Problem-coś mi tu śmierdzi

482 14 8
                                    

Kiedy skończyliśmy się przytulać każdy poszedł spać o dziwo nikt nie pojechał do domu nawet Vince każdy czekał, jakby dziewczynka miała się obudzi, chociaż wiedzieliśmy, że się tak nie stanie. Obudziłem się koło 6 pierwsze co zobaczyłem, że chłopaki śpią tylko Vince gdzieś wyszedł miałem się położyć jeszcze, ale się za bardzo rozbudziłem i stwierdziłem, że pójdę kupić coś do jedzenia. Pojechałem do najbliższej restauracji i zamówiłem każdemu coś lekkiego do przegryzienia, gdy wróciłem chłopaki już nie spali razem z nimi był lekarz mieli poważne miny
– coś się stało? – zapytałem nikt nie odpowiedział, ale widziałem po ich minach, że nic dobrego nie wróży.
Lekarz: A więc tak musimy wziąć pacjentkę jeszcze raz na prześwietlenie, aby mieć pewność, że nic nie przegapiliśmy.
Dylan: to mogliście coś przegapić?!
Vincent cicho Dylan! Okej rozumiem, a więc kiedy to prześwietlenie?
Lekarz: jak najszybciej.
Will: czy jest coś, co może zagrażać jej życiu.
Lekarz: nie wiemy do końca, dlatego musimy jak najszybciej sprawdzić, bo coś jest nie tak po wynikach.
Tony: A więc kiedy?
Lekarz: teraz zabieramy ją tylko zawołam pielęgniarki.
Vincent: dobrze
Potem lekarz wyszedł i wrócił z pielęgniarkami.
Vincent: ile zajmie badanie?
Lekarz: pół godziny, a więc muszę iść.
Vincent: dobrze dziękuję.
Koedy lekarz poszedł siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy:
Tony: gdzie byłeś?
Shane: pojechałem po jedzenie, ale teraz jakoś mi się odechciało jeść.
Nikt się nie odezwał tylko tony pokiwał głową na znak, że rozumie coś było nie tak ja to przeczuwałem, tylko nie wiedziałem co.
Shane: ej chłopaki coś jest nie tak.
Spojrzeli na mnie z zamieszaniem.
Vincent: o co chodzi Shane?
Will: coś się stało?
Shane: coś mi nie daje spokoju i na początku nie wiedziałem, co teraz już wiem.
Dylan:co się stało.
Vincent: co masz na myśli.
Tony: do rzeczy.
Shane: to niemożliwe, że był to wypadek auto jechało z za dużą prędkością.
Dylan: to znaczy.
Shane:jakby był to wypadek nie miałaby takich obrażeń.
Vincent: myślisz, że ktoś specjalnie spowodował wypadek?
Dylan: ale jak niby i czemu miałby to robić?
Will: równie ktoś nierozważny mógł jechać i łamać prawo.
Shane: No tak rozumiem, ale z taką prędkością?
Tony: No niektórzy lubią.
Shane:No tak wiem, ale to mi nie pasuje to nie mógł być przypadek.
Will: No nie wiem.
Shane: A ty jak myślisz Vince?
Vince: hmm tak się zastanawiam i na razie nie mam pojęcia.
Will: nawet jeśli nie wiemy, kto to mógł być, a nie może nikogo oskarżać.
Shane: tak, ale przyznajcie, że wam też to nie pasuje.
Tony: nawet jeśli?
Vince: nawet jeśli nie musimy to sprawdzić.
Dylan: ale jak?
Vince: porozmawiam z moimi ludźmi i zobaczymy co dalej.
Shane: dziwne, ale jeśli to prawda to…
Vincent: ten człowiek pożegna się z życiem.
Pierwszy raz zobaczyłem aż tak poważnego Vince jak mówi, że ktoś ma umrzeć. Po 30 minutach wrócił lekarz z hailie moja biedna siostrzyczka:
Will: i co panie doktorze?
Shane: cóż nią będzie?
Lekarz: badanie nie wykazało nic, czym moglibyśmy się martwić, ale też nic dobrego.
Vincent: co to oznacza?
Lekarz: że pozostało czekać i się modlić.
Co, ale jak to? Poczułem, że chce mi się płakać I już tego nie powstrzymywałem łzy leciały mi po policzkach słyszałem jak chłopaki przeklinali, a Dylan nawet walną pięścią w ścianę, po której został ślad „pozostało czekać i się modlić” te słowa nie wychodziły mi z głowy zabije kogoś, jeśli to będzie prawda, że ktoś chciał ją zabić.

Rodzina Monet  Moje Dodatki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz