Rozdział czterdziesty drugi

268 9 1
                                    

SŁOWA ZAMKNIĘTE W CZASIE

Adelaide 

Posłałam kierowcy krótki uśmiech i opuściłam pojazd, czując atakujące mnie zimno. Mocniej zacisnęłam ramiona na piersi, ruszając zaśnieżonym chodnikiem kampusu, równocześnie wpatrując się w swoje buty pokryte płatkami śniegu, który spadał z nieba. Niemalże drżałam z zimna, gdy przekroczyłam próg uniwersytetu UPenn. Korytarze były opustoszałe, a stukot obcasów opijał się o ściany budynku. Po kilkutygodniowej nieobecności, spowodowanej przerwą zimową, poczułam się, jakbym dopiero, co rozpoczynała swoją naukę na akademii. Poruszając się dobrze znanymi mi drogami, dotarłam do gabinetu pana Andersona, cicho stukając w mahoniowe drzwi. Kiedy usłyszałam ciche, "proszę", niepewnie otworzyłam drzwi, wkraczając do przestronnego wnętrza. Po wejściu do gabinetu mój wzrok padł na starszego profesora zasiadającego przy biurku, natomiast zaraz potem dostrzegłam kolejnego mężczyznę, który siedział zwrócony tyłem do mnie. Niepewni ruszyłam w kierunku biurka, będąc podtrzymywana przez wzrok pana Andersona. Kiedy tylko zatrzymałam się przy ladzie, nieznajomy mężczyzna odwrócił się w moją stronę, mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Z pewnością był starszy ode mnie, aczkolwiek nie mógł mieć więcej niż trzydzieści pięć lat i nawet za oprawą czarnych oprawek okularów mogłam zobaczyć intensywną zieleń męskich tęczówek.

- Witaj, Adelaide. Chciałbym ci przedstawić Erosa Rhodesa, profesora nauk medycznych. Wykłada on na brytyjskim uniwersytecie i złożył nam wizytę wraz z jednym ze studentów. Będą brać udział w konferencji, być może się miniecie.

Anderson wstał z fotela, a wspomniany profesor w ślad za nim. Słabo uniosłam kącik ust i uścisnęłam ciepłą dłoń, którą Eros Rhodes wystawił w moim kierunku.

- Dzień dobry, Adelaide de Beaufort. Miło mi pana poznać.

- Mi panią także. - Odrzekł zachrypniętym tonem, z wyrazistym, angielskim akcentem.

- Adelaide jest jedną z naszych najlepszych studentek - wtrącił Anderson. - Usiądziesz?

Spojrzałam na profesora, kręcąc lekko głową.

- Och, wprawdzie byłbym szczerze zaszczycona, lecz jestem zmuszona panom odmówić. Nie zajmę państwu wiele czasu, wszakże sama go nie mam nadto.

- Zatem jaka sprawa cię tu sprowadza?

Zamilkłam. Intensywnie wpatrywałam się mężczyznę przede mną, nie będąc pewna czy podjęta przeze mnie decyzja jest słuszna. Jednak wtem przypomniały mi się słowa Ernesto i żadne z wahań nie miało znaczenia. Na moje usta wpłynął uśmiech, aczkolwiek wewnętrznie się rozpadałam. Kiedyś zdecydowałam, aby nie wybierać pomiędzy Nicholasem a studiami, a jednak teraz wybrałam. Wyrok zapadł.

- Zdecydowałam się na wzięcie udziału w programie Penn Abroad.

Na twarzy siwowłosego pojawił się szczery uśmiech.

- Cieszy mnie twoja decyzja, Adelaide. lecz musze spytać, skąd taka decyzja? Na początku semestru byłaś temu całkowicie przeciwna.

- Wiele rzeczy uległo zmianie. Poza tym zrozumiałam, że jest to okazja do podjęcia i dostosowania się do nowych wyzwań, współpracy z ludźmi z różnych środowisk, a także zdobycia doświadczenia, które będę nosić ze sobą w swojej karierze i przez całe życie. Wiem, że Penn Abroad współpracuje z najlepszymi instytucjami na całym świecie, więc uznałam to za dobrą decyzję. 

Mężczyzna kiwał z uznaniem głową, a kąciki jego ust wznosiły się w górę.

- Uczestnicząc w semestralnym programie za granicą, będziesz miała okazję zaistnieć w nowej globalnej społeczności. - Mówił zadowolony. - Powiedz, jaki kierunek obrałaś?

- Tak właściwie... - zerknęłam na profesora Erosa. - Myślałam nad Wielką Brytanią i Oxfordem bądź Włochami i Mediolanem.

- Dlaczego wykluczyłaś wszelkie uczelnie we Francji?

- Spędziłam tam sporo czasu, chciałabym spędzić ten rok w całkowicie nowym miejscu. - Mruknęłam w odpowiedzi, mężczyzna zmrużył oczy.

- Powinnaś rozważyć jeszcze Szwecję - dodał cicho. - Jednak jeśli wybierzesz Oxford, to Eros z pewnością udzieli ci rad.

- Z przyjemnością. - Dorzucił wspomniany mężczyzna. Odetchnęłam.

W Blasku Nocy [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz