Liam siedział na kanapie w swoim małym mieszkaniu, zastanawiając się, czy to, co planował zadziała.
W milczeniu słuchał cichego tykania naściennego zegara, jednej z niewielu rzeczy jaką kupił by wnętrze domu stało się bardziej przystępne, wskazujące na to, że ktoś tu zamieszkał. Nie wprowadził wielu zmian. Uzupełnił jedynie lodówkę, kupił sztućce, kilka talerzy, oraz podstawowe garnki i naczynia. Oprócz tego musiał też zaopatrzyć się w pościel, środki czystości i zestaw inhibitorów na czarną godzinę rui, które wepchną w najgłębszy kąt sypialnianej szafki nocnej.
Tyk, tyk, tyk.
Zegar wskazywał godzinę siedemnastą. Szalony Kurczak powinien być już w pobliżu.
Wstał i nalał do dwóch szklanek pomarańczowego soku. Położył też na stole kilka mało słodkich ciastek maślanych z cukrem, odpowiadającym zarówno jego gustom, jak i tym należącym do Avisa. Potem otworzył szafkę kuchenną i po raz kolejny upewnił się, że butelka wciąż tam jest.
Potarł nadgarstek zasłonięty miękkim, białym swetrem, który dotarł do niego wraz z innymi ubraniami jakie mama Szalonego Kurczaka, Emerson, kupiła dla niego w czasie ich wspólnych zakupów.
Po wszystkim skontaktował się ze sklepem, pytając o możliwość cofnięcia zamówienia, jednak personel poinformował go, że wszystko już zostało opłacone, a prace ruszyły pełną parą i nie ma jak anulować czegoś, co jest już na wpół gotowe. Mógł więc tylko zaakceptować prezent, z bólem serca obliczając ile jest winien rodzinie Tonitruumów.
Cóż, to kolejny powód dla którego powinien zrobić wszystko, by wyleczyć Szalonego Kurczaka. Miał ich już całkiem sporo, co zaczęło wywierać na nim lekką presję.
Dzwonek zadzwonił do drzwi. Liam poderwał się i szybkim krokiem podszedł by je otworzyć.
Avis skiną mu na powitanie głową, jak zawsze przekazując mu pudełeczko z wykwintnym ciastem marchewkowy, co stało się już ich niepisaną tradycją. Wziął pakunek i zaprosił alfę do środka.
Dziś Avis prezentował się jeszcze bardziej seksownie niż zazwyczaj. Coraz większe chłody były w stanie zmusić każdego - nawet topowe alfy - do cieplejszego ubierania się. Tyle, że w przeciwieństwie do Liama, który w swojej grubej, puchowej kurtce wyglądał jak świeżo ugotowany pierożek, Avis, z kaszmirowym szalem zarzuconym od niechcenia na szyję, długim czarnym płaszczem podkreślającym jego szerokie ramiona, zimną, nieruchomą twarzą i brązowymi włosy upstrzonymi lśniącymi płatkami śniegu, był jak ucieleśnienie nieskrępowanej elegancji, powalającej na kolana przeładowaniem męskich hormonów.
A może raczej feromonów?
Podszedł z ciastem do lodówki, nie chcąc się wgapiać w Szalonego Kurczaka, co ostatnimi czasy stawało się dla niego coraz trudniejsze. Nie mógł się okłamywać. Alfa go zauroczył i chcąc nie chcąc, to uczucie z każdym dniem przybierało na sile.
- Nie miałeś problemu z wejściem? Zarządca mówiła mi, że jakiś deweloper wykupił ten i kilka innych budynków mieszkalnych na około. Teraz mamy ochroniarza, powiedziałem mu o tobie i pokazałem zdjęcie żeby cię wpuścił. - Mówił udając, że porządkuje wnętrze lodówki by zrobić plac na ciasto.
- Nie sprawiał problemów. - Zapewnił. W końcu Avis sam go zatrudnił, ale lepiej żeby królik się o tym nie dowiedział.
- To dobrze, wydaje się całkiem miły. I o dziwo jest alfą. - Nie sądził, że alfa mógłby pilnować budynku mieszkalnego bet. W tym świecie powodowało to dziwny zgrzyt, jakby jakiś element nagle przeskoczył, i nie pasował do nowego miejsca.
- Ma parę.
- Skąd wiesz? - Wreszcie odłożył ciasto i usiał obok Szalonego Kurczaka, zachowując jednak pół metrową przerwę pomiędzy nimi. Miał nawet ochotę wetknąć tam jedną z kanapowych poduszek.

CZYTASZ
Królik z puszystymi uszami
RomansLiam, zaradny młody dorosły budzi się w obcym ciele i nieznanym świecie. Jak poradzi sobie jako omega wrzucona do koedukacyjnej szkoły? Jak potoczą się losy króliczej omegi, która nie jest świadoma swojego statusu? I najważniejsze pytanie. Kim tak n...