Pov: El
Patrzyłam na Harry'ego kiedy ten tłumaczył mi swój tok myślenia.
- Robię to bo chce ci pomóc zrozumieć, że nie ma człowieka idealnego i każdy cie kiedyś porzuci, a pierwszą osobą do zrobienia tego będzie właśnie twój rudzielec. To w głębi największy tchórz. Wiesz czemu tak sądzę? Ona jest taka sama jak ja. Straciła rodzeństwo, za które śmierć się obwinia. Schowała się pod skorupą bycia osobą nieotwartą i niemiłą dla innych tylko po to by znów się nie przywiąć. Niestety nie zawsze się to udaje i przychodzi do jej życia taka osoba jak ty czyli Jane Hopper, która na nowo próbuje odrodzić tą starą Max. Póki tamta się nie orientuje nawet się to udaje, ale... gdy już do tego dochodzi. Tamta panikuje. Boi się, że skrzywdzi swoją Jane, więc przy pierwszej lepszej okazji ucieka jak tchórz. Co z tego wychodzi? Że tak czy siak ją zraniła. - Odwróciłam się w stronę Max, która patrzyła w podłogę z smutną miną obwiniając się za wszystko co zrobiła. Wiem doskonale, że mnie skrzywdziła i dalej pamiętam ten ból, ale jej wybaczyłam. To skończony temat. Od tamtej pory kocham ją jeszcze bardziej niż wcześniej, a ona mnie. Popatrzyłam spowrotem na Harry'ego podchodząc do niego bliżej.
- Dobrze wiem co zrobiła i mi i w ogóle Max. Nie musisz opowiadać mi jej historii bo mało wiesz i prawie w ogóle jej nie znasz. Nie wiem od kogo zdobyłeś te informacje, ale to ja znam Max najlepiej. I tak to prawda. Skrzywdziła mnie. Skrzywdziła i to bardzo, ale... wybaczyłam jej. Wybaczyłam jej i kocham ją bardzo. Nigdy nie przestanę. Ta krzywda to nic w porównaniu z tym ile zrobiła dobrego ile się dla mnie poświęciła, ile osób ją zraniło tylko dlatego by mnie ochronić. Nigdy poza moim tatą nie poznałam takiej osoby, która tak by się dla mnie poświęcała. Jest najlepsza osobą jaką znam i wiem, że mnie kocha tak samo mocno bo nieraz to udowodniła. Wolała zginąć ze mną u boku niż uciec. To niewyobrażalne poświęcenie. Nie obrócisz mnie przeciw niej. - Poczułam jak dziewczyna łapie mnie za rękę odrazu je splotłam razem ze sobą i spojrzałam na dziewczynę kątem oka. Ta uśmiechnęła się do mnie z łzami w oczach.
- Ah ta miłość. Jak ona niszczy ludzi. Robi z nas słabych. Z ciebie też zrobiła Jane. Przez to czeka cie zguba. Nie ty tym razem ją stracisz... lecz ona ciebie. Przez to jak bardzo chcesz ją chronić sama poniesiesz śmierć, a nasza Maxine niestety nie ma takich umiejętności jak ty by temu zapobiec. - Harry zaczął powoli od nas odchodzić mówiąc pół do nas pół do siebie o jakimś końcowym planie swojego ojca, który musi wypełnić bo inaczej wszystko się zniszczy, ale nie wiem do końca o co chodziło. Spojrzałyśmy się na siebie z Max wymownie wychodząc z posiadłości. Odrazu po tym rzuciłam się w objęcia dziewczyny przytulając ją najmocniej jak potrafie.
- Przepraszam Max. Przepraszam, miałaś racje nie powinnam mu wierzyć tak we wszystko. - Dziewczyna spojrzała na mnie uśmiechając się lekko i przytulając mnie do siebie jeszcze bardziej.
- Spokojnie El chciałaś dobrze, nie powinnam tak na ciebie krzyczeć. Cieszę się, że w końcu to zrozumiałaś i... jeszcze raz chce cie przeprosić za tamtą krzywdę. Nie zasługuje na ciebie po tym co zrobiłam.
- Nie Max nie mów tak. Jesteś najwspanialsza i jak już mówiłam. Wybaczyłam ci. To zamknięty rozdział. Nikt z nas nie jest idealny i każdy popełnia błędy ale to nie znaczy, że nie da sie ich naprawić, a ty naprawiłaś. - Pocałowałam dziewczyne na delikatnie w usta odchodząc z nią do domu. Widać było, że po tej naszej rozmowie się uspokoiła. W środku drogi kiedy szłyśmy w komfortowej ciszy ogladając nature i rozmyślając nad tym co powiedział Harry rudowłosa znów się odwzwała.
- El, jeszcze jedno... tak chce by wszystko było wyjaśnione. - Powiedziala biorąc mnie za ramię tak bym patrzyła na nią spojrzałam odrazu w jej niebieskie oczy zatapiając się w nich. Uśmiechnęłam się ciepło.
- Słucham zatem. - Zaczełyśmy iść dalej, a Max po chwili kontynuowała.
- Chce... słuchaj. Nie umiem w takie gadki nigdy nie byłam w nie dobra nawet jak pisałam listy czy rozprawki w szkole. Chce ci powiedzieć, że dziękuje za to, że wtedy przywróciłaś mi życie El. Nie wiedziałam, że to ty ale czułam, że ktoś wyjątkowy przywraca mnie spowrotem. Myślałam, że to jakaś inna siła, a ty... oddałaś cząstke siebie by przywrócić do życia kogiś takiego jak ja. Jesteś naprawdę wyjątkowa i będę ci za to dłużna całe życie. Nigdy przenigdy cie nie zostawie i chce żebyś wiedziała, że mimo tego ci ten dupek powiedział. Chce cie chronić najlepiej jak potrafie. Bo... kocham cie tak samo mocno jak ty mnie. - Po słowach dziewczyny i przeanalizowaniu wszystkiego mocno się nad tym rozkleiłam. Moje serce zaczęło eksplodować cudownym i przyjemnym uczuciem, a w brzuchu czułam coś jakby motylki. Objełam głowę dziewczyny łapiąc z nia kontakt wzrokowy. Nie mówiła nic. Miała lekko rozchylone usta. Była cudowna w tej chwili tak jak w każdym innym momencie.
- Max... od tamtej pory wiedziałam, że nie potrafię bez ciebie żyć. Nie mogłam dać ci odejść i już nigdy wiecej nie dam. Wiem, że mnie kochasz i ufam ci we wszystkim. Czuje, że jestem przy tobie bezpieczna, dlatego od dziś obiecuje ci, że będę słuchać cie jak alfa stada.
- Chyba stado alfe głuptasie. Tak to działa nie na odwrót. - Zaśmiała się całując mnie po chwili, kiedy moja twarz zalała się cała rumieńcami. Odwzajemniłam pocałunek oddajac w niego całe moje eksplodujace szczęscie ze środka. Przybliżyłam dziewczynę barziej do siebie, kiedy pocałunek stawał się bardziej namiętny i znaczący.
Złapała mnie w talii chcąc zaprowadzić w bardziej ustronne miejsce, kiedy to nagle usłyszałyśmy głosy Lucasa, Dustina, Willa, Steve'a, Robin i Nancy. Odrazu oderwałyśmy się od siebie odwracajac się w ich stronę, którzy wysiadali do nas z auta Wheelerów.- Dobra gejuchy przestańcie sie lizać na ulicy mamy poważny problem do rozwiązania wsadzać dupy do bagażnika i jedziemy. - Oznajmiła Robin pukając w maskę auta.
- I kto to mówi. Sama Królowa gejuchów. - to mówiąc Max uśmiechnęła się do Robin podchodząc ze mną do reszty.
- To o co chodzi z tym problemem? - Zapytałam mierząc wszystkich wzrokiem. Nagle Steve'a i Dustin w tym samym czasie zerwali się do odpowiedzi jednogłośnie mówiąc.
- Harry szykuje coś niebezpiecznego, wiemy, że ma u siebie tajne pomieszczenie z tym czymś i... może to zagrażać życiu całemu miastu, choć jedynym celem tego czegoś jesteś ty El. - Popatrzyłam na nich analizujac po chwili emocje wszystkich wokół. Byli bardzo spięci i zatroskani. Szczególnie Max i Will. Mój wzrok przez dłuższą chwilę stanął na nich po czym wziełam głeboki wdech i oznajmiłam.
- W takim razie, trzeba będzie to zniszczyć zanim on zabierze się do tego pierwszy.
------------------------------------------------------------
Obiecałam
Słowa dotrzymałam.
Wuala. Miłego czytania za błedy i inne przepraszam.
Ide grać w Tha last of us.Pozdrawiam <33
CZYTASZ
The Story Of Us ~ Elmax
FanfictionOstatnia część mojej trylogii Elmax. Wiecej przygód zakochanych w sobie dziewczyn. El i Max, które aby być razem muszą przejść przez wiele przeszkód, które stoją na ich drodze.