Chapter 13.

840 48 21
                                    

DŻULIAN.

-Masz ochotę na więcej?- pytam, wyrzucając zużytą prezerwatywę do kosza, który stoi obok łóżka. Spoglądam na rozwaloną na łóżku blondynkę i uśmiecham się bezczelnie, gdy kiwa głową pociągając za moją rękę tak, że ląduje obok niej. Czuję jej ciepłą dłoń, która zaciska się na moim kutasie starając się doprowadzić go ponownie do stanu gotowości i odruchowo swoją dłoń kieruję na mokrą od jej soków cipkę. Bawię się nią przez chwilę, jednak nie jestem tak delikatny i wolny jak w przypadku Lilly. -Kurwa- przeklinam, karcąc się w myślach za to, że ponownie myślę o tej małej okularnicy, przez którą teraz mój kutas nie może stanąć.

-Zrobiłam coś nie tak?- pyta blondynka, gdy strącam jej dłoń ze swojego przyrodzenia. Kiwam przecząco głową i pocieram swoją twarz dłońmi.

-Straciłem ochotę.- oznajmiam i wzruszam ramionami. -Idę po wodę, chcesz?- pytam, zakładając na swoje nagie ciało bokserki. 

-Pierdol się, Kylian.- oznajmia i włącza telewizor, na którym akurat leci jakieś pojebane reality show, w którym tylko się ruchają i płaczą. Przewracam oczami i szybko zbieram swoje rzeczy, które są porozrzucane po pokoju, a następnie z niego wychodzę.

Nalewam sobie wody do szklanki i wypijam ją na raz, próbując ugasić pragnienie. Opieram się o kuchenny blat i spoglądam na stół, na którym kilka godzin temu siedziała brunetka, cicho jęcząc do mojego ucha, gdy moje palce dotykały jej cipki. Robię się twardy na samo wspomnienie tej sytuacji i przez chwilę rozważam powrót do pokoju Sandry, jednak w tym momencie zauważam wychodzącego z pokoju Lilly- Nathaniela. Przyglądam mu się przez chwilę i prawie dostaję pierdolonego szału, gdy widzę, że podąża w moim kierunku bez koszulki.

-Ciężka noc, co nie?- pyta wzdychając teatralnie i poklepując mnie po ramieniu. Zaciskam szczękę i walczę ze sobą by nie przypierdolić mu prosto w ten jego głupi ryj, jednak w ostatniej chwili się powstrzymuję.

-Dla mnie pieprzenie akurat ciężkie nie jest, ale w przeciwieństwie do Ciebie pierwszy raz już dawno mam za sobą- oznajmiam, strącając ze swoich ramion jego chude ręce. -Poza tym noc dopiero się zaczęła- dodaję, obserwując jak zakłada na siebie kurtkę.

-Ja już swoje zrobiłem, teraz muszę dać jej trochę czasu na regenerację. -oznajmia, posyłając mi bezczelny uśmieszek, który najchętniej jednym ruchem starłbym z jego paskudnej mordy, jednak nie mam takiej okazji, bo po tych słowach szybko znika za drzwiami prowadzącymi do wyjścia.

Odchylam głowę do tyłu i czuję silną potrzebę zapalenia. Oczywiście nie fatyguję się by wyjść z mieszkania, bo jest pierdolona trzecia w nocy i zwyczajnie w świecie jestem zbyt leniwy, dlatego wychodzę na balkon i opierając się o balustradę, wyciągam z opakowania papierosa i od razu odpalam go, czując jak przyjemny dym wypełnia moje stęsknione za tym uczuciem płuca.

-Nie wierzę, że to robisz, cholera!- spoglądam w bok i unoszę brew zauważając stojącą w samej koszulce Lilly, która posyła mi spojrzenie śmierci. -Zemdlałeś, zabrało Cię pogotowie, leżałeś w szpitalu, otarłeś się o pieprzoną śmierć, a nadal nic Cię to nie nauczyło?- pyta, wyrzucając swoje szczupłe dłonie w górę. -Naprawdę aż tak bardzo nienawidzisz żyć?

-Nic nie rozumiesz, okularnico.- stwierdzam smutno i odwracam się od niej, zatapiając swój wzrok w ciemnych ulicach Paryża. Ponownie zaciągam się dymem i wyrzucam resztkę papierosa do popielniczki, która leży obok. -Jestem pierdoloną, tykającą bombą, która w każdej chwili może eksplodować, rozumiesz to?- pytam i wzdrygam się czując jej ciepłą dłoń na swojej.

-Więc pozwól sobie pomóc, zgódź się na tą cholerną operację!- oznajmia, a mój wzrok od razu ląduje na jej twarzy. Unoszę brew zdziwiony jej słowami i tym, że ta mała okularnica coś wie. 

-Skąd wiesz?- warczę, chwytając jej ramię trochę zbyt mocno. Widzę malujące się na jej twarzy przerażenie, wiec poluzowuje uścisk, co trochę ją uspokaja.-Powiedz mi skąd wiesz?- ponawiam.

-Paryż to duże miasto, ale wieści o najpopularniejszym sportowcu w tym kraju szybko się roznoszą, Kylian.- oznajmia, przegryzając wargę. Wypuszczam zgromadzone w płucach powietrze i potrząsam głową wiedząc, że teraz będę miał przejebane. -Dlaczego nie chcesz przyjąć pomocy, którą Ci oferują? Wiesz ile osób marzy by mieć taką szansę? By mieć chociaż jeden dzień więcej na tym pieprzonym świecie. - oznajmia, a w jej oczach dostrzegam łzy.

Podchodzę bliżej niej i unoszę jej podbródek do góry tak by spojrzała prosto na mnie, co w końcu robi.

-Dlaczego Ci w ogóle na tym zależy?- pytam, przeszywając ją moim chłodnym spojrzeniem. -Przecież się nienawidzimy.- dodaje, nie odsuwając się od niej nawet na milimetr.

-Myślałam, że ten etap mamy już za sobą.- szepcze, a jej usta znajdują się niebezpiecznie blisko moich, co trochę utrudnia mi bycie dla niej bucem.

-Moje uczucia względem Ciebie nigdy się nie zmienią, sześćdziesiono! Do końca swoich dni będę Cię nienawidził! 

-Nie wierzę Ci!- szepta, kręcąc głową na boki. -Widziałam Cię dzisiaj, gdy się całowaliśmy, gdy mnie dotykałeś, cholera! 

-Proszę Cię. -prycham. -Byłem miły, bo zwyczajnie w świecie chciałem dobrać się do Twojej cipki, ale nawet w tym ktoś mnie uprzedził.- warczę i nie czekając na jej odpowiedź wychodzę z mieszkania.

Czuję się kurewsko źle z tym jak potraktowałem brunetkę i przez chwilę walczę ze sobą by wrócić na górę i przeprosić ją za wszystkie kłamstwa, które padły z moich ust, jednak wiem, że dużo bardziej zniszczę ją pozwalając jej zbliżyć się do mnie, gdy doskonale wiem, że za niedługo umrę.

LILLIANAH.

Spoglądam na drzwi wejściowe, które przed chwilą się zamknęły i czuję jak po moich policzkach lecą łzy. Jest mi przykro przez słowa, które powiedział Kylian, jednak z drugiej strony cieszę się, że miałam na tyle odwagi, aby powiedzieć mu co myślę. Oczywiście, że moje uczucia w jakimś względzie ciągle się zmieniają przy każdym spotkaniu z nim i pomimo jego słów czuję się zdeterminowana przebrnąć przez tę ścianę, którą sobie wybudował, aby odpychać od siebie ludzi.

Ocieram łzy spoglądając na panoramę Paryża i zastanawiam się nad ostatnim zdaniem wypowiedzianym przez chłopaka.

Nawet w tym ktoś mnie uprzedził.

Nie mam pojęcia co miał na myśli, jednak zamierzam się tego dowiedzieć przy naszym następnym spotkaniu, które na pewno nastąpi.

Wracam do pokoju i spoglądam na moją szafę, a w głowie rodzi mi się pomysł, więc pochodzę do niej i przeglądam moje rzeczy, które się tam znajdują. Zdecydowanie będę musiała wybrać się na zakupy któregoś dnia. Ściągam z wieszaka czarną, obcisłą sukienkę, którą kupiłam kiedyś i nie miałam okazji jej nawet założyć. Przykładam ją do swojego ciała po czym staję przed lustrem z uśmiechem na twarzy. Jest trochę za krótka i ukazuje za dużo, jednak mogę się poświęcić i przy następnej imprezie zorganizowanej przez Sandrę, ubrać ją.

Uważaj piłkarzyku, bo już niedługo będę jedną osobą, o której będziesz myślał i której będziesz pragnął.

________________________
Dzień dobry, kochani!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał i widzimy się w kolejnym. ❤️❤️

Player | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz