Rozdział 16

349 22 50
                                    

Pov: Polska

Wstałem przez coś, co po mnie chodziło, przestraszyłem się, otworzyłem oczy i się odrazu podniosłem, no tak, zapomniałem przecież, że teraz mam kotki, które w dodatku domagały się jedzenia.

Wziąłem telefon żeby sprawdzić godzinę, była 5:21, wstałem z łóżka, ogarnąłem się, po czym założyłem kurtkę i buty, po czym wyszedłem z domu, skierowałem się w stronę sklepu zoologicznego, może mi pomogą wybrać jakąś dobrą karmę dla tych kotów, czy coś.

Kiedy wszedłem do środka, w zasadzie prawie nikogo nie było, no tak, była 6:10, nikt o tej godzinie nie przychodzi do zoologicznego, podszedłem do półki z karmą dla kotów, stała tam jakaś kobieta przyglądająca się karmie dla małych kotów, podszedłem więc do niej.

-Przepraszam?
-Tak?
-Czy zaproponowałaby mi pani jakąś dobrą karmę dla małych kotków?
-Ah.. małych kotków, mam małego kota, kupuję mu zawsze to, dużo osób mówiło, że jest dobre dla kotów. - powiedziała, po czym zdjęła z półki jedną z puszek karmy dla kotów i dała mi do ręki.
-Oh.. Dziękuję bardzo - odpowiedziałem
-Nie ma za co, miłego dnia
-Do widzenia

Wziąłem cztery puszki tego, nie wiedziałem na ile może mi starczyć, nigdy nie miałem kotów.

Poszedłem w stronę innych półek, wybrałem jakąś kuwetę, posłanie oraz miski dla nich, po czym poszedłem do kasy zapłacić, kiedy już to zrobiłem to wróciłem do domu.

Postawiłem miski w kuchni, niedaleko wejścia do niej, kuwetę ustawiłem na korytarzu, a posłanie w moim pokoju, dałem trochę karmy do misek, ustawiłem przy nich koty i patrzyłem czy zjedzą.

Na początku w ogóle nie wiedziały, że w misce coś jest, dopiero po chwili czarno-biały powąchał i zaczął jeść, to był dla mnie sukces, dzięki temu szary kotek również zaczął jeść, parę minut później już zjadły.

Musiałem wziąć kotki do weterynarza... Postanowiłem, że zrobię to w poniedziałek po lekcjach, nagle usłyszałem kroki, odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem Węgra patrzącego się na mnie jakby zobaczył ducha.

-JAKIM CUDEM, W NOCY SPROWADZIŁEŚ JAKIEŚ KOTY DO DOMU?! - Krzyknął w moją stronę zszokowany Węgier.
-Ejjjj... Spokojnie, to nie do końca tak, w nocy ktoś zapukał do drzwi, zszedłem zobaczyć kto to, ale nic nie było widać przez wizjer, otworzyłem więc drzwi a tam były te kotki w pudełku, noooo i list na którym było napisane żeby się nimi opiekować.

Węgry wyglądał na lekko zszokowanego, w sumie to on zawsze wolał psy.

-A nie można ich zostawić w schronisku...?
-NIE!! Musisz się przyzwyczaić, że teraz będą mieszkać z nami!
-No ale... ugh..
-Przestań.. Trzeba im nadać imiona.
-Aa.. mają jedzenie, miski, posłanie, kuwetę i tak dalej?
-Kupiłem im dzisiaj rano, w poniedziałek po lekcjach pójdę z nimi do weterynarza
-Sprawdź im płeć, inaczej imion im nie nadasz..
-Uh...?
-O Boże... Ja to zrobię

Patrzyłem się zszokowany jak on to robi, cieszę się, że jednak nie musiałem ja tego robić.

-Uh.. Ten szary to kotka.. i ten drugi to... też kotka
-Czyli dwie kotki - odpowiedziałem
-Tak, nazwijmy tą szarą Mikaaaaa
-Dlaczego Mika?
-Bo.. Nie wiem, tak mi się podoba
-No.... dobra
-Jak chcesz nazwać tą drugą?
-Uh... Co powiesz na Kropka? Ma kropkę na nosku
-Może być
-Ej Węgry, jest już 7:25
-JA SIĘ JESZCZE NIE UBRAŁEM!!!

Kiedy Węgry nareszcie się wyszykował i mieliśmy wychodzić, była już 7:47, wiedzieliśmy, że się spóźnimy, więc biegliśmy.

O dziwo, udało nam się być w szkole tylko minutę po dzwonku, zostawiłem kurtkę oraz buty w szafce i szybko biegłem na piętro.

~Nienawidzę cię~ Gerpol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz