4. Zrobiłem to dla niej.

605 25 2
                                    

Logan's POV

3 miesiące wcześniej.

Ona wyjechała. Wyjechała, a ja nie mogłem jej zatrzymać. Byłem w stanie ją błagać o to żeby przy mnie została, ale wiem, że nie mogłem. Nie mogłem kazać jej zostać bo ona postąpiła zgodnie z tym czego sama potrzebuje. Nie mogłem jej tego narzucić. Chciałem ją błagać, ale nie chciałem żeby zmieniła swoje zdanie ze względu na mnie. Jakim bym był człowiekiem gdybym tak zrobił, po tym jak ona sama pozwalała mi dokonywać wyborów, nie naciskając na mnie i niczego nie wymuszając. Byłbym pieprzonym egoistą, który myśli tylko o swoim dobru.

Ona była dla mnie kimś kto sprawiał, że częściej się uśmiecham. Była kimś kto wywoływał uśmiech na mojej twarzy nawet gdy myślałem, że nikt tego nie zrobi. Ona to robiła tak o, robiła to samym byciem. Merci Lotte taka po prostu jest i nie rozumiem jak inni ludzie, pokroju Bruna, mogli ją tak okropnie traktować. Ona jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Merci Lotte jest najpiękniejszą białą różą. Niespotykaną. A ja pozwoliłem jej wyjechać...

Chciałem jej wszystko wyjaśnić, ale nie chciała mnie słuchać, co nie zmienia faktu, że prędzej czy później to zrobię. Dam jej czas, którego potrzebuje. Nie chcę na nią naciskać. Mam już plan więc pozostaje mi tylko czekać. To w tym wszystkim chyba jest najgorsze.

- Musimy pogadać... - usłyszałem zza pleców, znajomy głos, ale wcale się nie ucieszyłem. Zerknąłem przez ramię, a w tym czasie chłopak zeskoczył z murka, na którym siedzę i stanął przede mną. Niechętnie zeskoczyłem na piach i spojrzałem na bruneta.

- Nadal masz problem? – zapytałem, chowając ręce do kieszeni spodni, a on tylko pokręcił z rozbawienia głową.

Chyba się tego nie spodziewałem bo z ledwością zarejestrowałem moment, w którym to się wydarzyło, ale chłopak wymierzył mi mocny cios pięścią w twarz. Nie byłem na to przygotowany więc z automatu cofnąłem się pół kroku do tyłu i oparłem się plecami o wysoki mur. Szybko otrząsnąłem się i podniosłem na niego wzrok, ale on chyba wcale nie chciał ze mną rozmawiać. Złapał dłońmi za moją czarną bluzę i przyszpilił mnie do cegieł.

- Myślałem, że po prostu mnie nienawidzisz i tyle... - zacząłem. – Jeśli masz ochotę na bójkę, trzeba było zadzwonić. – mrugnąłem do niego okiem, a kącik moich ust podniósł się lekko do góry, gdy zauważyłem, że to go jeszcze bardziej rozwścieczyło. Wbił swój ostry wzrok we mnie, a ja tylko czekam na rozwinięcie sytuacji.

- Ty jesteś pierdolonym skurwysynem! – wyznał, ale nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Dużo razy już słyszałem to z jego ust, przyzwyczaiłem się do jego zdania na mój temat. Pociągnąłem nosem, nie czuję od niego alkoholu, co oznacza, że się nie upił i nagle mu się nie przypomniało, że mieszkamy w jednym mieście. Ciekawi mnie co się musiało takiego stać, że zachciało mu się mnie wyśledzić i powyzywać...

- Blake... - westchnąłem, nie reagując. Oddam mu za poprzedni cios, ale jeszcze nie teraz. – Przerabialiśmy to już dawno. Nie lubisz mnie, okej. Mam to w dupie. Czego ode mnie chcesz...

- Ona nas chroniła, rozumiesz?! – przerwał mi. – Mnie, ciebie, Tylera i Rose. Wujka i ciotkę! – warknął zły. Wpatruję się w jego piwne oczy. – Chroniła nas przed tymi pojebami. Kazali jej brać udział w wyścigach, zmuszali ją do tego! – podniósł ton, a gniew przepełnia jego tęczówki. – Chroniła nas przed ludźmi, którzy topili ją w jebanym basenie. Wzięła na siebie wszystko bo nie chciała żeby komukolwiek z nas coś się stało! I ciebie też chroniła! – wykrzyczał i wraz z tymi słowami pchnął mnie jeszcze mocniej. – A dzisiaj wiesz co mi powiedziała? – parsknął sarkastycznym śmiechem, a ja właśnie uświadomiłem sobie co mógł od niej usłyszeć. – Że Bruno i jego pierdolnięty syn pojawili się w jej życiu przez ciebie! – zacisnął palce na materiale mojej bluzy, a ja ścisnąłem dłonie w pięści.

Faster than DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz