Rozdział 9 - Idiota.

459 9 1
                                    

Dzisiaj jest ostatni dzień hotelu. Przykro mi z tego powodu.. Przywiązałam się do tych ludzi, teraz nie wiem jak to będzie bez tych alkoholików. Dogadaliśmy się, że zrobimy dzisiaj wieczorem imprezę na koniec, a jutro rano już wszyscy będziemy wracać do siebie. Zdecydowanie będę bardzo dobrze wspominać to co się tutaj działo, no może oprócz niektórych rzeczy.. 

- Werka? - Zapytałam przyjaciółki, która w tej chwili rozmawiała z Matczim.

- Tak? Daj mi chwile Michał. - Wstała i do mnie podeszła, ponieważ pokazałam ręką, że ma podejść.

- Słuchaj. Potrzebuję twojej pomocy z walizką.. - Złapałam ją za nadgarstek i zaprowadziłam do mojego pokoju. 

- O kurwa.. - Powiedziała, gdy zobaczyła, że moja walizka się nie dopina.

***

- Widzisz? Nie da się kurwa, muszę do twojej przełożyć parę rzeczy. - Powiedziałam siedząc na walizce, która leżała.

- Dobra dawaj coś stąd. - Zabrała z mojej walizki te większe rzeczy typu bluza na przykład. 

***

- Rucham tak dużo, że czuję się jak dziwka. - Zaśpiewałam wraz z Michałem.

- A ty nią nie jesteś? - Powiedział sarkastycznie śmiejąc się Borys.

- Nie bawię się w Zosię Handryk. - Nienawidzę tej szmaty, z każdym się puszcza, nawet jak jest trzeźwa. I doprowadziła mnie do depresji, z której wychodzę jako tako. Weronika nie raz chciała jej przyjebać i w sumie to raz jej się udało, nie wytrzymała i stało się. Co tutaj opowiadać? Było minęło.

- Ohooo. - Bedoeska się zaśmiał.

- Ej Olcia, możemy pogadać? Chwilkę. - Zapytał Kinny, gdy akurat przechodziłam obok niego.

- Ej no, kradniesz mi psiapsi moją. - Obraził się Borysek.

- Weź, Borys, ogarnij chuja. - Zaśmiałam się z niego.

- Jasne, o czym chcesz porozmawiać? - Dodałam do Kinniego.

- Może nie tutaj, co? - Spojrzał w moje oczy, boże jakie on ma piękne oczy, takie.. Niebieskie, ale wiecie, no głębokie takie.. Po prostu piękne..

- To chodźmy na zewnątrz może? Musze pooddychać świeżym powietrzem, bo tu się nie da. - Zaśmiałam się i wyszliśmy na dwór. Stanęliśmy przy ścianie budynku. Wiktor się do mnie odwrócił tak, że teraz staliśmy do siebie twarzą w twarz.

- Chciałbym się ciebie zapytać o coś.

- No to dawaj. - Spojrzałam na niego wyciągając z mojej kieszeni swojego e-papierosa. 

- Ooo to twój? - Rozkojarzył się, na co się zaśmiałam i odparłam głową na tak.

- Dobra pytaj, a nie! - Szturchnęłam go w ramię ręką.

- Bo ogólnie to nie masz szkoły, ani nic? Czy masz? - Zapytał z ciekawością wymalowaną na twarzy.

- No mam, ale wyjebane mam, nie chodzę tam kurwa, bo to bez sensu jest totalnie chłopie. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- No to, będziemy mogli się spotykać często? - Zapytał i się zawstydził.

- Kurwa jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak. Wiktor, to było pewne, że tylko jak się dowiem gdzie mieszkasz to będę ci często wbijała na chatę bez zapowiedzi. W końcu jesteś moim przyjacielem. - Przyjacielem.. Jak na razie.

- No już od razu. - Zaśmiał się.

- Mówię ci, serio. - Również się zaśmiałam.

- Chodź do środka, bo zimno się zrobiło. - Powiedziałam, serio zaczęło w chuj piździć.

- Mogę ci dać bluzę, jeśli ci zimno.

- Nie trzeba, zaraz się ogrzeje. - Nie posłuchał i założył mi jego bluzę, którą przed chwilą na sobie miał.

- Wikuś. Nie musiałeś, ale o wiele cieplej mi teraz.

- No widzisz? A ty nie chciałaś. - Weszliśmy razem do budynku, ja poszłam do kuchni, a Jakowski usiadł z chłopakami na kanapie w salonie. Zaczęli grać w jakąś grę na padzie. Chyba w fife grali. 


- Jak tam z Wiktorem? - Usłyszałam za sobą.

- Dobrze, czemu pytasz?

-  A tak sobie, bo ostatnio się kłóciliście, a teraz widziałem was razem na zewnątrz.

- Oj Janek. 

- No co no? - Zaśmiał się.

- Nic nic, pogodziliśmy się już. - Powiedziałam prawdę, co niby innego mogłam mu powiedzieć? Że jesteśmy pojebani chyba.

- To dobrze, nie kłóćcie się już lepiej, bo wytrzymać nie idzie. - Odszedł śmiejąc się. Skrzywiłam się trochę, ale już po chwili wróciłam do naturalnego wyrazu twarzy.

***

Wieczorem każdy siedział na dole, ponieważ była impreza, o której było mówione gdzieś wcześniej. Nie piję jakoś dużo, bo pomyślałam sobie, że jutro nie wstanę o tej ósmej rano, dlatego też powiedziałam Werce, żeby nie przesadzała, odpowiedziała, że mam być spokojna więc luz.

- No i ja mówię, kurwa chłopie zbieraj to gówno, bo to leży tu z jakiś rok. - Usłyszałam śmiechy, Borys coś opowiadał, zamyśliłam się i nawet nie słuchałam jego historii z życia wziętej.

- Ej, mała co jest? - Usłyszałam ciszej w swoją stronę.

- Co? Nic. Zamyśliłam się po prostu. - Odpowiedziałam Wiktorowi.

- O czym tak myślałaś? 

-  Nie ważne w sumie.

- Ważne, ważne. Gadaj. - Objął mnie ręką i przysunął do siebie.

- Myślałam, nad tym jak to bez was wszystkich będzie, bo rozdzielimy się na nie wiadomo ile czasu, a ja się do was bardzo przywiązałam.. 

- Mała, jest studio, będziemy tam jeździć i ty pewnie też będziesz musiała tam jeździć, bo debile nie będą umieli nic bez ciebie zrobić. Gdyby nie ty, nie było by większości Parapetówy, czy Prometazyny. Z resztą, to ja.. I ty, będziemy się często widzieć. - Powiedział pocieszająco, patrząc w moje oczy. Zakochałam się w jego pięknych oczach. 

- Masz rację.

- Chodź napijemy się czegoś.

- Nie mogę przesadzać, bo rano nie wstanę. - Powiedziałam wstając.

- Będę cię pilnował, też nie piję jakoś dużo. - Odpowiedział i poszliśmy do kuchni, po to aby napić się kilku kieliszków wyborowej. 

- Czy to VVS czy to SI, rozmazana kreska bo pociekła łezka, one chcą na, one chcą tu wejść, a ja nie mogę przestać, czy to VVS czy to SI, rozmazana kreska bo pociekła łezka, one chcą na, one chcą tu wejść, a ja nie mogę przestać! - Śpiewałam równo z Kinnym na głośnikach. 

- Pięknie śpiewasz mała. - Powiedział dumnie się uśmiechając.

- Co ty gadasz w ogóle? - Zachichotałam.

- Nie myślałaś, żeby zrobić jakąś swoją nutę? - Zapytał, skrzywiłam się w szoku.

- Żartujesz. Ja i rapowanie? Idiota. - Zaśmiałam się sarkastycznie.

- Przecież wymyślasz nam rymy kobieto. Masz potężnie zajebisty głos. Każdy ci to powie.

- Potwierdzam. - Odezwała się Werka. - Prześlicznie śpiewasz, masz głos tak potężny do śpiewania jak Ariana Grande kurwa. 

- Dosłownie. - Tym razem odezwał się Michał.

- Weźcie się ogarnijcie, może kiedyś się zdecyduję na większe kroki, ale teraz idę tańczyć do Seby. - Widziałam kątem oka jak White wymiata na środku salonu, dlatego też do niego dołączyłam, a do nas dołączyła Weronisia.

=== 

MAMY TO! Za nami 9 rozdział, jest spokojniej chyba. Jutro rano wyjeżdżają do domów :(((

Vote

Jak wam się podoba?

MAŁA - Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz