Epilog.

973 46 34
                                    

Cztery lata później.

LILLIANAH.

Budzę się czując nieznośne uczucie stresu. Spoglądam na zegarek w telefonie i przerażona tym, że zaspałam momentalnie wychodzę z łóżka i zarzucając na siebie tylko szlafrok wchodzę do kuchni. Zaparzam sobie kawę by trochę się pobudzić i z zamiarem jej wypicia ruszam na taras, jednak donośny dźwięk dzwonka zatrzymuje mnie w pół kroku. Leniwym krokiem podchodzę do drzwi i uśmiecham się delikatnie zauważając w nich moją mamę w asyście makijażystki i fryzjerki.

- Skarbie, czy Ty wiesz która jest godzina? Ślub za trzy godziny, a Ty jesteś w szlafroku. - przewracam oczami słysząc pretensjonalny ton głosu mojej rodzicielki, jednak nie mam siły się z nią kłócić, przynajmniej nie dzisiaj.

- Zdążymy, spokojnie. - uspokajam ją i gestem dłoni zapraszam całą trójkę do środka.

Przyglądam się przepięknym kwiatom, które niesie moja mama i uśmiecham się delikatnie, bo moje myśli momentalnie wracają do momentu, w którym Kylian wręczył mi taki sam bukiet, przy okazji oświadczyn.

- Wszystko w porządku, Lilly? Wydajesz się być smutna.

- Po prostu się stresuję. W końcu pierwszy raz wychodzę za mąż. - oznajmiam, po czym siadam na wcześniej przygotowanym przez fryzjerkę miejscu i totalnie oddaję się w jej ręce.

~*~

Przyglądam się po raz ostatni w lustrze i czuję jak mój stres wzrasta z każdą minutą. Piszę do Nathaniela, o której będzie i czekając na niego, decyduję się zrobić coś, co dręczy mnie od czterech lat. Podchodzę do szafy i z czarnej szkatułki wyciągam list, który kiedyś podarował mi Kylian. Przegryzam wargę czytając duży napis "otwórz w razie mojej śmierci" i biorę głęboki wdech. Czuję jak w moich oczach zbierają się łzy tak samo jak w dniu, w którym mi go wręczył. Mój żołądek zaciska się boleśnie i zaczynam głęboko oddychać, aby nie zwrócić zawartości mojego żołądka. Momentalnie rozrywam kopertę nadal walcząc ze łzami, aby nie zrujnować całej pracy makijażystki i w momencie, w którym wyciągam kartkę w drzwiach pojawia się Nathaniel, więc obracam się szybko w jego stronę zaciskając dłoń na kopercie.

- Co to?- pyta, wskazując palcem na białą kopertę.

- List od Kyliana. Wręczył mi go przed operacją. - oznajmiam zgodnie z prawdą, na co brunet przewraca oczami.

- I postanowiłaś właśnie dzisiaj, pół godziny przed własnym ślubem go przeczytać? - pyta, kręcąc głową na boki. - Lilly, proszę, wyrzuć to i chodźmy. Przecież to już nie ma znaczenia.

- Masz rację, przepraszam. - szeptam i podnoszę się z miejsca, prezentując się przed chłopakiem w mojej wymarzonej sukni ślubnej.

- Wyglądasz przepięknie, Lilly. - oznajmia, całując mnie w czoło. - Gotowa na to by powiedzieć "tak"?- pyta, na co kiwam głową i ocieram zabłąkaną łzę z mojego policzka.

- Zdecydowanie jestem gotowa. - przyznaję i chwytając bruneta pod ramię wychodzę z mieszkania.

Przecież to już nie ma znaczenia...

Do kościoła dojeżdżamy po dwudziestu minutach i gdy słyszę cudowną melodię dobiegającą do moich uszu, biorę głęboki wdech i mocno trzymając Nathaniela pod rękę, wchodzimy do środka, skupiając na sobie całą uwagę. Uśmiecham się szeroko, zauważając same bliskie mi osoby i w tym momencie cały stres jaki dzisiaj mi towarzyszył odchodzi w totalne zapomnienie.

- Lilly, to ostatnia szansa by jeszcze zmienić zdanie. - szepta do mojego ucha Nathaniel, gdy zbliżamy się do ołtarza.

- Nie mam zamiaru niczego zmieniać. - oznajmiam i uśmiecham się szeroko zauważając czekającego na mnie Kyliana, który trzyma za dłonie naszą cudowną dwójkę bliźniaków, Leo i Leę.

Puszczam im oczko, a następnie przenoszę swój wzrok na Kyliana, który przygląda mi się uważnie, przegryzając przy tym dolną wargę.

- Wyglądasz przepięknie. - szepta, ledwie słyszalnie i podchodzi bliżej mnie, tym samym dając znać Nathanielowi, że może mnie już puścić.

Uwalniam swoją dłoń i podaję ją Kylianowi, a następnie odwracam się ostatni raz dziękując Nathanielowi za wszystko, co dla mnie zrobił.

- Gotowa?- pyta Kylian, wpatrując się we mnie tak jakby szukał w moim wzroku jakiejś niepewności.

- Nigdy nie byłam bardziej gotowa. - oznajmiam i wspólnie podchodzimy do księdza, który już na nas czeka.

~*~

Cała ceremonia przebiega sprawnie i szybko, jednak moje serce zaczyna coraz szybciej bić, gdy zostajemy poproszeni o odczytanie swoich przysięg małżeńskich. Spoglądam na Kyliana, który wyciąga z kieszeni garnituru karteczkę i chwyta za mikrofon, a swój wzrok przenosi na mnie.

- Lillianah Mbappe... cholera jak cudownie to brzmi.- oznajmia, uśmiechając się szeroko. - Jak wspaniale jest móc nazwać Cię w końcu moją żoną, czekałem na to od pieprzonego liceum. Od momentu, w którym zobaczyłem Cię pierwszy raz, stojącą przy tablicy w najbrzydszych okularach jakie kiedykolwiek widziałem. Ale pod tymi okularami dostrzegłem cudowne, brązowe oczy, które od tamtego momentu śniły mi się po nocach. Podobnie jak uśmiech, którym potrafisz rozjaśnić mi nawet najgorszy dzień. Ale to co cenię w Tobie najbardziej to nie ładna twarz, czy zgrabne ciało, a charyzma, determinacja, inteligencja i przede wszystkim ogromne serce, które okazywałaś mi za każdym razem, gdy coś spieprzyłem, a dobrze wiemy, że było tego sporo. Nie byłem ideałem i wiem, że nigdy nim nie będę, ale obiecuję Ci, że nieważne jaką walkę będziesz toczyła w życiu, zawsze będę po Twojej stronie, zawsze trzymając Cię za rękę, bo kocham Cię jak stąd do wieczności, aniołku.

Wierzchem dłoni wycieram łzy, które mimowolnie spływają po moich policzkach i posyłam w kierunku Kyliana delikatny uśmiech, marząc już o tym by móc go pocałować. Biorę głęboki oddech i przenoszę wzrok na swoją kartkę.

-Kylian... Ja, nie mogę.. - wzdycham po czym przełykam głośno ślinę. - Nie wiem czy dam radę opisać słowa to co do Ciebie czuję odkąd ponownie się spotkaliśmy.- mówię do mikrofonu i słyszę jak wszyscy zgromadzeni oddychają z ulgą, więc uśmiecham się pod nosem i ponownie przenoszę wzrok na Kyliana.

-Jesteś wszystkim czego potrzebuję, więc jedynie mogę Ci obiecać moje bezwarunkowe wsparcie, zaufanie oraz wspólną walkę z problemami. Obiecuję Ci, że będę Cię wspierać i pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. Zawsze i wszędzie, do końca moich dni wybiorę Ciebie i będę gotowa o każdej porze dnia i nocy powtórzyć słowa tej przysięgi. Obiecuję kochać Cię, rozśmieszać i wspierać w spełnianiu Twoich marzeń, bo Ty spełniłeś moje.- spoglądam w stronę naszych bliźniaków. -Będziemy wspólnie pisać naszą historię, będzie to najwspanialsza opowieść, jaką kiedykolwiek napisano.

Player | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz