Chapter 11.

823 46 36
                                    

KYLIAN. 

Budzę się mrugając szybko powiekami i przystosowując je do mocnego, białego światła. Rozglądam się po pomieszczeniu zdając sobie sprawę, że jestem w szpitalu. Zauważam ojca i matkę stojących nad moim łóżkiem i przeklinam pod nosem. Jedyne na co czekam to aż zaczną swoje narzekanie na temat mojego zdrowia, i tego, że miałem się oszczędzać, a używki tylko je pogarszają.

-Kochanie, jak się czujesz?- pyta mama głaszcząc mnie po policzku, więc odwracam wzrok w drugą stronę i słyszę głos ojca, który mówi, że pójdzie po lekarza.

-Jest dobrze, mamo.- stwierdzam spoglądając w sufit i czuję jakby moja głowa miała zaraz eksplodować jednak nie chcę denerwować rodzicielki jeszcze bardziej, więc zostawiam tą informację dla lekarza.

-Coś ty narobił?- pyta, a jej głos się załamuje, wiec spoglądam na jej twarz widząc, że po policzkach spływają jej łzy.

-Przestań, mamo.- mruczę w jej stronę i spoglądam na drzwi przez które wchodzi mężczyzna w kitlu i mój ojciec.

-Witam ponownie Panie Mbappe.- mężczyzna wita się ze mną delikatnym uśmiechem po czym spogląda w papiery, które trzyma w dłoni. Już wiem po jego minie, że nie ma dla mnie zbyt dobrych informacji, ale zdążyłem już do tego przywyknąć.

-Niech Pan po prostu powie, że jest źle.- stwierdzam biorąc głęboki oddech i czuję, że moje płuca płoną.

-Kylian!- moja rodzicielka beszta mnie po czym klepie mnie w dłoń na co ja delikatnie się uśmiecham. Wiem, że się o mnie martwi, jednak trochę bawi mnie jej zachowanie, gdy krzyczy na mnie jakbym nadal był małym dzieckiem.

-Panie Kylianie... Nie mam dobrych informacji.- stwierdza lekarz przeglądając ponownie papiery strona po stronie. -Zrobiliśmy tomografię i Pana tętniak się powiększył. Przez nadmierny wysiłek nastąpił rozlew krwi z tętniaka do struktur mózgu przez co stracił Pan przytomność na boisku.- dodaje patrząc na mnie, a ja czuję nieprzyjemnych ucisk w żołądku.

-Czyli miałem rację, zbliżamy się do końca.- stwierdzam przenosząc wzrok na okno z prawej strony.

-Wie Pan, że jest możliwość..- słyszę głos lekarza, jednak posyłam mu wrogie spojrzenie.

-Nie zgadzam się, zrozumiano?- pytam na co lekarz unosi ręce po czym żegna się z nami i opuszcza pomieszczenie.

-Nie mogę tego słuchać, jesteś nieodpowiedzialny.- słyszę szloch matki, która po chwili opuszcza sale.

LILLIANAH.

Po tym co się wydarzyło na boisku od razu wsiadam do taksówki i po informacji, którą dostałam od Sergio, w którym szpitalu leży Kylian, udaję się na miejsce.

Wbiegam do szpitala rozglądając się dookoła i zatrzymuję się momentalnie, gdy zauważam recepcję. Podchodzę szybkim stronę i opieram się oblat czekając aż kobieta siedząca na krześle przestanie pierdolić przez telefon.

-W czym mogę pomóc?- pyta patrząc na mnie wrogim spojrzeniem. Wywracam oczami przegryzając wnętrze policzka ze stresu.

-Kylian Mbappe?- pytam stając na palcach aby zajrzeć w jej papiery, które znajdują się przed nią.

-Żartuje sobie Pani ze mnie?- śmieje się w moją stronę. -A Pani myśli, że my tak wszystkich tutaj wpuszczamy? Jak jest Pani fanką to niestety musi Pani poczekać tak samo jak Ci wszyscy tam.- stwierdza pokazując na tłum ludzi, przez który musiałam przebrnąć wchodząc tutaj.

Player | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz