Sztućce pobrzękiwały uderzając o zastawę stołową. Powietrze wypełniał aromatyczny zapach bogato przyprawionego pieczonego mięsa. Starannie uprany, biały obrus był pełen półmisków i talerzy, a każdy z nich prezentował inną potrawę. Słodko kwaśne żeberka stały obok karkówki w sosie żurawinowym, tuż obok były panierowane piersi kurczaka, a kawałek dalej łosoś w sosie koperkowym.
Rodzina zasiadająca u stołu łakomie częstowała się każdą z potraw. Piękna kobieta o krótkich rudych włosach, i eleganckiej białej sukience zaśmiała się cicho na wyszeptane do niej słowa męża. Oboje uśmiechali się do siebie czule jak dwójka nastolatków opętana smakiem pierwszych miłosnych uniesień, a przecież obydwoje mieli ponad czterdzieści lat.
Koło matki siedział syn o równie ognistych, krótko ostrzyżonych włosach. Wydawał się trochę speszony zachowaniem rodziców, ale uśmiechał się radośnie udając, że nie widzi jak ze sobą flirtują. Był dobrym młodym człowiekiem cieszącym się szczęściem matki, która ledwie tydzień temu wyszła powtórnie za mąż.
Restauracja w której jedli była podzielona na osobne fragmenty tak, aby każdy stolik miał nieco prywatności. Oddzielały je parawany i liczne doniczki z niezbyt wysokimi, ale za to gęstymi krzewami.
Każdy element idealnie ze sobą współgrał. Ekskluzywna restauracja, kulturalna obsługa, od czasu do czasu zaglądająca do klientów z pytaniem o dodatkowe potrzeby, szczęśliwi goście, a do tego cicha muzyka grana na żywo.
Harmonijna całość. Prawie.
Liam siedział sztywno na krześle obok swojego "ojca" Carstona, na przeciwko rudowłosej pary matki i syna. Grzebał widelcem z grawerowaną rączką w talerzu, zmuszając się by od czasu do czasu wziąć kęs do ust.
Smakowało paskudnie. Zwykle cieszyłby się mogąc przyjść do takiego miejsca i najeść się za darmo pysznych potraw, ale dzisiaj ledwo się do tego zmuszał. Wszystko co wziął do ust wydawało mu się suche i drapiące w gardło jak papier ścierny. Nawet zwykłą wodę przełykał z wielkim trudem.
Towarzyszyło mu kłujące z każdej strony czucie obcości, i silne, niemal fizycznie mu doskwierające poczucie naruszenia. Nie powinien tu być. To nie była jego rodzina, a jednak musiał udawać, że tak jest. Z ledwością zachowywał pozory zrelaksowania, od niechcenia rozglądając się po restauracji, choć jego wzrok natrafiał głównie na soczyście zielone liście ozdobnych roślin.
Uśmiechną się, jak miał nadzieje naturalnie, gdy pozostałe trzy osoby wybuchły stłumionym chichotem. Mimo wszystko starał się nadążyć za rozmową by w razie czego mógł się odezwać, a nie tylko patrzeć tępo przed siebie gdyby o coś go zapytali.
- Liam - zwróciła się do niego kobieta. O wilku mowa. - złożyłeś formularz rekrutacyjny na Uniwersytet UMO, tak? Słyszałam, że cię przyjęli, to wspaniale!
Jej słowa jak i całe gratulacje wydawały mu się szczere, choć trochę niezręczne, jakby planowała to powiedzieć od dłuższego czasu ale nie mogła znaleźć odpowiedniego momentu, a teraz słowa same się jej wyrwały.
- Tak, dziękuje. - Odpowiedział krótko z niezręcznym uśmiechem.
Nie potrafił wydusić z siebie nic więcej poza skinieniem głowy. Szybko nadział kawałek kurczaka i włożył go do ust by zatuszować brak języka, albo raczej jego oporność do prowadzenia rozmowy.
- Everet też tam chodzi - kobieta kontynuowała, kładąc dłoń na ramieniu syna - teraz rozpocznie trzeci semestr. - Powiedziała i ścisnęła go lekko, ale znacząco, aż tamten uniósł wzrok z nad talerza.
- Tak, studiuje mechatronikę - Powiedział z szerokim uśmiechem, a szpiczaste uszy z frędzelkami na jego głowie lekko się poruszyły.
Liam przełknął z trudem i z całej siły próbował się skupić na twarzy Evereta, a nie kocich uszach.

CZYTASZ
Królik z puszystymi uszami
RomanceLiam, zaradny młody dorosły budzi się w obcym ciele i nieznanym świecie. Jak poradzi sobie jako omega wrzucona do koedukacyjnej szkoły? Jak potoczą się losy króliczej omegi, która nie jest świadoma swojego statusu? I najważniejsze pytanie. Kim tak n...