Rozdział 3

108 7 27
                                    

Pov: El

Zasnęłyśmy obie przytulone do siebie po całonocnej rozmowie o wszystkim co stało się przez ten rok. Prawie wszystkim. Nie chce pokazywać Max jak Harry mnie krzywdzi, już i tak się dużo o nim nasłyszała. Obudziłam się przed 11:00. Max jeszcze spała, a mi przypomniało się, że przecież o 12:00 mam się spotkać z Harry'm pod biblioteką. Muszę się już zacząć szykować. Zabrałam z siebie ręce dziewczyny, którymi mnie otulała w nocy i delikatnie położyłam je na materacu, aby jej nie obudzić. Wstałam powoli i pokierowałam się do szafy wybierając z niej pierwsze lepsze ubrania. Poszłam szybko się umyć i ogarnąć i po 30 min byłam już gotowa.
Wróciłam jeszcze na chwilę do Max i złożyłam jej delikatny pocałunek na ustach.

W drodzę do biblioteki zaczęłam się zastanawiać nad tym co się stanie, jeśli Harry odkryje, że Max jest w Hawkins. Boje się, że może jej coś zrobić, ale z drugiej strony po coś chyba mam w końcu moce. Po dotarciu na miejsce usiadłam na ławce i zaczęłam czekać na czarnowłosego dopiero teraz uświadamiając sobie jak bardzo jestem szczęśliwa z powrotu Max. Uśmiechnęłam się sama do siebie rozgladając się dookoła. W tej samej chwili zauważyłam przechodzącego po drugiej stronie Dustina. Wstałam szybko z ławki sprawdzając, czy nikt w tej chwili nie przejeżdża przez ulicę i przebiegłam rzucając się na chłopaka.

- Dustinnnnn!! - Krzyknęłam śmiejąc się lekko i wywalając się z chłopakiem na krzaki. Ten po chwili też zaczął się śmiać.

- Okej przyznam El takiego powitania się nie spodziewałem. - Pomogłam wstać chłopakowi, który odrazu mnie przytulił.

- A ja nie spodziewałam się ciebie tutaj.

- Szedłem właśnie do FamilyVideo bo Steve z Robin mnie wzywali. A ty co tu robisz?

- Czekam... na sam wiesz kogo. - Po tych słowach na twarzy chłopaka odrazu zniknął uśmiech. Rozejrzał się chwilę dookoła i ponownie na mnie spojrzał.

- Jesteśmy w trakcie wymyślania jak się go pozbyć. Zobaczysz jeszcze się od niego odczepisz raz na zawsze.

- Wiem Dustin. Dziękuje. Muszę ci coś powiedzieć. - Powiedzialam z uśmiechem podchodząc bliżej do chłopaka.

- Co takiego? Coś się stało?

- Tak, nie uwierzysz. Max wróciła. Jest w chacie wczoraj ją spotkałam. - Chłopak odrazu zdołał wyłapać moje szczęście w głosie. Uśmiechnął się szeroko z lekkim niedowierzaniem.

- Nie gadaj! Jak ja spotkam to ją uściskam i... przywale patelnią, że tak nas wszystkich zostawiła, a szczególnie ciebie.

- Spokojnie Dustin i tak już na nią nakrzyczałam.

- Zawszę mogę dobić patelnią.

- Nie trzeba.

- No dobra ale wiesz jak coś to...

- Dustin. - Spojrzałam na niego z poważną miną, na co ten zrobił ten swój dziecięcy uśmieszek.

Spojrzałam na godzinę na zegarku od Max. Była 12:01. Spojrzałam na chłopaka mówiąc mu, że muszę szybko wracać. Pożegnałam się z nim przytulając go mocno i wróciłam na miejsce spotkania. Stał tam już Harry, po którym odrazu dostrzegłam, że jest zdenerowany. Nie odpuści mi tego. Wystraszona i zestresowana cała sytuacją powoli podeszłam do ciemnokiego spogladając na niego ze strachem w oczach.

- Miałaś się nie spóźniać. - Rzucił nerwowo spogladając na mnie z góry. Zrobiłam krok do tyłu próbując ukryć jak bardzo się trzęse.

- P-przepraszam. - Wydusiłam z siebie szeptem kierując wzrok w ziemię. Chłopak po chwili zaczął się ze mnie śmiać i wyciągnął paczkę swoich ulubionych papierosów.

- Słuchaj. Czy jak rozbijesz szklankę i przeprosisz to będzie nowa? Hm? - Spytał zapalając papierosa. Spojrzałam na niego kątem oka bojąc się mu odpowiedzieć.

- Nie... ale...

- Nie. Nie naprawi się. Dlatego trzeba cie porządnie ukarać, żebyś sobie to w końcu zapamiętała raz na zawsze. - Chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za ramie, a drugą rękę wyjął z ust papierosa i zaczął nakierowywać go na moje ramię. Stałam w miejscu przerażona więdząc, że jak spróbuje się wyrwać to oberwę jeszcze bardziej.
- Jeśli usłyszę choćby słowo, oberwiesz bardziej. - Po tych słowach przyłożył mi rozpalonego papierosa do ramienia przypalając mi skórę. Zacisnełam zęby z bólu starając się nie krzyczeć. Starałam się ile mogłam, lecz nie wytrzymałam. Krzyknęłam z bólu przy samym końcu, co bardzo zdenerwowało Harry'ego. Rzucił mnie na ziemię wyrzucając na ulicę papierosa.
Powoli wstałam mając obdarte kolano i rękę. Odsunęłam się gwałtownie od chłopaka łapiąc się za przypalone ramię. Łza spłynęła mi po policzku, a chłopak zaczął iść w moją stronę.

- Nic takiego nie zrobiłam...

- Oj zrobiłaś. I to dużo za dużo. - Czarnowłosy złapał mnie za koszulke przyciągając mocno do siebie. Próbowałam się wyrwać, ale ten przez to tylko mocno ściskał pięść.
- Zapamiętaj sobie to dokładnie ptaszyno. - Chłopak zacisnął drugą pięść przymierzając się do ataku. Zamknęłam oczy.  Gdy już się zamachnął i miał mi zadać cios nagle mu przerwało. Otworzyłam oczy zauważając Max stojądą obok i trzymająca pięść Harry'ego.

- Łapska przy sobie co? Wychowałeś się u goryli, że podstawowych zasad kultury nie znasz? - Powiedziała rudowłosa odpychając ode mnie chłopaka. Wzięła mnie odrazu za siebie, kiedy ten zaczął się znów śmiać.

- A ty kto? Ochroniarz Jane? Tak się mnie boisz suko, że wynajęłaś sobie kogoś do obrony co? - Harry ponownie do nas podszedł. Max jednak nie dała mu do mnie się zbliżyć.

- Jeszcze raz nazwij ją suką to światła na oczy nie zobaczysz.

- Już się boje. Ruda szmata mi grozi. - Chłopak zacisnął pięści szykując się do ataku.

- Oho. Małpce zabrakło argumentów to pięści zaczyna używać. - Wkurzony czarnowłosy odrazu zamachnął się pięścią prosto w twarz Max, lecz ta w ostatniej chwili zrobiła unik podnosząc z ziemi swoją deskę, na której tu przyjechała i uderzając z całej siły nią w chłopaka. Ten gwałtownie upadł na ziemię przywalając głową o ziemię, z której zaczęła lecieć krew.

- O cholera... - Powiedziałam spogladając z szokiem na nieprzytomnego Harry'ego. - Zabiją nas za to... - Dziewczyna złapała mnie za rękę pociagając za sobą i uciekając jak najszybciej z tego miejsca.

- Dlatego wiejemy. Szybko. - Zaczełyśmy biec jak najszybciej w stronę lasu. Gdy wbiegłyśmy w głąb przystanęłam by złapać oddech. Rudowłosa nie zdążyła się za mną zatrzymać, i wpadła we mnie   powalając nas obie na ziemie. Syknęłam z bólu przez to, że upadek spotęgował wcześniejsze rany od Harry'ego.

- Ała... Nie znajdą nas tu...? - Spytałam, gdy Max zaczęła mnie ostrożnie podnosić.
Przez chwilę nie potrafiłam złapać równowagi i opadłam ciałem na dziewczynę, która złapała mnie w swe ramiona.

- Raczej nie powinni. - Powiedziała dziewczyna spogladając na mnie cała zarumieniona z powodu tego w jakiej pozycji się znajdujemy.

------------------------------------------------------------

Nie obiecuje, ale może w nocy jeszcze napisze jeden rozdział.

Pozdrawiam <3

- Raczej

The Story Of Us ~ ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz