LILLIANAH.
Budzę się słysząc dźwięk mojego telefonu. Niechętnie sięgam po niego i krzywię się widząc setki wiadomości od Nathaniela. Oczywiście zaczynam je czytać, ale po dziesiątej prośbie o kontakt, poddaję się i z powrotem odkładam telefon na szafkę nocną. Spoglądam w bok i delikatnie się uśmiecham widząc śpiącego w najlepsze, Kyliana. Delikatnie przejeżdżam opuszkami palców po jego nagim torsie i rumienię się przypominając sobie naszą wczorajszą noc.
-Czyżbyś miała ochotę na powtórkę z nocy, aniołku?- przegryzam wargę i spoglądam na bruneta, który przygląda się ruchom mojej dłoni. Zawstydzona od razu chcę ją zabrać, jednak jego dłoń mi na to nie pozwala. -To jest zbyt przyjemne żebym pozwolił Ci przestać.- szepcze, a następnie nachyla się i złącza nasze usta razem.
Czuję jego język, który zaczyna ocierać się o mój, walcząc o dominację i przymykam powieki totalnie zatracając się w tym cholernie dobrym pocałunku. Przekładam prawą nogę nad ciałem bruneta i siadam na nim okrakiem, nie przestając całować jego ust. Ocieram się swoją kobiecością o jego penisa, a z jego ust wydobywa się głośne westchnienie.
-O, tak, aniołku. Powtórz to!- rozkazuje, błądząc dłońmi po moich piersiach. Spełniam jego rozkaz i ponownie ocieram się o niego, a następnie przejmuję inicjatywę i chwytam w dłonie jego sztywnego penisa i nakierowuje go na swoje wejście.
-Cholera.- syczę, czując jak boleśnie wypełnia moje wnętrze i przez chwilę nie wykonuję żadnego ruchu by przyzwyczaić się do tego uczucia.
Spoglądam na jego twarz, na której maluje się szeroki uśmiech i nachylam się, łapczywie całując jego usta. Słyszę ciche westchnienie padające z jego ust, gdy delikatnie przegryzam jego dolną wargę i od razu czuję jego dłonie na swoich biodrach.
-Jesteś cholernie niegrzeczna, Lillianah Collins.- syczy, wypychając swoje biodra do góry i wolną dłonią uderza lekko w mój pośladek. - Mam taką ochotę sprać Twój tyłek- dodaje, boleśnie przegryzając mój sutek.
Jęczę prosto w jego usta, czując jego kutasa w sobie i zaczynam poruszać swoimi biodrami coraz szybciej.
-Mm, właśnie tak, aniołku. Właśnie tak.- chrypi, opadając głową na miękką poduszkę. -Możesz zrobić ze mną, co tylko zechcesz.- dodaje, patrząc na mnie swoimi ciemnymi jak piekło oczami.
Przegryzam wargę nie do końca wiedząc, co innego mogłabym z nim zrobić i nie wiem jak i skąd, ale wyczuwa to i nie wychodząc ze mnie, przerzuca nas tak, że ląduję plecami na materacu. Zawisa nade mną i przyśpiesza swoje ruchy. Nasze jęki zaczynają się ze sobą mieszać i muszę przyznać, że to niesamowicie mnie nakręca.
-Jest mi tak dobrze, Kylian. Zaraz dojdę.- krzyczę, szczelnej oplatając swoje nogi wokół jego bioder. Widzę uśmiech na jego twarzy i wyginam swoje ciało, gdy jego palce zaczynają pocierać moją łechtaczkę, doprowadzając mnie do naprawdę niesamowitego orgazmu.
DŻULIAN.
Czuję jak chłodna woda spływa po moim spoconym ciele i próbuję skupić się na czymkolwiek byleby tylko nie myśleć o seksownej brunetce, która stoi przede mną, nakładając na swoje ciało żel. Podchodzę do niej i zaciskam swoje dłonie na jej biodrach, przyciągając ją do swojej klatki piersiowej. Przekładam jej mokre włosy na jedną stronę i zaczynam składać mokre pocałunki na jej żuchwie i szyi. Chcę ponownie się w nią wbić, jednak wiem, że jest zmęczona i obolała, dlatego odpuszczam i uwalniam jej ciało, starając się opanować swojego budzącego się do życia kutasa.
-Muszę już się zbierać.- oznajmia, wkładając na siebie moją koszulkę i dresy, co muszę przyznać wygląda na niej naprawdę śmiesznie.
CZYTASZ
Player | Kylian Mbappe
Fanfiction"Masz jakieś zasady, których nie naginasz. A potem je łamiesz i nagle dowiadujesz się, że możesz złamać którąś z nich, a świat się od tego nie kończy". Dwudziestoczteroletnia Lilly Collins, jest z pozoru spokojną dziewczyną, która marzy o byciu topo...