16.

4.9K 123 1
                                    

Archer

Gdy tylko poczułem się na siłach i byłem w stanie sam stanąć na nogi, wypisałem się na własne życzenie. Oczywiście byłem cały czas w kontakcie z lekarzem. Chciałem jak najszybciej załatwić sprawę z Madisonem, pozbyć się go i skupić na Abigail. Ona w tym momencie była najważniejsza. Ona i jej bezpieczeństwo. I będę próbował jakoś wybielić się w jej oczach. Nie zrobię tego w stu procentach, ale chcę naprawić to, co się jeszcze da. Zacisnąłem szczękę i poprawiłem się na fotelu, cholernie bolały mnie wszystkie mięśnie.

- Wiesz, że jej na tobie zależy? - odezwał się mój brat.

- Nie wygląda jakby jej zależało. - wziąłem łyk wody. - Rozmawiałeś z nią?

- Przez chwilę tak. - uśmiechnął się. - Gdyby jej nie zależało, nie ryzykowałaby dla ciebie, nie reanimowała cię w tej przeklętej piwnicy, gdy twoje serce przestało bić, nie siedziałaby przy twoim łóżku godzinami. Zależy jej Archer, przyznała się do tego. Nie spierdol tego. Więc jeśli masz u niej jakąkolwiek szansę, nie zmarnuj jej. Przestań w końcu kłamać.

Resztę drogi przemilczeliśmy. Adrien zaparkował przed domem i wysiadł, powoli wysiadłem za nim.

- A, jest mały problem. - ściągnąłem brwi. - Abigail wie, że chodziłeś na terapię. - zacisnąłem szczękę, nienawidzę tego tematu.

- Jak to, kurwa wie?

- Wygadałem się przez przypadek. - wzruszył ramionami. - Nico na nią naskoczył, to ja naskoczyłem na niego i tak jakoś mi się.. Wiem, że to dla ciebie drażliwy temat, dlatego ci o tym mówię.

- I tak by się kiedyś dowiedziała.

- Nie wiem dlaczego dla ciebie to aż taki trudny temat. - otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszego. - To nie powód do wstydu, bracie.

Przemilczałem to. Nienawidziłem wracać do tego tematu. Nienawidziłem wracać wspomnieniami do tego czasu. Te dwa lata były najgorszym okresem w życiu. Byłem tylko dzieckiem. Jebanym, nastoletnim dzieciakiem.

Wszedłem do salonu i od razu wpadłem w ramiona Ellie. Jęknąłem, ale odwzajemniłem uścisk. Pocałowałem ją w głowę i się uśmiechnąłem.

- Wykończysz mnie, synu.. - szepnęła. - Przecież jak się dowiedziałam, że samochód znaleźli, a was z nim nie było..

- Ale już jestem. - uśmiechnąłem się.

Odwróciłem głowę gdy wyczułem na sobie spojrzenie. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę Abigail. Wziąłem ją w ramiona i pocałowałem.

- Co ty tu robisz? Przecież... Adrien, przysięgam, że cię zamorduje! Dlaczego nic nie powiedziałeś?

- Zapomniałem. - parsknął. - To ja idę, zanim wybuchnie. Wpadnę jutro.

Zaśmiałem się i wróciłem wzrokiem do Abigail. Złapała moją twarz w dłonie, w jej oczach stanęły łzy, ale w końcu mnie pocałowała.

- Cieszę się, że jesteś już w domu. - szepnęła. - Tęskniłam za tobą.

Uśmiechnąłem się. Przejechałem kciukiem po jej twarzy i miałem wrażenie, że świat dookoła zniknął. Jakby nikogo obok nas nie było, jakbyśmy byli sami. Patrząc w jej oczy, wiedziałem jedno. Kochałem ją, co prawda bez wzajemności, ale nadal ją kochałem. I pragnąłem, by któregoś dnia też mnie pokochała, sama z własnej woli, choć nie wiem czy teraz jest to możliwe. Za dużo kłamstw, tajemnic, nienawiści się przez nas przelewało. Ona zasługuje na wszystko co najlepsze, ja taki nie jestem. Ale też jestem egoistą.

- Też za tobą tęskniłem. - pocałowałem ją w czoło. - Chodź ze mną, musimy porozmawiać.

Ściągnęła brwi. Złapałem ją za rękę, niepewnie za mną ruszyła. Wpuściłem ją do gabinetu i zaraz za nią wszedłem. Zamknąłem za sobą drzwi, niepewnie się odwróciła. Wyglądała jakby czekała na skazanie. Te ściany słyszały już wiele naszych kłótni. Ale nie tym razem.

Another Love (Rodzina Davis #1) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz