29. Przegrana.

167 9 0
                                    

Był już poranek, jak zwykle pierwsza wstała Wednesday i udała się do łazienki przemyć twarz. 

Pov: Wednesday.
Jezu, to co się dzieje ostatnio to jakaś masakra.
Dopiero co wróciliśmy, a dziś impreza, na której jak zwykle coś się wydarzy i w dodatku inne niepokojące rzeczy. Oby dziś nic się nie stało.

Wróciła z łazienki i położyła się do Enid obejmując ją przy tym. Rozmyślała nad dzisiejszym dniem, jak go pokierować, aby nic się nie stało na jej niekorzyść. Poleżała jeszcze chwile i zasnęła.

12.00

Czarno włosa obudziła się jakiś czas temu i przygotowała śniadanie dla wilkołaczki. Powoli podeszła do niej i zaczęła ją budzić.

-Ej, Enid. Wstawaj. - *lekko nią potrząsała"

*zaspana* - No... daj mi jeszcze pospać-

- Nie, wstawaj.

Enid niechętnie obróciła się w jej stronę i przetarła oczy.

- Już nie śpię, pasuje?

Bez słowa Addams ucałowała ją w czoło i podała jej śniadanie.

- Smacznego.

Enid lekko zaczerwieniła się i podziękowała za śniadanie.

- Tak w ogóle to na którą idziemy? - zapytała z pełna buzia.

- Po pierwsze nie mówi się z pełną buzią głuptasie, a tak to chyba mamy na 16.00. A co?

*lekko zirytowana* - Tak o z ciekawości pytam.

Wednesday poszła w stronę biurka i zaczęła coś tam stukać na maszynie.

- A ty jak zwykle musisz z rana hałasować???

- Ja jakoś nie narzekam na twoje fałszowanie.

- FAŁSZOWNIE??? TO SIĘ DOIGRAŁAŚ KARZEŁKU.

Enid wstała z łóżka i podeszła od tyłu do swojej dziewczyny, która tak była skupiona na pisaniu, że nie zauważyła wilkołaczki stojącej za nią. Lekko wysunęły jej się pazurki i drapnęła leciutko ją po szyi.

- AŁA, WIESZ, ŻE NIE POWINNAŚ TEGO ROBIC?

- A czego ja mam się bać?  Takiego zgreda, jak ty?

- A żebyś się nie zdziwiła.

Na twarzy Addams pojawił się lekki uśmiech i błyskawicznie ustała przed Sinclair. Zaczęła ją najpierw lekko popychać, ale Enid nie dała się tak łatwo pokonać i podniosła ją jak bobaska przez co była bezbronna.

- I co mi teraz zrobisz?? - zapytała prześmiewczo.

- Pff, nie zesraj się.

Wednesday ugryzła ją co sprawiło, że ją natychmiastowo puściła.

- No i kto tu jest przegrany? - *zaśmiała się*

- A WEŹ TY, TO BYŁO NIE UCZCIWE!

- Czyżby ktoś nie umiał przegrywać?

- Pfff zobaczymy na imprezce.

Obrażona Sinclair wyszła do łazienki się umyć, a Wednesday z satysfakcją pokonania dziewczyny poszła dalej pisać powieść.

———————————————————————

Hejka, taki tam krótki rozdział na oznakę mojego istnienia. Pozdrooo

Ta właściwa miłość. (Wenclair)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz