Tęskniłam za tym uśmiechem.
Nie potrafiłam się skupić na słowach Mariki, która przestawiała prezentację. Czułam się jak w jakimś pudełku, oddzielona od reszty. Moje myśli krążyły wokół wszystkiego, lecz nie zajęć. Co chwilę sprawdzałam telefon, licząc, że dostanę to jedno ważne powiadomienie.
Na które czekałam od tygodnia.
- Czy ktoś wie z jakiej epoki mógł wywodzić się ten obraz, hm? Może Chiara nam powie?- wywołanie mojego imienia przywróciło mnie na ziemię.
Potrząsnęłam głową, starając się zrozumieć o czym rozmawiamy. Blondynka chyba zauważyła moje zagubienie, więc delikatnie skinęła na projektor.
Popatrzyłam na obraz i bez zastanowienie palnęłam:
- Barok?
Wyraźnie odetchnęła z ulgą. A ja razem z nią.
- Świetnie, ten styl....
Powróciła do monologu, a ja odpłynęłam do swojej krainy.
Po ostatnich wydarzeniach miałam dość. Z Alanem nie mieliśmy kontaktu od tygodnia. Nikt nie mógł się do niego dodzwonić, co nie było codziennością. Przynajmniej to zawsze Rafael był jedyną osobą od której odbierał. Lecz podczas tych siedmiu dniach, nie oddzwonił ani razu. A połączeń wykonaliśmy chyba milion.
Nie było go w swoim mieszkaniu, ponieważ zostawił wszystkie rzeczy, a auto nie ruszyło się z parkingu. Nawet Michael przeglądnął kamery, ale na nagraniu również nie było po nim śladu.
Wszyscy się martwiliśmy, a ja zaczynałam już odchodzić od zmysłów. Chyba dawno tak bardzo nie panikowałam.
Tamten feralny wieczór zapamiętam na długo. A tym bardziej moment, gdy musiałam prawie siłą wyprowadzić Avę oraz Brandona z mieszkania. Gdyby nie Rafael, prawdopodobnie doszłoby do rękoczynów z mojej strony. Nie mogłam patrzeć na parszywą twarz tej dwójki, która wyrządziła ogromny ból chłopakowi. Wyglądali na naprawdę zadowolonych z ich dzieła, co jeszcze mocniej mnie zdenerwowało.
Mało kto dowiedział się o tym, ponieważ niewiele osób znało sytuację pomiędzy tą trójką. Nikt nie lubił Avy, ale tylko ze względu na teraźniejszość. Tak naprawdę nie zdawali sobie sprawy, że w przeszłości była jeszcze gorsza.
Chociaż teraz już nie jestem pewna.
Nasze poszukiwania wciąż trwały. Chłopak nie kontaktował się z nikim. Tak jakby rozmył się w powietrzu.
Gdzie jesteś, idioto?
- Myślę, że na tym zakończymy nasze zajęcia.
Uniosłam wzrok, widząc jak wszyscy zbierają się do wyjścia. Westchnęłam, również pakując torebkę.
- Chiara, zostaniesz na sekundę?- poprosiła blondynka, więc skinęłam delikatnie głową.
Podeszłam do jej biurka, gdy wszyscy opuścili salę.
- Coś jest nie tak?- zapytała, zakładając okulary na nos. - Jesteś okropnie nieobecna.
- Sprawy... sercowe. - machnęłam lekceważąco ręką.
Uniosła figlarnie kącik ust.
- Czyżby chodzi o tego.... - zastanowiła się, więc pomogłam jej z odpowiedzią.
- Alan. Alan Grayson.
Jej twarz rozbłysnęła.
- Ah no tak. Więc co się stało z tym słynnym Alanem?- uniosła brew, a ja usiadłam.

CZYTASZ
Destruction desire
RomanceChiara spędziła ostatnie dwa lata na rozwoju osobistym. Wróciła do codzienności, studiując i mieszkając w rodzinnym mieście. Przed nią ostatni rok studiów magisterskich. Jej pierwotnym planem było zakończyć je w Rimini, lecz już pierwszego dnia spot...