Chapter 3.

1.1K 63 55
                                    

LILLIANAH.

Stoję tak wpatrzona w Kyliana nie wierząc, że to właśnie on znajduje się przede mną. Zastanawiam się nawet czy nie wyciągnąć dłoni w jego stronę i nie dotknąć jego ciała żeby to sprawdzić. Jednak uświadamiam sobie, że to byłoby dziwne i postanawiam dyskretnie uszczypnąć się w dłoń. Nagle w mojej głowie pojawiają się te straszne wspomnienia, które zapewne nigdy mnie nie opuszczą. Tyle łez wylanych przez tego chłopaka, tyle złych myśli i ciągłe poczucie upokorzenia.

-Może zrobisz zdjęcie żeby mieć na pamiątkę?- pytam unosząc brew, gdy chłopak stoi wpatrzony we mnie.

-Lilly?- pyta niedowierzając i kręci głową, starając się wyjść z osłupienia.

-Dla Ciebie Lillianah, nie życzę sobie, abyś zwracał się do mnie inaczej. Rozumiemy się?- czuję jak moja krew buzuje w żyłach, a głowa zaczyna boleć od natłoku myśli. Przypominają mi się te wszystkie wyzwiska, które Kylian kierował w moją stronę i mój żołądek zaciska się, a do oczu napływają łzy. Odrywam wzrok od chłopaka starając się nie ukazać zbyt dużo emocji.

Tak bardzo chciałam mu powiedzieć, jak te wszystkie lata mnie zdołowały i jak wielką krzywdę mi wyrządził. Jednak wiem, że nawet jeżeli zbiorę w sobie całą pewność siebie to moje słowa i tak nie zrobią na nim wrażenia.

Pierdolony, zapatrzony w siebie piłkarzyk.

-Oo, niewyparzona buzia. Podoba mi się.- mówi z przekąsem, więc mój wzrok znowu ląduje na jego osobie. -Wyglądasz tak... inaczej.- stwierdza na co ja prycham pod nosem i kręcę głową.

-A Ty nadal biegasz za piłką po boisku jak pies.- mówię sprawdzając jego reakcję, jednak nie myliłam się, bo moje słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.

-Czyli mogę stanowczo stwierdzić, że to ci się podoba.- mówi po czym bezczelnie się uśmiecha, a ja ukazuję grymas na mojej twarzy nie wiedząc co miał na myśli. -Skoro oglądasz mecze i wiesz, że biegam za piłką to zapewne robisz się mokra na samą myśl o mnie bez koszulki i modlisz się o nowe zdjęcia z szatni, gdy się przebieram.- dokańcza swoją wypowiedź na co jak kręcę głową nie wierząc w jego słowa. Zakładam ręce na piersiach przenosząc ciężar ciała na jedną nogę.

-Tak, jasne.- mówię sarkastycznie i wywracam oczami. -Wkładasz mi słowa w usta, których nawet nie powiedziałam.

-Do ust to mogę ci włożyć coś innego.- stwierdza przybliżając się do mnie, a ja automatycznie robię krok w tył nie wierząc w to jak można być tak pewną siebie osobą.

-Jesteś obrzydliwym i bezczelnym dupkiem.- mruczę i unoszę dłonie w górę. -Nic się nie zmieniłeś.- mówię mijając go i łapię za klamkę drzwi prowadzących do mojego pokoju.

-Spodobałoby ci się!- słyszę krzyk za plecami, więc odwracam się na sekundę, aby pokazać chłopakowi środkowy palec po czym znikam za drzwiami pokoju.

Opieram się o nie i biorę głęboki wdech. Nadal czuję tą intensywność naszego spotkania, a emocje kołują w moim ciele przyprawiając mnie o ciarki. Przejeżdżam dłońmi po włosach odgarniając je z twarzy i czuję jak moje policzki płoną. Po tym spotkaniu potrzebuję odetchnąć, więc otwieram okno zaciągając się świeżym wiosennym powietrzem. Warczę pod nosem wkurzona na siebie za to jak zakończyła się nasza rozmowa i za to, że ten chłopak znowu namiesza mi w głowie jednym spotkaniem.

KYLIAN.

Uśmiecham się czując pewnego rodzaju satysfakcję, że to do mnie należało ostatnie słowo, w tej cholernie durnej wymianie zdań i przyznam, że czuję lekki niedosyt. Mam ochotę by jeszcze trochę ją po wkurwiać. Zaintrygowała mnie ta wyszczekana okularnica i aż ciężko mi uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu ledwo potrafiła wydusić z siebie zwykłe "cześć", gdy mijała mnie na szkolnym korytarzu. Zmieniła się to pewne i nie chodzi mi tylko o aspekt wizualny, chodź ten zrobił na mnie piorunujące wrażenie.

Mimo średniego oświetlenia dość dokładnie przeskanowałem wzorkiem jej ciało i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to jej piersi, a dokładnie sutki, które odznaczały się na pierdolonej bluzce, która idealnie opinała jej smukłą sylwetkę. Nigdy nie nosiła staników, ale kilka lat temu ich nawet nie potrzebowała, bo była płaska, a teraz? Cholera!

Biorę głęboki wdech by uspokoić buzujące we mnie emocje i przypominam sobie wszystkie złe wspomnienia z brunetką w roli głównej, co sprawia, że mój kutas chociaż trochę opada.

-Pieprzona sześćdziesiona!- mruczę pod nosem i na raz opróżniam czerwony, plastikowy kubek wypełniony alkoholem, po czym zgniatam go i rzucam na podłogę, na której i tak walają się już przeróżne rzeczy.

Podchodzę lekko chwiejnym krokiem do Sandry, która akurat wije się jak wąż przy jakimś napakowanym typie. Chwytam ją mocno za nadgarstek i podciągam do siebie nie zważając na to , że mogę sprawić jej ból.

-Masz ochotę?- pytam, wymachując woreczkiem wypełnionym tabletkami przed oczami blondynki.

Uśmiecha się kiwając głową, więc wyciągam dwie kolorowe tabletki i kładę je sobie na język, a następnie chwytam dziewczynę za szyję i przyciągam do siebie, złączając nasze usta w pocałunku. Jej język przyjemnie ociera się o mój i zabiera jedną z dwóch tabletek.

-Za chwilę wszystko będzie piękne.- szeptam i kładę swoje duże dłonie na jej wąskiej talii.

Czuję, że sekundy na sekundę moje ciało zaczyna się coraz bardziej rozluźniać, a ludzie wokół jakby przestali istnieć. Liczę się tylko ja i pieprzona blondynka, która wpatruje się we mnie zapewne czując dokładnie to samo, co ja. Nachylam się nad nią i zaciskam dłoń na jej pośladku co sprawia, że z jej ust wychodzi głośny jęk.

-O tak, skarbie, właśnie tak masz dzisiaj jęczeć, gdy będę posuwał Twoją cipkę! - szepczę, posyłając jej lubieżny uśmiech.

-A co jak nie będę posłuszna?- pyta, masując mojego kutasa przez materiał spodni, co sprawia, że mam ochotę wziąć ją tu i teraz.

Wpijam się w jej wypchane po brzegi kwasem hialuronowym usta i podnoszę jej drobne ciało do góry. Czuję jak oplata swoimi nogami moją talię i wiem, że teraz jej tyłek może podziwiać każdy kto znajduję się w pieprzonym salonie, ale mam w to totalnie wyjebane.

-Stary, ogarnijcie sobie jakiś pokój.- posyłam środkowy palec Ramosowi, jednak słucham jego rady i po chwili nadal z blondynką na rękach, wchodzę do jej sypialni.

Rzucam ją na łóżko i od razu pozbywam się swoich ubrań, po czym podchodzę do niej i chwytając za jej włosy przyciągam ją tak, że jej twarz znajduje się na wprost mojego sztywnego kutasa.

-Zrób użytek z tych pontonów- warczę, a blondynka posłusznie otwiera swoje usta, w których od razu ląduje mój kutas.

Zamykam oczy i odchylam głowę do tyłu, wyobrażając sobie, że to pierdolona Lilianah Collins klęczy przede mną, że to jej niewyparzone usta pieprzy teraz mój kutas, że to ona błaga mnie o litość, gdy dociskam ją do siebie tak mocno, że walczy o każdy pieprzony oddech. Ta myśl działa na mnie tak bardzo, że czuję jak tracę nad sobą kontrolę...

-Nawet nie waż się wypluwać!- rozkazuję i czuję satysfakcję gdy dziewczyna posłusznie wykonuje moje polecenie.

Podnoszę ją do góry i ponownie rzucam na łóżko, po czym jednym sprawnym ruchem wbijam się w jej mokrą cipkę. Z jej ust momentalnie wychodzą głośne jęki, co podnieca mnie jeszcze bardziej.

-O tak, skarbie, głośniej! Chcę żebyś krzyczała moje imię!- szepczę, przegryzając płatek jej ucha, co sprawia, że jej ciało pokrywa się gęsią skórką.

-Za ścianą śpi ta świruska, więc musimy być cicho. Jej łóżko jest tuż przy ścianie.

Na moich ustach od razu pojawia się cwaniacki uśmiech i już wiem, że tej nocy z pewnością nikt z naszej trójki nie będzie w stanie zasnąć...

Pieprzona Lillianah Collins, szykuj się na noc pełną wrażeń...

___________

Witamy ponownie! ❤️‍🔥

Dziękujemy za Wasze komentarze i gwiazdki, to przechodzi nasze pojęcie 😂
Tak jak obiecałyśmy, tak zrobiłyśmy, więc mamy nadzieję, że się podobał rozdział ❤️🔥

Standardowo, wiecie co robią te gwiazdki? ⭐️ = seksy

Do następnego! ❤️

Player | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz