Rozdział 20

110 7 58
                                    

Pov: Max

- Cholera jasna... - Powiedziałam nerwowo do siebie kiedy brunetka opuściła chatę. Może i lekko mnie poniosło ale z tym okazywaniem serduszka nic jej na dobre nie wyjdzie. Szczególnie, że to syn tego psychopaty.
Usiadłam spowrotem na fotelu próbując ochłonąć od złości. Kłapek podszedł do mnie i wskoczył mi na kolanka chcąc się we mnie wtulić. Lekko poprawiło mi to humor. Zaczęłam go głaskać rozmyślając o tym gdzie El mogła pójść.
Oczywiście, że teraz nie będę za nią latać i jej szukać niech przemyśli swoją głupotę może w końcu dotrą do niej moje słowa. Miejmy nadzieję.
Wstałam biorąc Kłapka na ręce i ruszyłam z nim do pokoju El kładąc się na łóżku. Cały czas w mojej głowie nachodziły mnie słowa dziewczyny, które powiedziała mi pod koniec. Nie chce jej tracić, ale też nie chce by robiła źle, a ona mnie nie słucha. Już sama nie wiem co robić. Wzdychając ciężko gapiłam się w sufit odczuwając pustkę. Po paru godzinach zasnęłam.

Obudziłam się nazajutrz rozglądając sie po pomieszczeniu z nadzieją, że brunetka tu będzie. Marne szanse. Powoli wstałam ogarniając się. Może w końcu czas jej poszukać? Co jeśli czeka na mój krok z nadzieją, a ja się tu opierdzielam.
Daj spokój Max jak serio jej zależy to wróci. A co jeśli to js teraz miałam udowodnić, że mi zależy i wyjde na debila? Nie no nie. Dobra. Ide niech ona ma potem poczucie winy.
Wyszłam z chaty zakładając bluzę i rozpoczełam poszukiwanie brunetki. Najpierw poszłam sprawdzić całe miasto domy chłopaków i innych. Niestety nikt jej nie widział. Myślę, że muszę zajrzeć do młodego Seed'a. Jeśli ten drągal nią zmanipulował to nogi i ręce mu powyrywam przysięgam. Dochodząc pod jego super duper wypasioną we wszystkie strony rezydencje odrazu przywaliłam pięścią w drzwi czekając, aż ktoś mi otworzy. Odziwo szybko zostały otwarte ale same co mnie lekko zaniepokoiło. Weszłam do środka rozgladając się wokół szukajac wzrokiem Harry'ego, który po chwili wyszedł do mnie z jednego z pokoi.

- Najpierw tamta teraz ty. Co chcecie tym razem co? Chcesz mnie zabić, że sama tu przyszła i z nią rozmawiałem? - Spytał z ironią w głosie popijając kieliszek wina, który trzymał w ręce. Podeszłam nerwowym krokiem do niego spogladając mu prosto w oczy.

- Uwierz mi chciałabym cie tu i teraz zabić tak jak twojego pieprzonego ojczulka za to, że zmanipulowałeś moją dziewczyną. Opowiedziałeś jej swoją najstsmutniejszą hostoryjke życia i udało ci się złapać za serce El. Brawo to ci się może udało, ale zapewniam cie, że nic więcej takiego się nie wydarzy. - Chłopak spojrzał na mnie uśmiechając się i pochylając się bliżej. Patrzył w moje oczy tak, jakby chciał coś z nich wyczytać.

- To śmieszne, jak wszyscy ludzie po wielu traumach reagują podobnie. Musiałaś wiele przeżyć przez ostatni czas co? Życie w rodzinie, gdzie własny ojciec bił syna, a ty cały czas byłaś zastraszana przez nich obydwu. Nienawiść do własnego brata spowodowała to, że przez ciebie też zginął. - Po tych słowach już miałam dość. Zacisnęłam pięści nie chcąc pokazać słabości i pokierowałam automatycznie wzrok w podłogę. - Potem nie potrafiłaś się z tym pogodzić, bo też z twojej winy twoją matkę opuściła osoba, która jako jedyna was utrzymywała.

- Przestań... Przestań pieprzyć do cholery! - Odsunęłam się od chłopaka chcąc wstrzymać w sobie emocje, jakie teraz we mnie wybuchały. Byłam cała roztrzęsiona i ledwo powstrzymywałam się od płaczu.

- Po ataku Vecny, który bardziej przekonał cie w poczuciu winy ledwo tam przeżyłaś. Gdyby nie jedna dziewczyna z mocami, która uratowała ci życie. Cóż. Potem ją zostawiłaś prawda? Po wszystkim co razem przeszłyście i co dla ciebie zrobiła przed i po walce z nim. Po tym ile się dla ciebie poświęciła i ile razy prawie umarła tylko dlatego by cie chronić ty i tak ją zostawiłaś, a na dodatek tego wszystkiego podczas twojego nieudanego wcześniej planu podczas pierwszej walki z Vecną, w której zostałaś połamana i ślepa otworzyły się przejścia na drugą stronę, które zabiły twoją matkę rozwalając waszą przyczepę na pół wraz z nią w śroku  - Po tych słowach już nie wytrzymałam. Po moich policzkach zaczęły spływać strużki łez, a za nimi coraz więcej. Byłam wkurzona i załamana. Nie potrafiłam się opanować.

- Przestań, Przestań! PRZESTAŃ! - Krzyknęłam na cały dom uderzając plecami w ścianę obok drzwi wyjściowych kiedy się cofałam. Zsunęłam się na podłogę i skuliłam się popadając w poczucie winy i nienawiść do samej siebie. On ma racje... to wszystko było moją winą.

- Teraz już nie jesteś taka mocna w gębie co przed chwilą co Mayfield? Nie musiałem tego robić, ale chciałem ci pokazać jak bardzo twoja przeszłość czyni cie słabą. To twój słaby punkt. Wystarczy na niego delikatnie nacisnąć.
El niestety jest za głupia by to wyłapać. - Powoli podniosłam się z ziemi wycierając łzy i znów nakierowałam wzrok na twarz Harry'ego.

- Możesz mnie poniżać i gadać o mnie co chcesz... ale El nie masz prawa wyzywać. - Powiedziałam nerwowo chcąc już podejść do chłopaka i zadać mu cios, kiedy ktoś od tyłu złapał mnie za ramię. Odwróciłam się odrazu zauważając El. Patrzyłam na nią z szokiem na co ta tylko przytaknęła informując mnie, że ona się tym zajmie. Wzieła mnie za siebie stając przed Czarnowłosym spogladając na niego wrogo.

- Jak mogłeś jej nagadać tyle kłamstw... ona nie jest niczemu winna, nic złego nie zrobiła. Nikt nie zginął z jej winy, a mnie ani razu nie skrzywdziła. Jest najbardziej kochaną osobą jaką znam. Bohaterką, która poświęciła się dla innych. Ona ma serce. Nie to co ty. Myślałam, że jesteś inny Harry. - Dziewczyna zacisnęła pięści szykując powoli moce, natomiast Harry odłożył na bok tylko swój kieliszek i spojrzał na nas wyśmiewczo.

- Jak zwykle nic nie rozumiesz Jane...

------------------------------------------------------------

Sorry, że się obijam ale w szpitalu mnie męczą i trochę mi to schodzi. Mam nadzieję, że sie podobało i spokojnie niedługo będzie lepiej w rozdziałach. Przez jakią czas.

Pozdrawiam <33

The Story Of Us ~ ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz