brat bratu

182 24 41
                                    

- Gdzie ona była? - spytał USA.

- Że mną w ludzkim lesie... - odpowiedział Kanada patrząc na mnie.

A ja siedziałam na kanapie i bawiłam się ołówkiem udając, że nie słyszę ich rozmowy.

USA był wyraźnie poddenerwowany, a Kanada patrzył na niego z ignorancją.

- Muszę iść do Polski, bo znowu uciekły mu gołębie. Zostaniecie tutaj, brat? Razem? - powiedział USA.

Kanada podniósł brew.

- Znaczy czy nie ruszycie się oboje z tego domu? - poprawił się USA.

- Jeśli chcesz, mogę zostać i jej popilnować.

- Ej! - wtrąciłam się. - Nie jestem dzieckiem!

Oboje spojrzało na mnie. Kanada się uśmiechnał.

- Mogę pobyć z "dorosłą kobietą"... - poprawił się Kanada.

Zmrużyłam oczy.

Eh, dziwnie to zabrzamiało, ale wiem, że zrobił to specjalnie. Odbija mi już od pobytu przez tak długi czas w środowisku facetów. Dziewczyna by się przydała.

- Tylko, że... - zaczął USA.

- Japonia? Rozumiem, brat. Idź. Tylko może mógłbyś... - Kanada spojrzał na mnie. Wstał z kanapy i zaciągnął USA do miejsca, gdzie bym ich nie usłyszała.

Aha? No teraz czuję się jak dziecko.

- How could you?! - powiedział głośno USA, kiedy Kanada coś mu powiedział cicho.

- Przecież... - Kanada spojrzał na mnie i resztę zdania dokończył szeptem.

- Yh. Brat, nie umiesz choć raz zrobić coś normalnie? - powiedział USA.

Kanada przewrócił oczami.

- Czy moglibyście być tak uprzejmi i nie wyglądać jak jacyś agenci, którzy niedyskretnie przekazują sobie durne informacje? - powiedziałam zirytowana.

- Nie mówimy o tobie - odezwał się Kanada. - To są sprawy krajów...

- To przecież nie...

Kanada zakrył swoją ręką mordę USA i kopnął go w nogę.

- Dobra to ja już pójdę - USA uwolnił się od łapy Kanady i wyszedł z domu.

To było dziwne. Oboje są jak dzieci.

Kanada poszedł na piętro.

Zostałam sama.

Okej? Czyli ja mam tu czekać niewiadomo na co.

Po chwili rozległ się trzask z góry.

Zanim zdażyłam wstać i zobaczyć co się stało, Kanada zszedł na dół i miał jakieś pudło.

- Co to jest? - spytałam, kiedy postawił tekturę na stole.

- Takie specjalne przedmioty służące do konsumowania napojów alkoholowych. Nie dla dziewczynek. To znaczy "dorosłych kobiet" - Kanada wyjął z pudła kufle.

Podniosłam brew i do niego podeszłam.

- Bardzo śmieszne.

- [T/I], zanieś to do kuchni.

- Nie jestem służacą.

- A jak powiem proszę?

Spojrzałam na Kanadę wyczekująco.

- Już powiedziałem.

- Zapytałes się czy możesz powiedzieć, ale nie powiedziałeś - zmrużyłam oczy uśmiechajac się do niego.

- Spytałem się co się stanie jak powiem - Kanada odwzajemnił gest.

- Nadal czekam.

- Proszę, zanieś to do kuchni, kochanie.

Co? On tylko żartuje, prawda? Przecież nie jestem jego dziewczyną!

Przez kilka sekund patrzyłam się na niego jak debil, ale po chwili spełniłam jego dziwną prośbę.

- Po co to w ogóle przyniosłeś? Imprezę robisz czy co?

Kanada zaśmiał się dziwnie.

- Ja i impreza? Jak już to USA. A ja tylko znoszę na dół to co powiedział, żebym zniósł. Nie wiem co on chce z tym zrobić i szczerze mam to gdzieś.

Kanada pomógł mi wkładać naczynia do szafki.

- A czemu to robisz?

- Ja mu tylko pomagam. No wiesz, jak brat bratu.

Jak spotkałam USA pierwszy raz, Kanada na niego warczał i go przeganiał. Dlaczego? Czy wtedy, kiedy jeszcze nie znałam krajów, nie chciał, żebym je poznała? A teraz już jestem jak w domu i nie przeszkadza mu, że jakiegoś spotykam?

Ale dobra, nie ważne. Trzeba korzystać i poznać innych. Nie mogę być taka obca skoro mam tutaj zostać. O ile zostanę...

______________________________________

Własnie piszę na klasowej grupie i mam tam takie osoby, którym mam ochotę przywalić, ale one zaraz by się obroniły jakimiś totalnie z dupy argumentami. Tez tak macie?

Dobra nie było tu jeszcze tego co zamierzałam zrobić, ale następny rozdział już taki będzie.

Nie zapomnij, pliska
⬇️⭐

JAK KOCHA ZABÓJCA? || 𝐶𝑎𝑛𝑎𝑑𝑎 𝑥 𝐹𝑒𝑚𝑎𝑙𝑒 𝑅𝑒𝑎𝑑𝑒𝑟 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz