32.

3.5K 88 1
                                    

Abigail

Skłamałabym mówiąc, że Tajlandia w tym rejonie, nie jest piękna. Jest tutaj pięknie, ale nie potrafię się tym cieszyć. Dom był naprawdę piękny. Z salonu miałam widok na morze. Było całkiem inaczej niż w Nowym Jorku, do którego tak bardzo chciałabym wrócić. Chciałabym wrócić do Archera. Dobijało mnie to, że nie mam już z nim kontaktu, że nie wiem, co się tam dzieje. Zrobiłam tak jak poprosił. Z bólem serca napisałam mu, że jestem na miejscu. Odpisał po kilku minutach i poprosił o zmianę telefonu i karty. Gdy to zrobiłam, wiedziałam, że kontakt całkowice się urwał. Nie wiem na jak długo, może już na zawsze? W głowie miałam tylko czarne scenariusze i nie potrafiłam wyrzucić ich z głowy. Tęskniłam za swoim mężem, za Ellie, za swoimi braćmi i braćmi Archera. Chciałabym ich znów zobaczyć. W samolocie długo myślałam i doszłam do wniosku, że nie umiem wyobrazić sobie przyszłości bez Archera. Ufałam mu jednak i mam nadzieję, że wiedział co robi, wysyłając mnie tutaj. Liczę na to, że nasza rozłąka nie będzie trwała długo.

Bez życia wypusciłam psiaka do ogrodu. Było cholernie gorąco. Usiadłam w cieniu i patrzyłam na czworonoga, który beztrosko sobie biegał. Miałam teraz tylko jego, a on przypominał mi o nim. Pamiętam dzień, w którym przyprowadził go do domu. Jego uśmiech, gdy zgodził się, by z nami został. Westchnęłam, a w oczach stanęły mi łzy. Nie chciałam znów płakać. Płakałam pół lotu, drugie pół przespałam. Było mi niedobrze, byłam zmęczona, czułam się beznadziejnie.

- Abigail.. - odwróciłam głowę na głos Briana, jest jednym z dwóch, których znam. Drugi to Vincent, mój ochroniarz z Nowego Jorku. - Jeden z nas jedzie do sklepu. Potrzebujesz czegoś?

- Litr jakiejś whisky i coś do przepicia. - wróciłam wzrokiem do psa. - Nic nie potrzebuję.

- Nie będę mówił, że wiem jak ci ciężko, bo tego nie wiem, ale Archer po ciebie wróci. Nie da się tak łatwo zabić.

- Wiem, ale nie umiem wyrzucić z siebie myśli, że coś może pójść nie tak. Wywiózł mnie tutaj, i to czy się jeszcze zobaczymy, jest jak gra w ruletkę. Albo się uda albo nie.

- Dadzą sobie radę. Ma ze sobą najlepszych ludzi. Bądź dobrej myśli, wróci. Ten sukinsyn zawsze wraca.

Uniosłam kąciki ust na jego ostatnie zdanie. Miał rację, Archer zawsze wracał, ale w końcu nadejdzie dzień, w którym nie wróci. I bałam się, że ten moment może nadejść niedługo.

Gdy zostałam znów sama, wyciągnęłam nowy telefon z kieszeni. Nie miałam w kontaktach numeru swojego męża, ale znałam go na pamięć. Chciałam do niego po prostu zadzwonić, ale nie mogłam tego zrobić. Musieliśmy jakoś wytrzymać tę rozłąkę.

- Lucky, chodź! - krzyknęłam.

Weszliśmy do domu. Nasypałam mu karmy, a sama zrobiłam sobie kanapki. Nie miałam apetytu, ale dobrze wiedziałam, że muszę sobie coś w końcu zjeść. Ostatni posiłek miałam w sobie jeszcze w Nowym Jorku. Nie chciałam znowu mieć problemów z jedzeniem. Zjadłam w końcu, upiłam duży łyk soku i poszłam do sypialni. W domu oraz na zewnątrz było wielu mężczyzn, z czym czułam się niekomfortowo, ale nie było jednego. Tego najważniejszego. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się w łóżku, wcześniej upewniając się, że zamknęłam drzwi na klucz. Nie ufałam tym ludziom. Lucky leżał już na poduszce, na co się uśmiechnęłam. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

Archer

Wiem, że jest bezpieczna. Cały czas mam jej lokalizację i dostałem od niej wiadomość. Odpisałem jej i na tym nasz kontakt się urwał. To było bolesne. Świadomość, że nie zobaczę ani nie usłyszę jej przez kolejne miesiące. Nie spędzimy razem pierwszy raz świąt, nie spędzimy naszej pierwszej rocznicy razem. Nadrobię to wszystko, gdy znów ją zobaczę. Mam nadzieję, że będzie to jak najszybciej. Jej wyjazd uświadomił mi, jak bardzo ją kocham. Nigdy w życiu nie kochałem tak nikogo, nigdy w życiu tak za kimś nie tęskniłem. Siły dodaje mi to, że ona tam na mnie czeka. Dlatego mam zamiar zaatakować Skorpiona jeszcze w tym tygodniu, pozabijać ich wszystkich, a później szybko ogarnąć cały syf, który zrobimy i do niej wrócić. Tęsknię za nią i za tym cholernym pchlarzem.

Another Love (Rodzina Davis #1) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz