KYLIAN.
Budzę się mrugając szybko powiekami i przystosowując je do mocnego, białego światła. Rozglądam się po pomieszczeniu zdając sobie sprawę, że jestem w szpitalu. Zauważam ojca i matkę stojących nad moim łóżkiem i przeklinam pod nosem. Jedyne na co czekam to aż zaczną swoje narzekanie na temat mojego zdrowia, i tego, że miałem się oszczędzać, a używki tylko je pogarszają.
-Kochanie, jak się czujesz?- pyta mama głaszcząc mnie po policzku, więc odwracam wzrok w drugą stronę i słyszę głos ojca, który mówi, że pójdzie po lekarza.
-Jest dobrze, mamo.- stwierdzam spoglądając w sufit i czuję jakby moja głowa miała zaraz eksplodować jednak nie chcę denerwować rodzicielki jeszcze bardziej, więc zostawiam tą informację dla lekarza.
-Coś ty narobił?- pyta, a jej głos się załamuje, wiec spoglądam na jej twarz widząc, że po policzkach spływają jej łzy.
-Przestań, mamo.- mruczę w jej stronę i spoglądam na drzwi przez które wchodzi mężczyzna w kitlu i mój ojciec.
-Witam ponownie Panie Mbappe.- mężczyzna wita się ze mną delikatnym uśmiechem po czym spogląda w papiery, które trzyma w dłoni. Już wiem po jego minie, że nie ma dla mnie zbyt dobrych informacji, ale zdążyłem już do tego przywyknąć.
-Niech Pan po prostu powie, że jest źle.- stwierdzam biorąc głęboki oddech i czuję, że moje płuca płoną.
-Kylian!- moja rodzicielka beszta mnie po czym klepie mnie w dłoń na co ja delikatnie się uśmiecham. Wiem, że się o mnie martwi, jednak trochę bawi mnie jej zachowanie, gdy krzyczy na mnie jakbym nadal był małym dzieckiem.
-Panie Kylianie... Nie mam dobrych informacji.- stwierdza lekarz przeglądając ponownie papiery strona po stronie. -Zrobiliśmy tomografię i Pana tętniak się powiększył. Przez nadmierny wysiłek nastąpił rozlew krwi z tętniaka do struktur mózgu przez co stracił Pan przytomność na boisku.- dodaje patrząc na mnie, a ja czuję nieprzyjemnych ucisk w żołądku.
-Czyli miałem rację, zbliżamy się do końca.- stwierdzam przenosząc wzrok na okno z prawej strony.
-Wie Pan, że jest możliwość..- słyszę głos lekarza, jednak posyłam mu wrogie spojrzenie.
-Nie zgadzam się, zrozumiano?- pytam na co lekarz unosi ręce po czym żegna się z nami i opuszcza pomieszczenie.
-Nie mogę tego słuchać, jesteś nieodpowiedzialny.- słyszę szloch matki, która po chwili opuszcza sale.
LILLIANAH.
Po tym co się wydarzyło na boisku od razu wsiadam do taksówki i po informacji, którą dostałam od Sergio, w którym szpitalu leży Kylian, udaję się na miejsce.
Wbiegam do szpitala rozglądając się dookoła i zatrzymuję się momentalnie, gdy zauważam recepcję. Podchodzę szybkim stronę i opieram się oblat czekając aż kobieta siedząca na krześle przestanie pierdolić przez telefon.
-W czym mogę pomóc?- pyta patrząc na mnie wrogim spojrzeniem. Wywracam oczami przegryzając wnętrze policzka ze stresu.
-Kylian Mbappe?- pytam stając na palcach aby zajrzeć w jej papiery, które znajdują się przed nią.
-Żartuje sobie Pani ze mnie?- śmieje się w moją stronę. -A Pani myśli, że my tak wszystkich tutaj wpuszczamy? Jak jest Pani fanką to niestety musi Pani poczekać tak samo jak Ci wszyscy tam.- stwierdza pokazując na tłum ludzi, przez który musiałam przebrnąć wchodząc tutaj.
CZYTASZ
Player | Kylian Mbappe
Fanfiction"Masz jakieś zasady, których nie naginasz. A potem je łamiesz i nagle dowiadujesz się, że możesz złamać którąś z nich, a świat się od tego nie kończy". Dwudziestoczteroletnia Lilly Collins, jest z pozoru spokojną dziewczyną, która marzy o byciu topo...