- To oficjalnie witamy cię w naszej rodzince. - powiedziała Morticia z Gomezem.
- Bardzo dziękuję. - lekko zaczerwieniła się.
- Córciu, może oprowadzisz swoją ukochaną?
- Oczywiście matko.
Wednesday złapała Enid za rękę i zaczęła pokazywać każdy pokój po kolei, lecz swój zostawiła na sam koniec. Sinclair była bardzo zaciekawiona i zarazem przerażona. Bardzo jej się tu podobało, mimo tego całego mroku. Na szybko poznała każdego obecnego w domu członka rodziny Addamsow, lecz Wednesday dla nikogo nie powiedziała, że są parą. Nikt nie był źle nastawiony co do jej osoby, więc jak narazie było miło.
W końcu nadszedł czas na najbardziej oczekiwany pokój. Był w bardzo nie praktycznym miejscu, toż przy schodach na 1 piętrze. Zatrzymały się przed drzwiami.
- No to witam u mnie.
Powoli otworzyła drzwi i jako pierwszą wpuściła Enid. Pokój był całkiem spory i co najważniejsze miał ogromne, miękkie łóżko. Po prawej stronie znajdowało się miejsce na wiolonczelę, a obok ogromny regał z książkami.
Naprzeciwko wejścia były drzwi od balkonu, na którym znajdował się stolik i trzy wygodne fotele.- SZCZERZE, MIMO, ZE BRAKUJE KOLOROW TO JEST TU ZAJEBIŚCIE.
rozczochrala jej włosy - Nie przesadzaj. - Złapała ją za rękę i położyły się na łóżku.
- Co z rzeczami?
- Najpewniej ktoś niedługo zostawi je przed drzwiami, więc spokojnie.
- O, to dobrze.
Sinclair usiadła na nią i zaczęła bawić się jej włosami, które po chwili rozplątała. Addams to ignorowała, bo nie miała sił po tej podróży, która przypominała jedno wielkie przesłuchanie.
- Wiesz co, niedługo będzie trzeba zejść na dół na obaid.
- Boze serio? Mega wstydzę się...
- No to w takim razie będziemy mogły tu zjeść.
- To wspaniale. - uśmiechnęła się.
Time skip:
Dziewczyny zjadły w pokoju obiad i wieczorem postanowiły wyjść na spacer po posesji. Zajęło im to jakieś trzy godziny, więc odrazu po powrocie padły na podłogę.
- Boże, nie myślałam, że to będzie takie męczące.
- Akurat mi się podobało.
- Masakra z tobą. - odwrócila głowę w stronę Wednesday.
- Dobra, wiesz co. Może pójdziemy się wykąpać?
- Co to za pytanie, oczywiście.
Obie wstały i poszły w stronę swoich rzeczy. Enid wyciągnęła jakieś pudełko.
- Ej skarbie.
- Coś się stało?
- Nie i tak.
- Czyli?
- Mam cos dla ciebie. - uśmiechnęła się i podała pudełko.
- Co to?
- Może bys otworzyła? - skrzyżowała ręce za sobą.
- No już otwieram. - powoli otworzyła.
- I JAK?!
W pudelku znajdowała się piękna piżama w stonowanych barwach, które znacząco nie krzywdziły Wednesday.
- Ciężko mi to powiedzieć ale... - przerwano jej.
- ALE CO BRZYDKIE CZY CO? - spytała zestresowana.
- Spokojnie, poprostu chciałam powiedzieć, że..- znowu jej przerwano.
- NIE PAS..
Tym razem przerwano dla Enid. Addams delikatnie ją pocałowała.
- Juz ucichłas?
Stała zaczerwieniona.
- Uznajmy to jako tak, więc chciałam powiedzieć, że jest piękna i dziękuję. - przytuliła ją.
- Dobrze to słyszeć.
- A teraz chodźmy do łazienki.
Obie sobie ładnie poszły do łazienki, która znajdowała się na korytarzu.
- Wiem, że tu byłam, ale muszę jeszcze raz to powiedzieć. Jest tu pięknie, a ta wanna jest boska.
cicho zaśmiała się. - Też tak sądzę.
Wednesday zaczęła napuszczać wody do wanny i nalała mocno pieniący się płyn.
- Ale ładnie pachnie, co to jest?
- Lepiej czasami żyć w niewiedzy...
- No dobrze... - powiedziała przestraszona i usiadła na krawędź wanny
- To co, rozbieramy się?
- No chyba trzeba, nie? - lekko zaczerwieniła się.
- A ci co, przecież to nie pierwszy raz.
- No wiem tylko no. - zakryła twarz rękoma.
Addams błyskawicznie rozebrała się, złapała Enid za nogi i wepchala do wody.
- TY CHYBA OSZALAŁAŚ!
- Ciszej trochę, było trzeba ściągnąć ubrania.
- Pf, dzięki. - przejechała wzrokiem po swojej dziewczynie i się jeszcze bardziej zaczerwieniła.
spojrzała na nią zawiedziona. - A weź, bo zaraz sama się zawstydze i tyle z tego będzie.
- NO DOBRA, TO JEST SILNIEJSZA ODE MNIE.
- Tak, tłumacz się dalej.
Addams pomogła jej się rozbierać bo tak jak widać miała mały problem. Usiadły po dwóch innych końcach wanny i się w siebie wpatrywały jakieś dobre pół godziny. W końcu Sinclair postanowiła coś zrobić i położyła trochę piany na głowę dziewczyny.
- Ale słodko wyglądasz. - zaśmiała się.
- Bardzo zabawne. - wzięła pianę i rzucila jej na twarz.
- EJ NO, ALE TAK SIE NIE BAWIMY. - zdjęła z siebie pianę i przesunęła się bliżej. - zaraz cię zniszczę.
- Zniszczysz powiadasz? - podniosła jedną brew.
lekko ją pochlapała - Nie o to mi chodziło głuptasie.
- A może jednak? - złapała ja w tali i zaczęła całować.
przerwała na chwilę - Zmieniam zdanie.
Zaczęły się namiętnie całować. Z łazienki dochodziły (one chyba też) najróżniejsze dźwięki co komuś chyba wyraźnie przeszkadzały. Ktoś zaczął pukać im do drzwi.
- Dziewczynki, moglybyście ciszej?
Obie momentalnie miały zawał.
- DOBRZE, PRZEPRASZAMY. - krzyknęła Wednesday.
- Kto to był? - szepnęła.
- Naszczęście to tylko moja matka.
- To to chyba oznaka, aby kończyć...
- Raczej masz rację.
Dziewczyny dokończyly kąpiel i wróciły do pokoju. Usiadły na łóżko i podczas rozmowy zjadły sobie kolacje mniam mniam. Po chwili skończyły i położyły się słodko spac.
**********
Mam dość bycia chorym, kocham was.
CZYTASZ
Ta właściwa miłość. (Wenclair)
Fanfic(Posiada sceny 18+) Historia będzie opowiadać o dwóch przyjaciółkach, które powoli się w sobie zakochują mimo przeciwności charakterów. Bardzo pomógł im szkolny wyjazd, który miał kompletnie inaczej się potoczyć.