2. Sen

340 12 1
                                        

A jednak życie to nie bajka.

Nowe życie. Tak definiowałam powrót do Włoch. Wszystko było wręcz kolorowe. Imprezy, nowi znajomi, nauka, przelotne przygody i nowa osobowość.

A czy myślałam, że wrócę do starego życia? Nawet mi to nie przeszło przez głowę.

Ale świat lubi zaskakiwać. I przejechałam się na tym już tego dnia.

Stukałam długimi paznokciami o skórzaną kierownicę, a w brzuchu gościło znane dobrze mi uczucie.

- To ostatni raz - wyszeptałam, parkując pod knajpką.

Umówiliśmy się z Emilem na lunch, aby uczcić nasz powrót na studia. Pomijając, że świętowaliśmy już przez ostatni tydzień.

Pierwsze zajęcia miały odbyć się o godzinie dziesiątej, dlatego mieliśmy trochę czasu. Nie wiedziałam czemu tak się stresowałam. Dziwna gula tkwiła w gardle i nie byłam pewna czy dam rade przełknąć chociaż kęs. Nigdy mi się tak nie zdarzyło. Raczej podchodziłam do studiów dość swobodnie i przygotowana na to, co mnie czeka.

Weszłam do restauracji, a zapach ostrej papryki mile podrażnił moje nozdrza. Modliłam się w duchu, aby nie ubrudzić swojej białej luźnej koszuli. Nie uśmiechało mi się iść w pierwszy dzień studiów z plamą na całym dekolcie.

- Jak zwykle olśniewająco - cmoknął blondyn, gdy usiadłam na przeciwko niego.

Dla kogoś obcego, mogło się wydawać to dziwne. Przyjaciel mówi do was w taki sposób? Ale dla nas było to normalne. Traktowałam go jak brata, którego nigdy się nie doczekałam. Takie słowa nie sprawiały na mnie wielkiego wrażenia i przyjmowałam je z rezerwą. Wiedziałam, że jest to z sarkazmem, ale z takim przyjacielskim wydźwiękiem.

Dobrze pamiętałam zazdrość Davida, gdy poznał chłopaka. Nigdy nie przepadał za Emilem i nie krył się z tym. Emil nie hamował swoich słów, a mój wtedy chłopak, denerwował się z każdą chwilą. Wiedział, że blondyn jest gejem, ale i tak nie czuł się pewnie w jego towarzystwie. To samo mogłam powiedzieć o swoim przyjacielu, który zawsze odradzał mi Włocha.

Odebrałam kartę od kelnera i szybko wybrałam jakąś sałatkę z nachosami.

- Też masz dziwne przeczucie co do tego dnia?

Uniosłam na niego wzrok zza menu. Zastanawiałam się czy się nie upić i uciec.

Dlaczego tak się czujemy!?

- Sama już nie wiem. Może to żal, że już kończymy studia?- zasugerowałam, na co prychnął.

- Ja to raczej jestem kurewsko zadowolony - przewróciłam oczami, słysząc jego radość.

Nie mogłam kłamać, że nie cieszyłam się z tego powodu. Ale jednak studia były nieodłączną częścią mnie przez ostatnie pięć lat. Nawet nie miałam planu na siebie po ich skończeniu. Wszystko było dla mnie tak nierealne.

- Myślę, że wszystko się już układa - sprostowałam- Ostatnio nie mamy na co narzekać, a żyje nam się dobrze. Czego chcieć więcej?

- Proste życie, to chyba dla nas coś nadludzkiego - parsknął, a kelner przyniósł zamówienie.

Nabiłam liść sałaty na widelec i zrobiłam głęboki oddech. Musiałam się uspokoić, ponieważ już wariowałam.

- Słyszałaś, że Enrica wychodzi za mąż?

Otworzyłam szeroko oczy, o mało nie zakrztuszając jedzeniem.

- To wcielenie zła?- zrobiłam grymas, jakbym zjadła kilo cytryn. - Znalazła kogoś z jeszcze mniejszym iq, kto byłby zdolny na to się zgodzić?

Destruction desireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz