Rozdział 1

1.3K 47 84
                                    

Pov: Polska

Zbiegałem po schodach goniąc mojego brata -Oddaj mi to! -Krzyknąłem ale Węgier nadal uciekał śmiejąc się.
-Dobra.. już dobra, masz.- Odezwał się, kiedy dobiegliśmy do kuchni, oddając mi mój plecak który niewiadomo po co mi zabrał.

Poszedłem zrobić śniadanie dla mnie i dla Węgra, postawiłem na tosty, jedną z niewielu rzeczy które umiałem przygotować.

Kiedy już udało mi się je zrobić i razem z Węgrem je zjedliśmy zacząłem zakładać buty i kurtkę.
-Ej! Czekaj na mnie! -Odezwał się kraj.
-Przecież czekam...
Chwilę później byliśmy już pod szkołą, droga do szkoły nie zajmowała nam długo, zwykle około 15 minut.

Szliśmy wzdłuż korytarza szkolnego.
-Dobra to ja idę na górę, mam teraz matematykę - odezwał się Węgier - Okej to pa!
Około 2 minuty później byłem już pod salą od angielskiego czekając na dzwonek.
Wyjąłem słuchawki z kieszeni z zamiarem słuchania muzyki, zawsze mi to pomagało się odstresować.
-Hej.. - Odezwał się bardzo mi znany głos.
-Odwal się - odpowiedziałem bez namysłu, widząc jak ta sama osoba odchodzi. Czego on ode mnie chce?

Lekcje minęły całkiem spokojnie aż do ostatniej lekcji, matematyki.

-Dzień dobry, klaso - odezwała się znienawidzona przeze mnie jak i najpewniej przez całą klasę matematyczka.
Po sprawdzeniu obecności to wredne babsko zaczęło pytać na ocenę.
-Dobrze, to może do zadania 20 pójdzie.... hm... Polska, zapraszam.
-No chyba nie..- powiedziałem do siebie szeptem - Zapisz przykład i wynik.
Po zapisaniu przykładu starałem się ogarnąć co mam zrobić, kiedy usłyszałem szept za sobą. - Ej! Polen, to będzie 54... -
Powiedział znany mi głos. Czemu on mi pomaga? Co on tym osiągnie, przecież nic mu to nie da.

Zapisałem na tablicy to co mi powiedział, na całe szczęście dla mnie, był to prawidłowy wynik.
Baba od matmy powiedziała jeszcze 4 podobne przykłady i za każdym razem kiedy napisałem to co mi szepnął siedzący w pierwszej ławce Niemcy, za każdym razem wynik się zgadzał.

-Czy aby napewno nie masz gdzieś ściągi? - Zapytała widocznie zaskoczona dobrymi wynikami baba od matmy. - Nie, proszę pani.
-Siadaj, dostajesz 5.

Po lekcjach miał czekać na mnie Węgry przed szkołą więc zmierzałem pustym korytarzem w kierunku wyjścia, w pewnym momencie usłyszałem głos.
-Polen! Czekaj! - Dobrze wiedziałem kto to dlatego jeszcze bardziej przyspieszyłem ale na moje nieszczęście korytarzem szedł Korea Południowa przez co na niego wpadłem. - Kurwa! - Krzyknąłem na cały korytarz. Na szczęście nie było żadnego nauczyciela na korytarzu. - O Boże przepraszam! Nie zauważyłem cię! - Odezwał się Korea. - Nie, nic nie szkodzi! Zareagowałem trochę za bardzo agresywnie, przepraszam. - Odezwałem się po chwili.

Korea Południowa odbiegł w przeciwną stronę od wyjścia, pewnie ma jeszcze lekcje. Z zamyśleń wyrwał mnie Niemcy podający mi rękę.

Złapałem go za rękę i wstałem, mimo wszystko pomógł mi na matematyce.

-Czego ode mnie chcesz? - spytałem się patrząc się na niego - chciałem tylko porozmawiać.
O czym on może chcieć rozmawiać, niech sobie daruje, nie chce mieć z nim nic wspólnego. - Niby o czym?
-Wiem czemu mnie unikasz ciągle, przepraszam za to co kiedyś się stało,
Ale to nie jest moja wina, wiesz że to wszystko wina mojego ojca... - Powiedział ze "smutkiem" ..? W oczach.
-Śpieszę się, Węgry na mnie czeka.

W pewnym momencie zauważyłem idącego w naszą stronę Węgra, musiało długo mnie nie być.
-Zostaw go i odejdź stąd. - Zwrócił się mój brat do szwaba.
Zauważyłem jak Niemcy powoli odchodzi w stronę toalet. Nareszcie poszedł.

-Czego on chciał? - Spytał się trzykolorowy kraj. - Nie wiem, mówił coś o przepraszaniu czy coś.
- Niech się lepiej od ciebie odczepi.

Potem skierowaliśmy się  w stronę wyjścia.
Zmierzaliśmy już do domu ale na nasze nieszczęście zaczęło padać.
Zaczęliśmy biec do domu żeby nie zmoknąć, nawet nam się to udało.

~Time skip~

Właśnie odrabiałem zadania domowe i przy okazji się pakowałem na następny dzień do szkoły.

-Naszczęście jutro już piątek - powiedziałem bardziej do siebie.
Starałem się zrozumieć zadanie domowe z matematyki. Totalnie nie rozumiałem tego przedmiotu. - Dobrze że nie ma jutro matematyki to zrobię to zadanie kiedy indziej... - powiedziałem pod nosem po czym spakowałem do plecaka potrzebne książki.

Położyłem się do łóżka próbując zasnąć ale przez jedną rzecz nie mogłem. zastanawiałem się dlaczego Niemiec mi pomógł na matematyce a potem próbował "przepraszać". Może mu jest faktycznie przykro? A może tylko udaje?
Po chwili zasnąłem około godziny 21:49.

Hej! Mam nadzieję że rozdział wam się podobał :)
Przepraszam, że taki krótki ale chcę zobaczyć czy ktoś to w ogóle przeczyta.

Nie jestem zbyt dobry w pisaniu więc ucieszy mnie jak wgl ktokolwiek to przeczyta xD

Następnego rozdziału można się spodziewać za około tydzień <3

~734 słowa~

~Nienawidzę cię~ Gerpol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz