Po przerwie świątecznej James musiał iść do szkoły. Rano o mało co nie zwymiotował ze stresu z tym związanym... Na szczęście powitała go Pola z szeroko rozłożonymi ramionami.
- JAMES!- od razu zawołała zadowolona ze spotkania z przyjacielem.Chłopak od razu ją przytulił. Potrzebował takiego uścisku jak nigdy wcześniej.
W klasie patrzyły na niego wszystkie oczy. Zobaczył, że na jego ławce zamiast jego naklejki jest różowa naklejka w księżniczki... Zachciało mu się płakać, kiedy zobaczył na niej swoje stare imię. Usiadł jednak dumnie, jak gdyby wcale go to nie interesowało... Pola kiedy ją zobaczyła obużyła się i od razu ją zerwała.
- To świnie patentowane!- warknęła, patrząc na zapełniającą się klasę.Kiedy zobaczył go Albert aż zaryczał ze śmiechu.
- Żaklina! Jak wolisz? Żaklina czy Erika? Czemu nie powiedziałeś swojego prawdziwego imionka, co? Ericzko!Jamesowi zbierały się łzy w oczach... Eriki, srki! Czemu! Czemu zawsze on!?
- Odczepcie się od niego!- zawołała Pola.
- Ale z Ciebie pinda, że dziewczyna Cię broni... A nie! Ty jesteś księżniczką!- zaśmiała się LauraJames zniósł prawie dwadzieścia minut śmiechu, bo do klasy weszła pani od fizyki, na której widok uczniowie od razu ucichli... James nigdy nie pomyślałby, że tak ucieszy się na jej widok... Dosłownie nigdy. Teraz w wyobraźni dorobił jej wręcz skrzydła i aureolę, no kiedy tylko weszła to okropne wyzwiska się skończyły...
Kiedy zaczęła dyktować regułki o elektrostatyce nie było mu już tak kolorowo, ale to było lepsze od ciągłego słuchania śmiechów...Chociaż kiedy bardzo wymagająca kobieta odwracała się to na przykład Albert rzucił w Janesa kulką zgniecionego papieru... Chłopak starał się jednak skupić na lekcji i nie myśleć o tym co będzie działo się na przerwie...
Ósma trzydzieści osiem i trzydzieści cztery sekundy... Dokładnie za sześć minut i dwadzieścia sześć sekund zaczyna się przerwa... A potem sprawdzian zaliczeniowy z histori, biologi i Angielskiego...Na sam koniec był WF, matematyka oraz EBD Porażka. James aż trząsł się ze stresu, ale nie mógł nic na to zaradzić... Trzeba było zmierzyć się z nimi z wysoko postawioną głową, a może przestaną? James miał taką nadzieję...
Dokładnie wtedy, kiedy zadzwonił dzwonek James aż zbladł. Szczerze bał się przebywać na przerwie... Pola cały czas nalegała go, aby powiedzieć to Williamowi, albo najlepiej Charliemu, ale James nie chciał mieć niańki na karku... Po drugie było mu tak wstyd... Tak okropnie! Nie umie sobie sam poradzić...
Testy nie poszły mu chyba najlepiej... Tak się stresował, że był pewien, że więcej niż cztery nie dostanie, co w jego przypadku było porażką... Szykował się na WF. Założył nawet swoje super nowe, super fajne, wygodne ( i zapewne tak samo drogie) buty sportowe, czarna koszulka i czarne dresy. Był bardzo zestresowany... Nie wiadomo co wymyśli banda Tymonka... Ustawił się na lini i chłopaki wypchnęli go na sam koniec, tak, że stał obok wrednej Laury, która od razu zaryczała ze śmiechu.
- Ericzka! Nie rymuje się z debilka?
- Nie. Nie rymuje. Rymowało by się, gdyby Erika miała końcówkę ilka a nie rika... Nawet rymów tworzyć nie potrafisz?- zapytać chcąc ją zagiąć, ale Oliwier od razu pociągnął go za włosy.
- Nie odzywaj się tak głupia idiotko! Swoją drogą niezłe cycuszki masz jako kobitka... Nie ściskaj się tak, a może się z Tobą przeliżę...- powiedział chyba całkiem na poważnie, bo nawet dotykał rękami jego talię.Dla Jamesa było to traumatyczne uczucie. Nie wiedział czy ma się bać czy śmiać... Może to tylko durny żart? Miał taką ogromną nadzieję...
Zaczęli wykonywać jakieś głupie ćwiczenia. Z drugiej strony to James był nawet szczęśliwy, bo wreszcie zdał te głupie testy na semestr... Może będzie dobrze?
CZYTASZ
Pamiętnik Jamesa Verumes II
Teen FictionJames Verumes powoli przyzwyczaja się do mieszkania wraz z braćmi i ojcem. Mężczyzna wreszcie go zaakceptował, a młody Verumes ma zacząć proces tranzycji. Czy będzie on jednak taki łatwy jak by się mu wydawało? Czy wreszcie będzie kolorowo, a może n...