Chapter 12.

818 48 42
                                    

DŻULIAN.

Przewracam oczami i wzdycham głośno słysząc po raz kolejny padające z ust rodzicielki pytanie "Jak się czuję?". Podnoszę się z niewygodnego, szpitalnego łóżka i spoglądam na nią złowrogo.

-Uwierz, że przez pięć minut naprawdę nie wydarzyło się z moim stanem zdrowia nic nadzwyczajnego. -oznajmiam, po czym chwytam za torbę i wychodzę z pomieszczenia.

W szpitalnym korytarzu witam się z czekającymi na mnie ochroniarzami i wspólnie udajemy się do samochodu, który czeka zaparkowany przed wejściem do budynku. 

-Kylian, możesz zdradzić nam jak się czujesz i co było przyczyną Twojego zasłabnięcia na niedzielnym meczu z Lorient? - przeklinam pod nosem słysząc głos dziennikarza i gdy podnoszę wzrok zauważam, że obok niego stoi ze stu kolejnych, mierząc we mnie swoimi mikrofonami i telefonami. 

Wkurzony zakładam na głowę kaptur, a na oczy ciemne okulary i w eskorcie ochroniarzy docieram do swojego samochodu, który w sekundzie zostaje otoczony przez sporą grupę ludzi.

-Jedź i się nie zatrzymuj!- rozkazuję kierowcy, po czym wbijam swój wzrok w telefon, który jest aż gorący od przychodzących do mnie wiadomości.

Do mojego mieszkania dojeżdżamy po prawie dwóch godzinach i przyznam, że marzę już tylko o tym by w końcu pobyć trochę sam ze sobą i zwyczajnie w świecie rozłożyć się na pieprzonej sofie i pograć w fifę.

-Cześć Kyky!

Mówiłem coś o spędzeniu czasu samotnie? Kurwa...

Spoglądam na czekających na mnie: Achrafa i Ramosa i przewracam oczami, jednak na mojej twarzy rozciąga się szeroki uśmiech.

-Siema!- oznajmiam i przybijam z każdym z nich "pionę", a następnie gestem dłoni zapraszam ich do środka mojego mieszkania. 

Czuję, że moja głowa ponownie zaczyna boleć, ale ignoruję ten fakt i nie daję po sobie niczego poznać, bo zwyczajnie w świecie ta dwójka debili wsadziłaby mnie z powrotem do szpitala.

-Powiesz nam w końcu, co się z Tobą dzieje? Cały świat normalnie oszalał i od pieprzonego tygodnia jesteś na pierwszych stronach gazet. -oznajmia Achraf, pokazując mi w telefonie jakieś plotkarskie portale. -Rozpisują się o tym, że masz problemy z dragami, podobno znaleźli jakieś Twoje zdjęcie jak palisz.

-Co za pierdolone złamasy.- warczę i kręcę głową z niedowierzaniem, kierując się w stronę barku, w którym trzymam swój ulubiony alkohol. -To co Panowie? Po szklaneczce dobrego whisky? - pytam, jednak ich złowrogie spojrzenia sprawiają, że momentalnie odkładam butelkę z powrotem do szafki. 

-Jesteś serio popierdolony, Kylian!- warczy Sergio, stając na przeciw mnie. -Od pierdolonego tygodnia spędzasz nam sen z powiek, bo kurwa martwimy się o Twoje zdrowie, a Ty jak gdyby nigdy nic wychodzisz ze szpitala i wracasz do dawnych nawyków, ogarnij się gówniarzu!- wytyka, uderzając swoim wskazującym palcem o moją klatkę piersiową. 

Mierzymy się wzrokiem przez dość długą chwilę, jednak ostatecznie odpuszczam. Biorę głęboki wdech i wbijam swój wzrok w ścianę, analizując przez sekundę w głowie czy dobrze zrobię mówiąc im o wszystkim.

-Mam pierdolonego tętniaka mózgu.- oznajmiam w końcu, a z dłoni Achrafa wypada szklanka, rozbijając się na miliony kawałków. -Wiem o tym już od jakiegoś czasu, dlatego ćpam i piję, bo właściwie tylko tyle mi zostało.- dodaję, obojętnie wzruszając ramionami.

Widzę szok malujący się na twarzach mężczyzn i wiem, że ten wieczór i żaden inny w ich towarzystwie już nigdy nie będzie wyglądał tak samo.

~*~

Player | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz