą i futrzana czapka z lisim ogonem, który wycina drzewa i porywa ludzi". Nie wierzę w to, ale psi węch się nie myli. Przynajmniej tak myślę. Mam nadzieję, że się mylę. Albo chodziło mu o coś innego? Trzeba sprawdzić!

Las był przepiękny. Gruby śnieg błyszczał jakby był posypany brokatem. Sosny pięły się wysoko, a ich korony przysłaniały nieco słońce tworząc miłą atmosferę amerykańskiej zimy. Ptaki siedziały na wyższych gałęziach i śpiewały pięknie.

Odetchnęłam głęboko rześkim, orzeźwiającym powietrzem.

W pewnym momencie poczułam dziwny zapach. Pojawił się on tak nagle, że zakaszlałam. Dym. Ale to nie był dym od pożaru tylko... Od papierosa...

Zajrzałam zza drzewa. Zamarłam. Jest. Młody, szczupły mężczyzna w grubej, skórzanej kurtce z futrem przy kapturze. Miał tę futrzaną czapkę z lisim ogonem i... Siekierę... To on.... Stał tyłem do mnie oddalony ode mnie o dwa metry. Palił papierosy. Obok stało porąbane drewno brzydko ułożone w stos. Ale było tam coś
jeszcze. Nie widziałam, bo mi zasłaniało drewno i on sam. Czy to... Krew?...

Schowałam się przerażona za drzewo. Czyli to prawda... Ale [I/S] nie mówił nic o zabijaniu, tylko o porywaniu....

Nagle nastała cisza. Dreszcz przeszył mnie od uszu do stóp. Chyba mnie usłyszał... Albo wyczuł... Nie wiem, w każdym razie teraz to on się na mnie czaił.

Usłyszałam lekkie skrzypnięcie. Stałam bez ruchu. Nie wiedziałam czy uciekać czy nie.

Mężczyzna zamachnął się i uderzył siekierą prosto w moje drzewo.

Spojrzałam w prawo. Siekiera prawie mnie trafiła. Krzyknęłam piskliwie i skoczyłam w tył.

Psychopata wyjrzał zza mojego drzewa i wyjął swoją siekierę z grubego pnia sosny. Trzymał ją luźno w rękach. Nie widziałam twarzy, bo jego czapka dobrze ją zasłaniała. Widziałam tylko oczy, pełne nienawiści i rządzy zabicia. A jednak takie spokojne. Mówiły "uciekaj, albo pożałujesz".

Zaczęłam biec co sił w nogach w stronę domu, prawie się potykając o gruby śnieg sięgający mi do kolan. Ciężko było w nim biegać. Ledwo chodzić.

Ale chwila... Gdzie jest dom?...

Rozglądałam się spanikowana po lesie szukając charakterystycznych obiektów, które spotykałam po drodze tutaj.

Ale... Chyba się zgubiłam....

Nie chciałam wracać po śladach bo wiedziałam, że tam jest ten psychopata. A jeśli on mnie goni?

Nie miałam wyjścia. Musiałam się wrócić, bo dom był w przeciwną stronę. Tak przynajmniej myślałam...

Muszę tylko uważać na niego. Bo jeśli mnie złapie... Nie chcę nawet myśleć co mógłby ze mną zrobić. Sąsiad miał rację. Było zostać w tym domu...

Taki mój niepotrzebny rysuneczek <3_

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taki mój niepotrzebny rysuneczek <3
_

____________________________________

Koniecznie dajcie znać w komentarzach czy wam się podoba!!!
I możecie pisać pytania, żebym napisała "pytania i odpowiedzi" <3 chciałabym przynajmniej zrobić takie coś....

Mam nadzieję, że wam się podoba i że nie przeszkadza wam ta ilość wielokropków xD

Mam nadzieję tekże, że to skończę :")

Nie zapomnij dać gwiazdkę!
Z góry dziękuję <3
(⁠ ͡⁠°⁠ᴥ⁠ ͡⁠°⁠ ⁠ʋ⁠)

JAK KOCHA ZABÓJCA? || 𝐶𝑎𝑛𝑎𝑑𝑎 𝑥 𝐹𝑒𝑚𝑎𝑙𝑒 𝑅𝑒𝑎𝑑𝑒𝑟 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz