31. Będę na ciebie czekać.

166 9 0
                                    

Cały czas podejmujemy decyzje. Mniejsze i większe. Jedne nie mają tak dużego znaczenia, inne są w stanie zmienić całe nasze życie.

Czasami stoimy na rozstaju dróg i musimy wybrać. Musimy zdecydować czy chcemy skręcić w prawo czy w lewo. Iść za głosem serca czy rozumu. Zaryzykować czy się wycofać. Wybory dotyczą każdej dziedziny naszego życia, a my codziennie stajemy z nimi twarzą w twarz.

Rok temu stanęłam przed wyborem. Decyzję, którą miałam podjąć dotyczyła kwestii gdzie miałam pójść na studia. Na początku chciałam zostać w San Diego. Nie czułam presji żeby gdzieś wyjeżdżać bo całe życie mieszkałam w dużym mieście i w San Diego nigdy niczego nie brakowało. Jednak na moją decyzję wpłynęły czynniki, na które nie miałam wpływu. Byłam zła, czułam się oszukana, czułam się źle i w pewnym momencie zapragnęłam wyjechać. Nie dlatego bo San Diego nie było w stanie zapewnić mi dobrych studiów, a dlatego bo chciałam odciąć się od tego miejsca. Chciałam uciec i uciekłam. Jedyne czym się kierowałam w tamtej chwili to emocje.

Nie byłam szczęśliwa bo kłótnia z Loganem i cała sprawa były ciężkie, ale poczułam ulgę bo wiedziałam, że znalazłam się w miejscu, w którym nikt mnie nie zna. Nikt nie wiedział kim jestem. Mogłam zacząć od nowa, bez złych ludzi, bez problemów.

Stanęłam na rozstaju dróg i mogłam pójść drogą, która dawała mi gwarancje, że schemat dalej będzie się ciągnąć. Szantaże, ludzie, którzy czegoś ode mnie chcieli, to, że Logan obrywał przeze mnie. Więc wybrałam tę drugą drogę. Podejmowałam decyzję pod wpływem emocji, ale kiedy już na spokojnie o tym myślałam, wiedziałam, że postąpiłam dobrze. Chciałam spokoju dla siebie i moich bliskich więc wyjechałam.

Cóż za ironia.

Może podjęłam tamtą decyzję pod wpływem emocji i to wszystko zaprowadziło mnie do momentu, w którym właśnie się znajdowałam. Jedyną rzeczą, której byłam pewna to to, że miałam po prostu przesrane.

Nieważne co bym zrobiła a czego nie. Nie było istotne jakbym nie postąpiła, byłam osobą, która po prostu miała przesrane i to już nawet nie było śmieszne. Nie mogłam mieć spokoju bo pochodziłam z rodziny z jakiej pochodziłam, nazywałam się tak jak się nazywałam i miałam swoją historię, którą tylko ja mogłam opowiedzieć.

Każdy ma swoją historię. My też mieliśmy.

Przynajmniej nauczyłam się jednego... Nie mogłam podejmować decyzji pod wpływem emocji.

Idź za głosem serca. Zawsze.

Patrzyłam na kobietę przed sobą z szeroko otwartymi oczami. Mój umysł działał na najszybszych obrotach i mimo to, wciąż nie pojęłam całej sytuacji, ani tego co do mnie powiedziała.

Moje ciało zareagowało na te słowa bo poczułam jak mięśnie się spięły, a serce przyspieszyło, jednak umysł nadal nie rozumiał. Trwałam w zawieszeniu przez kilkadziesiąt sekund, a w pomieszczeniu panowała idealna cisza. W końcu pomrugałam powiekami i odchrząknęłam. Przeniosłam wzrok na biały obrus. Kilka chwil analizowałam wszystkie słowa Dahlii do momentu, w którym parsknęłam głośnym śmiechem.

Zaczęłam się śmiać tak po prostu. Naprawdę rozbawił mnie jej żart. Od dawna wiedziałam, że żyję w kabarecie zmieszanym z tragedią, ale nie wiedziałam, że komedia może okazać się aż tak zabawna.

- Dobry żart - podsumowałam, kręcąc głową z rozbawienia.

Nikt oprócz mnie się nie śmiał, a ojciec patrzył na mnie jak na kretynkę. Cóż, miałam to gdzieś tak samo jak on miał mnie gdzieś przez dziewiętnaście lat mojego życia. Nie wiedziałam co zrobić więc żeby zająć czymś ręce, chwyciłam za drinka i upiłam łyka.

Faster than DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz