thirty

66 5 1
                                    

                               ~•Maddison•~

-Maddison wszystko okej?-zapytała nagle Silvana wyciągając mnie z jakiegoś napływu myśli.

-Tak tak, wszystko jest okej.-odpowiedziałam łamiącym się głosem.-Chyba będę już lecieć.

-Ej laska nie przejmuj się tak tym Lucasem, przecież to w żadnym wypadku nie jest twoja wina. Mówiłam ci, że chłop przestał totalnie słuchać i robi co chce.

-To nie o to chodzi.-skłamałam.-Po prostu przypomniałam sobie, że mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia.

-No dobra jak chcesz, ale mam nadzieję, że wieczorem idziesz z nami na imprezę.-powiedziała, gdy właśnie wstawałam od stolika.

-Jaką imprezę?-spytałam totalnie zaskoczona.

-Organizowany jest dzisiaj event związany z red bullem. Może nic nadzwyczajnego, ale przynajmniej nie będziemy miały większego problemu z dostaniem się do środka.-odparła lekko się uśmiechając.-Bądź gotowa o 20, bo i tak razem z moim kolegą przyjedziemy po Mercedes.

Nie chciało mi się już wdawać z dziewczyną w niepotrzebną dyskusję, którą i tak zapewne bym przegrała, także po prostu lekko uśmiechnęłam się w jej stronę i wyszłam z restauracji. Słowo „impreza" od razu przyprawiło mnie o mdłości, bo wcale nie miałam ochoty się tam wybierać. Co prawda gdybym miała lepszy humor, to pewnie z wielką chęcią uszykowałabym się na ten event i poszłabym się trochę pobawić, jednak obecna sytuacja wcale nie była dla mnie zbyt korzystna.

Zdecydowałam się wrócić do domu na pieszo i przemyśleć sobie wszystko na spokojnie. Strasznie brakowało mi świeżego powietrza i oddechu, którego przez ostatni czas doświadczałam bardzo mało. Podczas mieszkania z Milanem nie wychodziłam w ogóle na żadne spacery, co nie było zbyt mądrą decyzją. Zdążyłam już nawet zapomnieć, jak piękny i stonowany jest Paryż. Oczywiście nie miałam na myśli tych zaniedbanych ulic, kamienic, ani tych szczurów biegających po ulicach, ale o typowych znanych miejscach. Już dobre kilka miesięcy nie widziałam z bliska wieży Eiffla, która za dzieciaka była moją ulubioną atrakcją. Kochałam to, kiedy wieczorami pojawiały się na niej migające światełka nadające temu miejscu niesamowity urok. Pomimo wielu złych sytuacji w tym miejscu, uwielbiałam swoje miasto z całego serca.

                                        ~•~

Po wejściu do domu zastałam w nim rodziców, którzy na moje oko szykowali się na jakieś poważne wyjście. Standardowo byli odjebani jak szczury na otwarcie kanału i obchodzili się ze swoim wyglądem jak z jajkiem. Najbardziej jednak moją uwagę przykuły walizki stojące zaraz przy schodach.

-Jak wyglądam?-zapytała matka chodząc w tę i we wte.

-Kochanie, wyglądasz tak samo pięknie, jak wtedy gdy zobaczyłem cię poraz pierwszy.-odparł tata łapiąc kobietę za ramiona.-Nie wiem dlaczego tak bardzo przejmujesz się swoim wyglądem, skoro sama wiesz, że jesteś idealna.

-Kylian mówisz tak tylko dlatego, żebym się trochę uspokoiła.-westchnęła kobieta.

-Martoni mówię prawdę.-dodał całując kobietę w usta.-Będziesz tam największą gwiazdą.

Czasami gdy im się przyglądam, to zdaję sobie sprawę, jak bardzo chciałabym spotkać na swojej drodze takiego mężczyznę, jakim jest mój ojciec...

-Maddie, już wróciłaś?-odezwał się tata zauważając mnie.

-Nooo, jakoś tak wyszło.-odparłam.-Wybieracie się gdzieś?

-Wypadła nam bardzo ważna delegacja, także niestety musimy wyjechać na tydzień do Meksyku.-rzekł ze smutną miną.-Przepraszam, że dowiadujesz się dopiero teraz, ale to wszystko wyszło bardzo spontanicznie i na ostatnią chwilę.

Mistakes of youth Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz