ten

91 7 0
                                    

                                 ~•Milan•~

Te zjeby od razu po wejściu do domu zaczęli zakłócać mój spokój i dyskutować tak glosno, że każdy musiał usłyszeć ich rozmowę.

-Mówiłam ci, że ona tylko cię skrzywdzi.- westchnęła Silvana wchodząc do salonu.

-Zaraz ja cię skrzywdzę jak nie zamkniesz tej mordy.- burknąłem wychylając się zza kanapy.

-O proszę, królewicz wreszcie wrocil do domu. Léa pojechała, a ty już wracasz do swoich dawnych nawyków.- powiedziała pretensjonalnie blondynka.

-No właśnie, królewicz wrócił, wiec się zachowuj i wyginaj na górę z tym swoim przydupasem, którym dzielisz się z Maddison.- odparłem lekceważącym tonem.

-Gosciu, jaki ty masz do mnie problem?- wtrącił się nagle brunet.

-Żaden, po prostu mnie wkurwiasz. Jak tak patrzę na ciebie, to wyjebałbym ci bombę.

-To dawaj, zrób to.- powiedział pewny siebie nie zwracając uwagi na moją siostrę, która próbowała go powstrzymać.

-Ta? Napewno chcesz tego?- zaśmiałem się perfidnie i zacząłem powoli wstawać.

-Czekam.- wydukał już lekko zestresowany, bo widział, że kieruje się w jego stronę.

Gdy stanąłem dosłownie pare centymetrów od chłopaka i zaśmiałem mu się w twarz, on tylko spuścił głowę i chyba zaczął żałować tego co powiedział.
Było mi go trochę szkoda, ale wkurwil mnie, bo niepotrzebnie cwaniakował, wiec nie zamierzałem go oszczędzać.
Powinien sie i tak cieszyć, bo wyjebałem  mu tylko z liscia, wiec niech zna moją litość.

Chłopak gdy poczuł uderzenie momentalnie złapał sie za policzek i odwrócił ode mnie.
Strasznie śmieszył mnie ten widok, bo on i moja siostra byli tacy zesrani, że zrobię mu krzywdę, a ja tylko chciałem go ustawić do pionu i nic więcej.

-Tatoo!- krzyknęła nagle dziewczyna, a zaraz po tym z pokoju wybiegli nasi rodzice.

-Co tutaj sie dzieje?- zapytał ojciec.

-Milan pobił Lucasa!- krzyknęła Silvana przytulając chłopaka, który dalej gładził swój policzek.

-To dla ciebie pobicie kretynko?!- wrzasnąłem na siostrę. -Dostał ostrzegawczego, bo fikał za mocno.

-Od kiedy ty jesteś kimś od wymierzania sprawiedliwości.- westchnęła matka łapiąc się za głowę. -Przeproś tego chłopaka...

-To on powinien mnie przepraszać i całować po stopach za to, że oberwał tak lekko.- zaśmiałem i wstałem niechętnie z kanapy kierując się do swojego pokoju.

-Wracaj tutaj i go przeproś, bo źle to się dla ciebie skończy!- wrzasnął do mnie ojciec.

-Błagam cię Neyuś.... pozwól, że zachowam to bez komentarza.- odparłem z perfidnym uśmieszkiem i złapałem za klamkę, aby wejść do swojego pokoju.

-Dlaczego akurat my musimy mieć takie dziecko?- powiedziała nagle matka.

-Takie zajebiste?- rzuciłem w jej stronę, po czym wszedłem do pokoju i trzasnąłem drzwiami.

Trochę wkurwilo mnie to, że rodzice tak na mnie narzekają. Serio nie jestem taki zły, tylko oni nie potrafią ze mną rozmawiać. Z innymi ludźmi potrafię się jakoś normalnie dogadać. No dobra jest pare wyjątków, trochę sporo ale to szczegół, bo i tak uważam, że problem jest w ich, a nie we mnie.

Kiedy położyłem się na swoim łóżku i chwyciłem za telefon, to ujrzałem wiadomość od Veronicy.
Ucieszyło mnie to, bo laska zawsze potrafi poprawić mi humor, jednak po tym co odwaliła jej matka, to nie wiem czy jest sens dalej  się z nią spotykać. W zasadzie, to możemy trzymać nasza relacje w ukryciu, bo i tak Léa nie może się o tym dowiedzieć, ale jakoś dziwnie się czuje z tym jak jej matka mnie potraktowała.
Marii musiała nieźle przeskrobać, bo kobieta ostro pojechała moją rodzinę. Muszę się koniecznie dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, bo bardzo mnie to ciekawi.

Mistakes of youth Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz