Rozdział 5

119 7 132
                                    

Pov: El

Siedząc w salonie na kanapie czekałam na Max, która akutalnie szykowała się do wyjścia ze mną. Mamy się spotkać z chłopakami w szkole i coś załatwić. Boje się tylko, że znów natrafimy na Harry'ego, a tym razem skoro już wie, że Max tu jest nie będzie nan tak z nim łatwo, pozatym nie spotykałam się z nim od 4 dni. Nie chcę nawet myśleć co się stanie jak mnie znów złapie.
Po około 20 minutach drzwi do łazienki się otwarły a nich wyszła rudowłosa.

- Już? - Spytałam wstając z miejsca i zakładając niebieską bluzę ukradzioną od niej podeszłam do dziewczyny.

- Chyba tak. Możemy pójść potem do salonu gier albo do kina. Wiesz jak już chłopaki się rozejdą. - Pokierowałyśmy się w kierunku wyjścia zostawiając Hopper'owi kartkę z informacją, że wrócimy później.

- Dobry pomysł, ale potem jak wrócimy do chaty to chcę tylko ciebie i ciepłą kołderkę. - Rudowłosa się lekko zaśmiała  i złapała mnie za rękę.

- Oczywiście moja droga. Byle byś znów nie zaczęła mnie dusić w środku nocy.

- Nie miałam na to wpływu Max. Nie moja wina, że jak śpie to się wierce.

Po wyjściu z chaty odrazu zaczęłyśmy iść w stronę liceum w Hawkins. Wskoczyłam dziewczynie na plecy kładąc głowę na jej ramieniu i ukrywając twarz w jej szyje. Dziewczyna odrazu złapała mnie za uda, abym jej szybko nie spadła.

- Co ty jeszcze dziś wymyślisz co? Już wszystkiego się mogę po tobie spodziewać Hops. - Znów to zrobiła. No nie wytrzymam. Nie cierpie jak mnie tak nazywa, ale nie mam serca na nią za to nakrzyczeć. Pozatym nie umiem.

- Daj już spokój z tym Hops.

- O nie nie ja się dopiero z tym rozkręcam. - Westchnęłam na to ponownie chowajac twarz w szyje dziewczyny. Niedługo potem dotarłyśmy pod Liceum. Jak gdyby nigdy nic weszłyśmy do środka. Korytarze były prawie puste, ponieważ o tej godzinie większość klas kończyła lekcje. Zaczęłyśmy kierować się w stronę pomieszczenia AV- clubu gdzie siedzieli chłopcy. Jednakże, kiedy tam dotarłyśmy w pomieszczeniu było pusto.

- Nie mieli tu być? - Spytałam spoglądając na Max. Ta lekko zdziwiona zaczęła się rozgladać po całym pomieszczeniu.

- Mieli... albo nas wystawili albo chcieli się z nami skontaktować i pojechać gdzie indziej, ale zostawiłam krótkofalówkę w chacie.

- Może ich tu jeszcze poszukamy? - Max spojrzała na mnie zastanawiając się przez chwilę po czym przytaknęła. Wyszłyśmy z pomieszczenia i zaczęłyśmy kierować się wzdłuż korytarza.
Zaczęłyśmy przeszukiwać wszystkie pomieszczenia w szkole wliczając schowek na miotły i inne szczoty sprzątaczek. Jedna z tych mioteł była w kolorze pomarańczowym.

- Ta miotła jest ładna. - Powiedziałam pokazując ją Max.

- Czy ty coś sugerujesz? - Zaczęłam się lekko śmiać odstawiając miotłe na miejsce.

- Nie ale kiedyś ją stąd ukradne.

- Gofry, miotła, co jeszcze?

- A nie wiem zobaczę. - Zatrzymałyśmy się na rozwidleniu pomiędzy dwoma korytarzami. Ponieważ przeszukiwanie razem po kolei dwóch skrzydeł zajęło by nam zbyt dużo czasu postanowiłiśmy się rozdzielić. Poszłam na lewo sprawdzając wszystkie sale na jakie natrafiłam. Chłopaków jednak nigdzie tam nie było. Gdy powoli szłam w kierunku ostatniej sali nagle usłyszałan głośny huk dobiegający z zaplecza sali biologicznej. Weszłam do sali podchodząc do drzwi zaplecza. Uchyliłam je lekko dostrzegajac przywiązanych do siebie sznurem Lucas'a, Dustina'a i Will'a.

The Story Of Us ~ ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz