23.

4.2K 104 4
                                    

Archer

W środku nocy obudził mnie telefon, szybko go wyciszyłem, by nie obudzić Abigail i podniosłem się z łóżka najciszej jak potrafiłem. Lucky o dziwo spał na swoim miejscu. No tak, Abigail zasnęła przede mną. Wyszedłem i oddzwoniłem do brata, który próbował się do mnie dodzwonić. Odebrał niemal od razu.

- Za dziesięć minut u ciebie jestem, zbieraj się. Czeka nas wycieczka.

Rozłączył się. Westchnąłem i wróciłem do sypialni. Cicho się przemieściłem do garderoby i założyłem wygodne ubranie, wziąłem dodatkową broń i założyłem rozpinaną bluzę. Zerknąłem na śpiącą żonę. Znowu się obudzi, a mnie nie będzie obok. Nie lubiłem tego, ale często nie miałem wyjścia. Musiałem wstawać wcześnie. Pocałowałem ją, wymamrotała coś pod nosem i zostawiłem samą. Gdy zszedłem do salonu, Adrien właśnie stanął przed bramą. Żeby długo nie czekał, wyszedłem z domu.

- Co jest? - podał mi kawę od razu po wejściu. - Dzięki.

Upiłem łyk i otworzyłem teczkę, którą mi dał. Od razu w oczy rzucił mi się samochód Nicolasa. Uśmiechnąłem się w duchu, bo możliwe, że w końcu coś mamy. Wytłumaczył mi wszystko. Nie nastawiałem się, że dopadniemy faceta, któremu nasz brat przekazał pieniądze, ale miałem cichą nadzieję, że nam się uda. Chciałem szybko pomścić brata i ruszyć do przodu. Przed nami była trzygodzinna jazda, kawa rozbudziła mnie na tyle, że nie chciało mi się spać. Według nawigacji u celu, będziemy jeszcze przed wschodem słońca.

Zaparkowaliśmy kilkanaście metrów przed celem. Sięgnął po torbę na tylne siedzenie i wyciągnął z niej broń. Sam sprawdziłem, czy moja jest naładowana i wysiedliśmy. Ponura okolica. Po drodze omówiliśmy plan, bo bez planu dużo byśmy ryzykowali. I tak ryzykujemy. My jesteśmy we dwójkę, on może mieć kogoś w domu. Zadzwonił dzwonkiem jak na porządnego obywatela przystało. Minęło kilka minut aż usłyszeliśmy kroki.

- Kto tam o tej godzinie?! - warknął. - Kim jesteś?

- Nicolas. - znizyłem glos.

- Nico, dzieciaku?

Ściągnąłem brwi. Drzwi się otworzyły. Zareagowaliśmy od razu, wykorzystując jego zaskoczenie. Wtargnęliśmy do środka. Złapałem faceta przede mną za koszulkę i pchnąłem go na ścianę. Wokół była cisza, musiał być sam. Adrien jednak poszedł się rozejrzeć.

- Kim jesteście? Czego chcecie?

- Skąd znasz Nicolasa? Dlaczego przekazał ci pieniądze?

- Czysto. - skinąłem głową do brata. - Dlaczego Nicolas tutaj przyjechał z pieniędzmi?

- Kim wy jesteście? Puść mnie, człowieku!

Puściłem go i cofnąłem się o krok. Adrien stanął przy moim boku, a facet ściągnął brwi i poprawił koszulkę. Na oko był niewiele starszy ode mnie. Na pewno nie miał jeszcze czterdziestki.

- Jesteście braćmi Nico? - kiwnęliśmy głowami. - Wspominał o was, mówił, że jesteście dość specyficzni.

- Skąd znasz naszego brata?

- Chodźcie. - skinął głową na salon. - Nicolasa znam od niedawna. Dlaczego tu jesteście? Coś się stało?

- Dlaczego przywiózł ci pieniądze?

- Na przetrzymanie. - uniosłem brwi. - Mówił, że przyjedzie po nie kilka dni później, ale nadal się nie pojawił. Był nerwowy, nie chciał nic powiedzieć. Co się stało?

- Nicolas nie żyje, a my próbujemy się dowiedzieć, kto za tym stoi. - ścisnęło mnie w środku na pierwsze trzy słowa. - Dał ci dwadzieścia milionów na przetrzymanie? Tak po prostu?

Another Love (Rodzina Davis #1) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz