28.

3.4K 104 0
                                    

Archer

Wypiłem już dwie szklanki alkoholu, właśnie piłem trzecią, a mój brat patrzył na mnie zdezorientowany i zmartwiony. Nadal mu nie powiedziałem.

-Dwudziesty ósmy sierpnia. - odezwałem się. - Wtedy powiedziałem ci, że Nico nie żyje. - ściągnął brwi.

- Do czego zmierzasz?

- Nicolas żyje. I najwyraźniej świetnie się bawił, oszukując nas.

Obserwowałem jak jego twarz się zmienia po tych słowach. Jak robi się blady, że aż musiał usiąść.

- O czym ty bredzisz? Nico nie żyje. Zmarł ci na rękach. - pokręciłem głową. - Archer, jeśli znowu sobie nie radzisz..

- Słyszałem go! - przerwałem mu, zaciskając szczękę. - Słyszałem jak rozmawiał z Abigail przez telefon. To był nasz Nico, Adrien. Rozpoznałbym wszędzie jego głos.- upiłem łyk. - A ona o wszystkim wiedziała.

- Ja pierdole, jakim cudem?! Gdzie on teraz jest?!

- Nie wiem, gdzieś się ukrywa.

Czułem rozrywający ból na myśl, że osoby, które kochałem całym sercem, tak mnie oszukały. Czułem się zdradzony, jakby moja własna żona, wbiła mi nóż w serce. Powinienem się cieszyć, że mój mały braciszek żyje, a jedyne co czułem to ból i wściekłość. Byłem wściekły na Nicolasa, na Abigail, którą mam ochotę udusić albo zakopać żywcem. Zawiodłem się na niej. Zaufałem jej. Oddałem jej serce, a ona po prostu je zdeptała.

Zerknąłem na telefon, gdy zaczął dzwonić. Zacisnąłem szczękę na widok połączenia od Abigail, przesunąłem czerwoną słuchawkę. Nie zdążyłem odłożyć telefonu, a zaczął dzwonić kolejny raz. Tak samo się rozłączyłem i wyłączyłem telefon.

- Abigail od kiedy wie? - wzruszyłem ramionami. - O wszystko bym ją podejrzewał, ale nie o coś takiego.

- Kogo my pochowaliśmy, Adrien? Kto był w tej pieprzonej urnie?!

- Obstawiam, że była pusta. - zacisnąłem szczękę. - Przecież ja go zabiję, jeśli go spotkam!

Wypiłem resztę zawartości ze szklanki. Nawet alkohol nie pomagał, nadal cholernie bolało.

- Posprzeczałem się ostatnio z Abigail, chciała żebym przystopował z szukaniem jego zabójcy, bo dobrze wiedziała, że go nie ma.

- Myślisz, że to on upozorował własną śmierć? - kiwnąłem głową. - Kurwa, przecież gdybyś nie wyskoczył z tego przeklętego kontenera, zabiłby cię.

- I tak by było lepiej. - mruknąłem pod nosem. - Wolałbym umrzeć niż czuć to, co czuję teraz.

- Przestań pierdolić, jestem nam tu wszystkim potrzebny. Kurwa! Nie wierzę, że Abigail coś takiego zrobiła! Nie wierzę, że Nicolas coś takiego zrobił! Dlaczego nie przyszedł z tym wszystkim do nas?!

To jest dobre pytanie. Nie miałem pojęcia. Przecież zawsze sobie pomagaliśmy, nigdy nie olaliśmy żadnego problemu, gdy się pojawiał. Dlaczego teraz nam nie zaufał i odwalił taką szopkę? I dlaczego Abigail tak nas okłamała?

- Musimy go znaleźć. - upiłem kolejny łyk. - Zostaw to, zaraz będziesz pijany, a jesteś mi potrzebny trzeźwy.

Wziął ode mnie butelkę i ją odłożył z daleka ode mnie. Nie miałem ochoty się z nim sprzeczać, bo miał rację. Musiałem pozostać trzeźwy, ale jedyne czego chciałem, to upić się aż stracę przytomność i na chwilę zapomnę.

- Abigail ma jego numer. Zadzwonię do Luke'a, by go namierzył. Pewnie jest wyłączony, ale kiedyś musi go włączyć.

- Albo zmienić numer. - przetarł twarz. - Ona musi wiedzieć, gdzie przebywa. Wiedziałem, że coś przede mną ukrywa, ale..

Another Love (Rodzina Davis #1) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz