26. Zatruci ludzie.

186 10 0
                                    

Czułam się okropnie, ale jedyną rzeczą jakiej chciałam była zemsta.

Czy byłam dobrym człowiekiem? Ponad rok temu powiedziałabym, że tak. Już wtedy miałam co do tego wątpliwości, ale coś w środku mnie podpowiadało mi, że mimo wszystko, jestem dobrym człowiekiem. Wątpliwości sprawiały, że istniała jeszcze inna możliwa odpowiedź. Wtedy powiedziałabym, że byłam dobrym człowiekiem, ale wątpliwości sprawiały, że zastanawiałam się czy aby na pewno tak było.

Teraz nie miałam żadnych wątpliwości. Nie musiałam się zastanawiać. Wiedziałam i nie mogłam się mylić bo nie istniała jakakolwiek inna możliwa odpowiedź.

Stałam, patrzyłam przed siebie i czułam się jak człowiek, który wcześniej był uważany za bohatera. Kogoś kto ratował innych, kogoś kto poświęciłby siebie żeby ratować cały świat... Czułam się jak bohater, który w pewnym momencie zmienił się w złoczyńcę.

Czy było to złe? Powinnam odpuścić? Dlaczego?

Mrok mnie dogonił i otaczał ze wszystkich stron, a ja już nie miałam sił aby z tym walczyć.

Więc przepraszam za wszystko co zrobiłam.

Z naszej dwójki... Chociaż ty byłeś szybszy i uciekłeś.

- Idziecie? - zawołał Blake, a ja w tym czasie usiadłam na grubym murze, naprzeciwko naszego hotelu.

- Jeszcze chwilę tu posiedzimy! - odkrzyknęła Rose, siadając obok mnie. Blake kiwnął głową i ruszył za pozostałymi, wchodząc do budynku. - To mów. Co się stało?

Zdawałam sobie sprawę z tego, że Rose mi nie odpuści i będziemy musiały porozmawiać o Dianie i Marcelu, ale nie sądziłam, że akurat dzisiaj! Po rejsie katamaranem, który swoją drogą był całkiem w porządku. Myślałam, że będzie o wiele gorzej... Mój brat, Tyler, Mike i Logan zarządzili, że idziemy na plażę więc przesiedzieliśmy tam do północy. Było całkiem zabawnie, zwłaszcza wtedy gdy chłopcy stwierdzili, że pójdą popływać. Skończyło się na tym, że wszyscy wylądowaliśmy w wodzie. Mimo wszystko, bawiłam się świetnie i czułam się dobrze. Myślę, że na dobre pokonałam mój lęk przed wodą. To znaczy, przynajmniej przed pływaniem przy brzegu...

Po tym całym dniu byłam już zmęczona. Chciałam się umyć i położyć spać, ale moja przyjaciółka miała inny plan. Niestety.

Spojrzałam na Rose i głośno westchnęłam. Wyjęła z torebki paczkę papierosów i wyciągnęła w dłoń w moje stronę. Pokręciłam przecząco głową bo nie miałam ochoty. Nie paliłam już od jakiegoś czasu i nie ciągnęło mnie do tego. Dziewczyna również nie zapaliła i tylko wrzuciła paczkę z powrotem do torebki.

- Ale nikomu o tym nie mów - zarządziłam.

- Dobrze. Z nikim nie będę o tym rozmawiać - oznajmiła szczerze. - Po prostu chcę wiedzieć co się stało.

Moje dłonie zacisnęły się w pięści. Wzięłam głęboki oddech i wbiłam wzrok w chodnik kilka jardów przed nami.

- Pamiętasz tamten wyścig, w którym jechałam z Marcelem, a mój samochód wybuchł bo ktoś podłożył ładunek wybuchowy? - zapytałam ciszej, poważnym głosem.

- Tego nie da się zapomnieć - wyznała jeszcze ciszej ode mnie. Przełknęła ślinę i zauważyłam jak nagle się spięła.

- Wszyscy wiedzą, że miałam chwilowy zanik pamięci przez to całe wyparcie i tak dalej... - zaczęłam tłumaczyć. - Gdy wspomnienia do mnie wróciły, pojechałam do San Diego. Chciałam spotkać się z Marcelem bo wiesz... Byliśmy w tym przecież razem i w ogóle.

Faster than DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz