twenty seven

145 3 12
                                    

~•Milan•~

Po tym jak zjarałem i najebałem się jak świnia, to niekontrolowanie usnąłem na kanapie nawet nie mam pojęcia kiedy.
Byłem w takim stanie, że i tak jestem w szoku, że tak długo udało mi się wytrzymać na nogach i nie zajebałem zgona w kiblu pod prysznicem czy w jakimś innym niecodziennym miejscu.
Najgorsze jest to, że kompletnie nic z wczoraj nie pamietam i tak naprawdę nie wiem co odjebałem, ale mam nadzieje, że nie muszę się niczego obawiać i nie rozbiłem sobie jakiegoś przypału.

~•~

Gdy słodko sobie spałem i miałem wyjebane na cały świat, to nagle rozbudziło mnie szczekanie Lindy, do którego nie byłem jeszcze przyzwyczajony, bo nigdy wcześniej nie miałem psa i trochę wkurwia mnie ten hałas. Po otworzeniu oczu miałem ochotę wydrzeć się na cały dom na gosposie za to, że nie wypuściła pieska na dwór, żeby sobie pobiegał. Przeszkodziła mi w tym jednak Maddison, która jak gdyby nigdy nic stała nade mną i przyglądała się mojemu psu z niedowierzaniem.

-Co ten pies tutaj robi?- zapytała zmieszana.

-Mieszka.- mruknąłem przeciągając się.

-Kupiłeś psa?- prychnęła dziewczyna.

-Zaadoptowałem, nazywa się Linda. Piękna co?- odparłem spoglądając na pieska.

-No piękna, ale...- zaczęła dziewczyna, ale ja nagle wjebałem się jej w zdanie i wystrzeliłem jak z procy.

-Ja pierdole! Która godzina?! -wrzasnąłem szukając telefonu po kieszeniach.

-No 9.00, a co?- wydukała wystraszona.

-Kurwa, trener mnie chyba wykastruje!- krzyknąłem wbiegając po schodach i kompletnie olewając to, że brunetka coś do mnie mówi.

Nie dość, że nie pamietam co wczoraj robiłem, to jeszcze zapomniałem o pierwszym treningu po powrocie z wakacji.
Na miejscu zarządu już dawno bym mnie wypierdolil z klubu, bo wiele razy miałem takie sytuacje, że po melanżu spóźniałem się na trening, albo w ogóle nie przychodziłem, a oni i tak zawsze przymykają na to oko, bo mnie kochają. Teraz może być trochę inaczej, bo trener nie był zadowolony z mojego wyjazdu, ponieważ niedługo gramy ważny mecz, a ja nie trenuje tyle ile potrzeba. Jeszcze jak spóźnię się dzisiaj, to w ogóle żyłka mu jebnie, a napewno się to wydarzy, bo mam tylko godzine, a sama droga zajmuje mi jakieś 50 minut, także życzcie mi powiedzenia i trzymajcie kciuki.

Byłem tak bardzo przejęty tym, że zaspałem, że kompletnie nie wiedziałem co robię i gdy wbiegłem do garderoby zacząłem wrzucać do torby treningowej wszystkie rzeczy nie patrząc nawet czy mi się przydadzą. Gdy wreszcie jakoś się spakowałem, to chwyciłem za jakiś byle jaki klubowy dres i wparowałem tylko do łazienki, żeby chociaż obmyć twarz, bo dalej byłem zajebany mułem.
Finalnie jakoś udało mi się ogarnąć w niecałe 10 minut i jestem z siebie dumny, bo nie należę do osób, które szykują się na jakieś wyjścia szybko.
Tego dnia życie się jednak do mnie uśmiechało i wszystko szło mi w miarę sprawnie. Na przykład podczas mycia zębów znalazłem w zlewie swój telefon, który tak zawzięcie szukałem po przebudzeniu. Muszę dziękować Bogu, że go tak szybko znalazłem, bo jakbym miał go tak szukać w tej wielkiej chacie, to chyba zajęłoby mi to dobra godzine i wtedy napewno bym się spóźnił, a przecież bez niego nie ruszę się z domu.

~•~

Gdy już się ogarnąłem i upewniłem się, że nie zapomniałem zabrac lub zrobić cos waznego, to znowu chwyciłem za torbę i zbiegłem po schodach mijając sie w salonie z Maddison.

Mistakes of youth Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz