Rozdział 30

313 27 26
                                    

Pov: Niemcy

Polska mocno się zarumienił, przez co odruchowo się uśmiechnąłem. Chyba to zauważył. W pewnym momencie telefon Polski zaczął dzwonić. Wziął telefon z poduszki. Spojrzał kto dzwoni, po czym odebrał i włączył głośno mówiący.
-Co chcesz?
-Yyy... Cześć Lengyerország! Jak coś to nie będzie mnie na noc.. Muszę zrobić coś ważnego.
Polen widocznie posmutniał. Puściłem jego rękę, żeby sprawdzić godzinę. Było już dość późno.
-A tym czymś "ważnym" nie jest przypadkiem Austria?
-ŻE CO?!
-To co słyszałeś. Pa.
W sumie Polen trochę z tym miał rację.. Ungarn jest już stałym gościem pokoju mojego starszego brata... Kiedy Polska się rozłączył i odłożył telefon wzdychając, ja wstałem kierując się do wyjścia.
-Co robisz?
Zatrzymałem się, po czym się odwróciłem w jego stronę.
-No.. Idę do domu
-J..już idziesz?
-Mhm...
Polen posmutniał jeszcze bardziej i spuścił głowę.
-A..a nie mógłbyś zostać? - Powiedział po krótkiej chwili - Nie chcę być sam.. A co jeżeli o..on wróci?
Miał rację. Czechy jest dziwny. Może obserwować jego dom, i jak wyjdę, to on może wrócić.
Podszedłem i usiadłem obok Polaka. Wyjąłem telefon z kieszeni, po czym zacząłem pisać wiadomość. Polen spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem.
-Co robisz?
-Piszę do ojca, że nie wrócę na noc.
-Zostaniesz tu na całą noc?
-A nie tego właśnie chciałeś?
-Yhm... No..
-Właśnie dlatego do niego piszę.
Wysłałem wiadomość a następnie schowałem telefon do kieszeni, po czym spojrzałem się na niższego chłopaka, który patrzył się gdzieś w podłogę. Po chwili on też się na mnie spojrzał. A może to byłby właśnie najlepszy moment? Trochę się boję, ale w końcu żyje się raz.
-Polen, jest pewna sprawa.
Chłopak od razu spoważniał.
-C..Coś się stało?
-Poprostu chcę ci powiedzieć coś ważnego...
-Uh.. No okej...
Teraz już niestety nie było odwrotu. Z każdą następną sekundą, coraz bardziej czułem wagę tej decyzji.
-Podobasz mi się już od bardzo dawna, ale nie chciałem ci tego mówić, bo mnie wtedy nienawidziłeś. Myślałem też, że jesteś homofobem, i... Nie chciałem niszczyć naszej znajomości, ale chcę, żebyś to wiedział.
Polska słuchając tego wytrzeszczył oczy a jego policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone, niż dotychczas były.
-J..Ja.. uh...
-Oczywiście jeżeli tego nie podzielasz, to powiedz. Zrozumiem to..
-N..Nie o to chodzi. - Powiedział cicho - Ty.. też mi się podobasz..
Nie wiem dokładnie, co czułem w tamtym momencie. Niby wiedziałem, że tak jest, ale kiedy on mi to mówił pierwszy raz... Był pijany. Jednak czasami się mówi, że osoby nietrzeźwe są szczere.
-Cz..czyli kochasz mnie?
Spojrzałem się lekko na niego zdziwiony, po czym pokiwałem twierdząco głową. Polska na to się przybliżył, aby następnie wtulić się we mnie. Poczułem, jak się rumienię, ale finalnie również go przytuliłem.
-Polen..
-Tak?
Polska oddalił się trochę ode mnie, ale nadal byliśmy dosyć blisko.
-Czy.. Chciałbyś może zostać moim ehm.. chłopakiem?
Młodszy chłopak przez chwilę się nie odzywał, mimo to nie traciłem nadzieji. To już zaszło wystarczająco daleko, i tak nie mogłem się już wycofać. Szczególnie, że przecież zostaję z nim na noc.
-Tak
Nie mógłbym opisać tych wszystkich emocji, które w tamtym momencie czułem. W tamtym momencie, czułem się, jak najszczęśliwsza osoba na świecie. Teraz przecież mogłem być z najlepszą osobą, jaką mógłbym tylko sobie wymarzyć. To był najlepszy dzień z mojego życia. Teraz to ja przytuliłem go bardzo mocno nie chcąc nawet tego kończyć.
-Kocham cię Niemcy..
-Ich liebe dich auch (Ja ciebie też kocham)

Reszta dnia minęła nam na ogarnianiu się do spania oraz pojedynczych rozmowach. Cieszyłem się, że mogłem spędzać z nim czas. Kiedy leżeliśmy w łóżku starając się zasnąć. Leżałem wpatrując się w sufit. Ciągle przez ten cały czas czułem na sobie wzrok. Odwróciłem się w stronę chłopaka leżącego obok. Tak, jak myślałem, ciągle się na mnie patrzył.
-Co?
-Nic
-To czemu się patrzysz?
-Ładnie wyglądasz
-Wyglądam tak, jak zwykle. - Powiedziałem odwracając się całkowicie w jego stronę. - Co w tym nadzwyczajnego?
-Bo zawsze wyglądasz ładnie
-Tak, jak ty
Polen już nic nie powiedział, jedynie patrzył mi się w oczy. Po chwili zauważyłem, jak zasypia. W końcu uczyniłem to samo.

Rano obudziłem się sam. Szybko przetarłem oczy a następnie sięgnąłem po okulary, które natychmiast założyłem. Wstałem z łóżka, po czym poszedłem do łazienki się ogarnąć i założyć na siebie spowrotem swoje ubrania. Kiedy już skończyłem, z marszu udałem się do kuchni, w której - tak, jak sądziłem - spotkałem już swojego chłopaka, który akurat mył coś w zlewie. Podszedłem do niego, aby następnie przytulić go od tyłu. Lekko się wzdrygnął na ten ruch, oraz odwrócił się w moją stronę.
-Oh, to tylko ty... Myślałem, że... To ktoś inny..
-Oczywiście, że to ja. Tak, jak obiecałem, nie pozwolę mu już nigdy ciebie skrzywdzić.
-Dziękuję, że jesteś - Powiedział, po czym się uśmiechnął. - Bez ciebie nie dał bym rady
Odwrócił się już całkowicie w moją stronę. Teraz staliśmy patrząc się na siebie podczas gdy ja trzymałem ręcę na jego talii. Jednak zrobiło się już trochę bardziej gorąco, kiedy zawiesił on swoje dłonie na mojej szyi. Nasze twarze dzieliły centymetry a w domu panowała totalna cisza. Jednak nic nie może trwać wiecznie... Usłyszeliśmy przekręcanie klucza w drzwiach, oraz jak ktoś wchodzi. Odwróciliśmy się w tamtą stronę, kiedy nagle do kuchni wszedł Węgry. Gdy zdał sobie sytuację z naszego położenia a my z tego, że on właśnie się na nas patrzy, oderwaliśmy się od siebie najszybciej, jak się dało a Węgry stał bez ruchu. Nikt nie wiedział, co powiedzieć, ani jak się zachować. W końcu jednak najmłodszy chłopak postanowił się odezwać.
-Czyli nareszcie postanowiłeś się zjawić? - Powiedział z lekką irytacją w głosie - a może znowu zamierzasz sobie pójść? Co?
-O co ci chodzi?
-O ten tramwaj, co nie chodzi.
Polen od razu skierował się w stronę wyjścia z kuchni. Wyminął swojego brata i poszedł do swojego pokoju. Poszedłem natychmiast za nim. Gdy wszedłem do niego do pokoju, siedział na łóżku ze skrzyżowanymi rękoma. Usiadłem obok niego.
-Dlaczego jesteś na niego zły?
-Bo on ma problem, jak mnie długo nie ma, albo nie napiszę, że mnie nie będzie dłużej a sam tego nie robił kiedyś a teraz ciągle go nie ma, bo wychodzi gdzieś. Nawet nie mówi gdzie...
-Wiem, co możesz czuć
Polen oparł swoją głową o moje ramię. Usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Niższy chłopak od razu się wyprostował a ja wyciągnąłem telefon z kieszeni. Dzwonił ojciec. Odebrałem bez zastanowienia.
-Deutschland. Bist du in Hause? (Jesteś w domu?)
-Uh.. Ich bin nicht zu Hause... (Nie ma mnie w domu)
-Mhm... Warum? (Dlaczego?)
-Uh.. Ich werde bald da sein (Będę tam niedługo)
-Ich hoffe... Tschüss (Mam nadzieję... Do widzenia)
-Auf wiedersehn..
Rozłączyłem się, po czym wsadziłem telefon do kieszeni.
-Muszę już iść niestety
-Oh.. Szkoda...
-Zobaczymy się jeszcze niedługo
-Mhm..
-Do zobaczenia
-Pa
Odwróciłem się i szybkim krokiem wyszedłem z pomieszczenia. Zszedłem po schodach i odrazu założyłem kurtkę oraz zacząłem się siłować z założeniem butów. Kiedy już mi się to udało zrobić, usłyszałem szybko stawiane kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem Polskę. Podszedł do mnie, położył mi swoje ręcę na ramionach i stanął na palcach, po czym mnie krótko pocałował.
-Miłej drogi
Szybko się zawrócił i ruszył spowrotem na górę. Stałem tam jeszcze trochę czasu, jak kołek próbując sobie uświadomić co się właśnie stało. W pewnym momencie usłyszałem głos dochodzący z mojej lewej.
-No no...
Kiedy się spojrzałem w tamtą stronę ujrzałem Węgra uśmiechającego się delikatnie. Poczułem, jak moją twarz zalewa rumieniec. Odwróciłem się i szybko wyszedłem.

Hejoo!

Przepraszam, że krótki rozdział, ale mam nadzieję, że mimo to wam się podobał :)

Z góry przepraszam za wszystkie błędy!

Miłego dnia/nocy <3

~1211 słów~

~Nienawidzę cię~ Gerpol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz