Rozdział 4

120 6 88
                                    

Pov: Max

- Czemu do niego przychodzisz co? El mógł ci coś zrobić owiele gorszego. - Powiedziałam opatrując dziewczynie ramie kiedy siedziałyśmy dalej w środku lasu bandażami z mojej przenośnej apteczki, którą cały czas noszę ze sobą w plecaku. Brunetka jednak nic nie odpowiadała na moje pytania.
- Miałyśmy wszystko sobie mówić. Pamiętasz? - Patrzyła dalej w ziemię omijając mój wzrok. Skończyłam opatrywać jej ramię i chwilę potem łapiąc dziewczynę za brodę i zmuszając ją do spojrzenia na mnie. Po jej oczach odrazu odczytałam, że jest czymś wystraszona i to ukrywa. Odsunęłam się od niej lekko wkurzona, że nie chce mi nic powiedzieć. Kopnęłam z nerwów kamień, który znajdywał się przy moim bucie po czym skrzyżowałam ręce opierając się o drzewo i wpatrując się z niecierpliwością i irytacją na dziewczynę.

- Max... - Automatycznie złapałam z nią kontakt wzrokowy przez chwilę nic nie mówiąc chcąc wstrzymać swoje nerwy i nie wybuchnąć na dziewczynę, bo wiem, że potem będę tego żałować.

- Co Max? Co? Miałyśmy nic przed sobą nie ukrywać, a ty łamiesz zasadę. Albo mi ufasz, albo nie będę mogła ci w niczym pomóc El. - Brunetka spojrzała na mnie z przeszklonymi od napływajacych do jej oczu łez. Powoli wstała z miejsca robiąc niepewny krok w moją stronę.

- Poprostu nie chcę byś się tym przeraziła... - Powiedziała cicho jakby się bała mojej reakcji. Zdziwiło mnie to, ponieważ chyba nic gorszego poza dowiedzeniem się, że musi chodzić z jakimś Harry'm bezmózgiem nie mogę usłyszeć. Jak widać jednak jest. Albo tylko El jest przewrażliwona.

- Czym bym miała się przerazić? Przecież wiem, że musisz chodzić z tym idiotą. - El patrząc na mnie w dalszym milczeniu odwróciła się do mnie plecami łapiąc się powoli za koszulkę. Zaczęła ją powoli ściągać, a moim oczą ukazały się rany rozchodzące się po całych plecach. Większość z nich nawet w małym stopniu nie były zagojone, nowe pojawiały się na starych. Plecy dziewczyny wygladały, jakby przez tydzień była torturowana w średniowiecznych katakumbach.
Odwróciłam gwałtownie wzrok przerażona nie mogąc na to dłużej patrzeć. Dziewczyna dalej stała nie ruszając się z miejsca. Zebrałam się na odwagę i powoli podeszłam do dziewczyny. Zrobiło mi się jej bardzo żal, a samo patrzenie na jej plecy wywoływało u mnie ból w środku. Przytuliłam ją do siebie od tyłu opierając głowę o jej ramię. Brunetka wtuliła się we mnie mocno, a z jej oczu zaczęły spływać łzy. Nie mogłam wymazać z pamięci tego widoku. Zabije tego cholernego za przeproszeniem zjeba. Ropieprze mu tą jego morde. Przysięgam.

- Obiecuje, że od teraz już cie nigdy nie dotknie, a jeśli spróbuje to mu rozwale twarz. - Brunetka tylko przytaknęła lekko głową. Aby już nie musiała o tym dłużej myśleć założyłam jej spowrotem koszulkę i dałam jej swoją niebieską bluzę. Zaczęłyśmy iść w kierunku chaty w milczeniu. Chcę jej teraz jak najlepiej pomóc. Chce by znów poczuła się przy mnie dobrze i bezpiecznie. Będę robić co w mojej mocy by tak się stało.

*trzy dni później*

Od ostatniego czasu nie opuszczałam El na krok. Oglądałyśmy mnóstwo filmów, grałyśmy, śpiewałyśmy, rozmawiałyśmy i czytałyśmy komiksy jak zza dawnych czasów. W nocy natomiast kiedy Hopper już spał korzystałam z okazji by jak najwięcej okazywać dziewczynie swoją miłość. Oczywiście narazie tylko przez same pocałunki, gdyż nie wiem czy brunetka po tym wszystkim co przeszła czułaby się komfortowo robiąc więcej.
W tej chwili siedziałyśmy na dachu oglądając niebo i otaczającą nas naturę.
El siedziała na moich kolanach oparta plecami o mój tors. Rozmawiałyśmy o jakiś błachostkach czując się komfortowo same ze sobą.

- Jak coś to ja dziś wybieram film. - Powiedziała dziewczyna spogladając na mnie z wścibskim uśmieszkiem.

- Żartujesz sobie ze mnie Hops. - Brunetka się skrzywiła na moje ostatnie słowa wiercąc sie w moich objęciach.

The Story Of Us ~ ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz