Dwie godziny później przyjechali chłopaki nalegały, abym wrócił do domu i się ogarnął, ale ja odmówiłem chciałem być cały czas przy hailie czułem, że to moja wina to ja powinienem tu leżeć nie ona. Sprawa z wcześniej nie dawała mi spokoju, więc musiałem zapytać Vinc:
Shane: jak tam Vincent? Macie coś?
Vincent: kazałem moim ludziom jechać pod szkołę i sprawdzić kamery, jeśli coś zauważą dadzą znać.
Shane: długo to trwa.
Vincent: wiem Shane, że się denerwujesz, ale nie da się przyśpieszyć tego.
Shane: tak wiem.
Dylan: Dobra czekaj o co chodziło z tym typem co się niby kręcił tutaj?
Shane: chodzi o to, że jak wróciłem ze spaceru kręcił się tu pod salą dziwny typ ten sam co wtedy pod szkołą, ale jak zobaczył lekarzy zwiał.
Tony: Jezu nie rozumiem, czemu ktoś miałby chcieć ją zabić?
Shane: Ja też tego nie rozumiem.
Dylan: nazwisko MONET robi swoje.
Tony: niestety
Shane: biedna hailie przecież ona sobie niczym nie zasłużyła.
Will: wiemy, ale my nie mamy na to wpływu.
Shane: mielibyśmy, gdyby wiedzieliśmy, że ktoś coś szykuję.
Vincent: tak, ale my nie mieliśmy jak tego przewidzieć.
Shane: aż serce mi się kraja niby krótko, ale ja już nie mogę wytrzymać bez jej uśmiechu.
Tony: tak ja też.
Dylan: i ja.
Will: I jej pięknego głosu.
Vincent: I tego, jak nam pomagała i dawała rady.
Shane: prawda ona jest po prostu cudowna.
Przez chwilę tak wspominaliśmy co jakiś czas przychodziła pielęgniarka i sprawdzała jej parametry strasznie się martwię mam nadzieję, że będzie dobrze muszę być silny dla dziewczynki ona mnie teraz potrzebuje, nawet jak nie będzie o mnie pamiętać.
Po 30 minutach do Vince zadzwonił telefon odebrał i spowalniał jak coś usłyszał rozmawiał chyba 10 minut i wrócił.
Dylan: co się stało Vince?
Vincent: dzwonili do mnie moi ludzie.
Shane: tak? I co powiedzieli?
Vincent: niestety nic nie znaleźli kamery szwankują i nie chcą działać tak jak powinny.
Tony; no okej, czy to ma znaczenie?
Vincent: tak chodzi o to, że dopóki nie będą sprawę nic nie osiągniemy.
Dylan: A nie możemy naprawić kupić?
Vincent: chciałem, ale właścicielka nie pozwoliła.
Shane: No kurde!
Will: spokojnie Shane wszystko będzie dobrze.
Shans: ty sam w to nie wierzysz co?
Will: nieprawda malutka jest silna da radę I w to wierzę.
Shane: MHM
Chłopaki co jakiś czas. Mówili, że jednak powinienem wrócić, ale ja się uparłem i chiałem zostać z hailie pilnować jej, jak oka w głowie noc się zbliżała wielkimi krokami, gdy chciałem iść spać zobaczyłem tego samego gościa co wcześnie też tak samo był ubrany przestraszyłem się o hailie, więc powiedziałem chłopakom Dylan chciał wyjść, ale ten już się ulotnił. Chłopaki zostały z nami na noc, bo nie wiedzieli, co ze sobą zrobić i mówili, że w domu już im się wszystko nudzi nawet gry. Cieszyłem się z tej strony, że hailie ma więcej obrony położyłem się koło hailie na fotelu, gdy coś poczułem na swojej ręce.
( tylko tyle bo jestem śpiąca dobranoc Misiaki 😘😘 do jutra 🥰🥰)
CZYTASZ
Rodzina Monet Moje Dodatki
Teen FictionBędzie to pół opowieść pół czat inspirowany rodziną monet rzeczy których nie było w książce