30. Wyprowadzka

403 47 98
                                    

Liama obudziło wdzierające się nachalnie przez szparę w zasłonach słońce. Niedzielny poranek był ciepły i wyjątkowo piękny jak na tę porę roku.

Wpatrzył się w błękitne niebo widoczne przez lukę w grubych, brązowych zasłonach, falujących jak od wiatru a tak naprawdę poruszanych ciepłem wydobywającym się z kaloryfera.

Dziś miał kolejny sen o przeszłości i znowu śniła mu się Emily.

Siedzieli razem na kanapie w salonie oglądając jeden z programów typu reality show, który strasznie jej się podobał. Akurat pojawiła się scena trzymania się za rękę dwóch z uczestników programu. Emily pisnęła przerywając na chwilę napychanie się chipsami a potem wznowiła tę czynność z dwukrotnie większą prędkością.

To było miłe popołudnie. Ojciec wyjechał, mówiąc, że to ważna służbowa delegacja i nie będzie go przez kilka dni, więc salon, wspólna strefa domu w którym musieli zachowywać się idealnie, przestał być polem restrykcyjnych zasad, a zaczął być zwykłym pomieszczeniem gdzie mogli miło spędzić czas.

Zerkną na kanapę po której walały się okruszki chipsów i wiedział, że to on będzie musiał je odkurzyć. Nie przejmował się tym jednak, zwłaszcza widząc minę siostry wpatrzonej z zapartym tchem w ekran telewizora.

Odwrócił głowę w stronę ekranu.

Oh, to dlatego jest tak podekscytowana. Całują się.

- Też bym tak chciała. - Westchnęła, a Liam poczuł jak słowa sprzeciwu podchodzą mu do gardła.

- Po moim trupie. - Mrukną.

- Dlaczego? No tylko na nich popatrz. Przytulają się, chodzą razem na spacery, on wręcza jej kwiaty... Ech, to takie romantyczne. - Rozmarzyła się. - Ty pewnie też byś tak chciał, tylko wstydzisz się przyznać. - Powiedziała z niezachwianą pewnością siebie nastolatki która nie ma o tym pojęcia. - Przyznaj się, masz kogoś na oku?

- Ja? - Liam zapytał zaskoczony.

Mimowolnie zaczął się nad tym zastanawiać. Długo szukał w umyśle kogoś, kto odpowiadałby jego preferencją. Mignęło mu przed oczami kilka twarzy. Widział starszego o rok chłopaka trenującego kosza o imieniu Denis, przed którym rysowała się sportowa kariera. Liamowi zawsze robiło się cieplej gdy tamten podnosił na boisku podkoszulek by otrzeć z twarzy pot.

Zaraz po Denisie zobaczył Marka z równoległej klasy, nieco niższego niż on sam i o zabójczym dołeczku oraz wiecznie niesfornej czuprynie blond włosów. Miał piękny, czarujący uśmiech.

Pomyślał jeszcze o kilku znanych mu chłopakach, każdym innym. Był w wieku w którym dopiero odkrywał swoje preferencje co do przyszłego wyglądu obiektu westchnień.

Wysoki? Niski? Uroczy czy seksowny? Nieświadomie zwracał na to coraz większą uwagę porównując swoich rówieśników i klasyfikując ich w rubrykach ''odpada", "do rozważenia" i "do głębszego rozważenia".

- No? Więc? - Z rozmyślań wyrwała go Emily, wpatrująca się w niego równie napastliwie co wygłodniały sęp w truchło gnu na Afrykańskiej sawannie.

- Ja, yhm. - Chrząkną uciekając wzrokiem w bok. - Przestań się tak na mnie gapić, zaraz wypadną ci oczy.

- Kto to jest? Jest ładna? Z twojej klasy? - Wyrzucała z siebie pytania z prędkością karabinu maszynowego.

- Nie myślałem o nikim konkretnym. - Powiedział prawdę.

- Ale o kimś na pewno. Gadaj Liam!

Powiedzieć? Wahał się. Ze zdenerwowania zaczęły pocić mu się dłonie.

Królik z puszystymi uszamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz