32. Koci omega

365 47 37
                                    

Kiedy Liam pośpiesznie zszedł na dół zobaczył przy drzwiach Carstona, blokującego swoim ciałem wejście do domu.

- Przyszedłem do Liama. - Powiedział oschle Avis.

Mężczyzna prychną wyniośle.

- Nazywasz się Sawyer, tak?

Liam widział jak Szalony Kurczak marszczy brwi, najwyraźniej również zastanawiając dlaczego rekini alfa został w to wszystko wplątany.

- Nie. - Oświadczył. Przechylił głowę zerkając przez ramie Carstona, a jego oczy spotkały się z oczami Liama. Zlustrował go uważne wzrokiem, i kontynuował już znacznie mniej wrogim tonem. - Nazywam się Avis, jestem... bliskim przyjacielem Liama.

Liam przecisną się obok Carstona, zmuszając go do ustąpienia.

- Wejdź. - Rzucił do Szalonego Kurczaka ignorując przy tym skłóconego z nim mężczyznę.

- Nie. - Carston natychmiast zablokował stojącego w drzwiach gościa. - Jest późno. A ja nie wpuszczę do domu alfy którego nie znam, w dodatku chcącego o tej godzinie spotkać się z moim synem. - Zaakcentował ostanie słowo dodając mu mocy. - Wróć juto po popołudniu.

- W takim razie wychodzę. - Oświadczył Liam chwytając kurtkę wiszącą w przedsionku.

- Liam. - Ostrzegł mężczyzna.

Feromony Carstona były pomieszane. Stał się zły, ale też niepewny i sfrustrowany. Nie wiedział co powinien zrobić, jednak starał się być tym, który panuje nad sytuacją.

- Niczego mu nie zrobię. - Zapewnił Avis. - Chcę z nim jedynie porozmawiać.

- To rozmawiaj tutaj. Powiedz co masz do powiedzenia i odejdź.

Liam rzucił ostrzegawcze spojrzenie Szalonemu Kurczakowi. Nie był pewien czy Avis faktycznie nie poruszyłby tematu zdjęcia przy Carstonie.

To jego ostatni dzień w tym domu. Ostatni. Naprawdę nie chciał psuć tej rodziny. Pragną jedynie odciąć łączące ich słabe więzi, a nie skłócać czy powodować rozpad ledwo zawartych umów biznesowych Carstona.

- To jest coś, oczym muszę porozmawiać z Liamem sam na sam.

- Nie. - Mężczyzna odsłonił zęby. - Przychodzisz do mnie, do mojego domu i żądasz, żebym pozwolił tobie, alfie, zostać sam z moim synem, który jest omegą? Odejdź!

- Mam dość. - Stwierdził Liam. - Avis, poczekaj tu. - Powiedziawszy to odwrócił się i znikną w głębi domu.

Na schodach stał Everet, najwyraźniej przysłuchujący się całej rozmowie, gdy Liam przechodził obok, koci omega chwycił go za ramię.

- Co chcesz zrobić? Dlaczego on tu jest?

- A jak myślisz? - Odparł spokojnie. - Ktoś wysłał mu zdjęcie na którym wygląda jakbym był molestowany. Pewnie przyszedł żeby sprawdzić, czy nic mi nie jest. I złamać Knoxowi parę kości.

- Ale chyba z nim nigdzie nie pójdziesz? - Zacieśnił uchwyt na ramieniu Liama. - To Tonitruum! - Szepnął z naganą, ignorując część dotyczącą Knoxa.

Liam przyglądał mu się uważnie. Zaskoczenie związane z nagłą falą emocji, którą wyczuł w feromonie o zapachu magnolii, było bardziej niż wstrząsające. Czy się mylił? Jego interpretacja feromonów należących do omeg była jeszcze wadliwa, znajdowała się w powijakach i dopiero zaczynał ją rozwijać. W takim przypadku normalne jest wkradniecie się kilku błędów, może przyciśnięty Everet był wtedy jedynie zdenerwowany, a jego wrażliwe zmysły topowej omegi zwielokrotniły tę emocję? Bardzo możliwe, ale co jeśli się nie mylił?

Królik z puszystymi uszamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz