Mam dość tych niespodzianek.
- I bought a whip, I paint it pink! - pokręciłam głową, słuchając tragicznego śpiewu przyjaciółki. Chyba nikt jej nigdy nie powiedział, że nie potrafi śpiewać. Chociaż nawet nie mogłam nazwać tego jazgotu śpiewem. To byłaby uraza dla piosenkarzy. - I wszyscy razem!
Przetarłam ręką twarz, cicho parskając pod nosem.
- Skąd ty bierzesz tą energię do życia o siódmej rano?- zapytałam, kładąc głowę na zagłówku.
Byłam tak okropnie nie wyspana, że marzyłam jedynie o zatopieniu w ciepłej pościeli.
- Z dupy. - posłała mi w powietrzu całusa, na co przewróciłam oczami. - Spoko, na wykładach będę umierać. Teraz mam skok endorfin, bo wypiłam kawę..... oraz jest to nasz powrót na uczelnię. Znaczy twój.
- Podobały mi się te dłuższe wakacje. - stwierdziłam po chwili namysłu. - Ostatnie tygodnie były intensywne, ale uwalniające. Miesiąc temu nie spodziewałabym się, że będziemy ponownie razem studiować. I znów zamieszkam w Vegas.
- Świat lubi zaskakiwać. - odpowiedziała, wjeżdżając przez ogromną metalową bramę. - Ale ten obrót spaw mi się podoba.
Posłała mi szybkie spojrzenie pełne zadowolenia. Zaparkowała w cieniu i zgasiła silnik.
- Jesteś gotowa?- poruszyła sugestywnie brwiami.
Westchnęłam, zagryzając śluzówkę. Wbiłam wzrok w przednią szybę i przyglądnęłam studentom. Dzień należał do tych ładniejszych, dlatego każdy spędzał przerwę na zewnątrz. Wszyscy wyglądali tak naturalne i radośnie. Musiałam wpasować się w otoczenie.
Złapałam za klamkę mustanga i wysiadłam. Usłyszałam ciche trzaśnięcie drzwi od strony kierowcy.
- Mam trochę stresa. - mruknęłam, poprawiając pasek dużej czarnej torebki na ramieniu.
- To do ciebie nie podobne. - sarknęła, wykonując kilka kroków w moją stronę.
Położyła dłonie na moich ramionach i delikatnie mną potrząsnęła.
- Będzie dobrze. - zapewniła. - To twój ostatni rok i niedługo będziesz mogła cieszyć się własną galerią sztuki. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. - Ja też już kończę medycynę. Ale przedemną jeszcze pięć lat specjalizacji.
- Że tobie chce się to robić. - pokręciłam z niedowierzaniem głową. - Życzę cierpliwości.
Przewróciła oczami, uderzając mnie w ramię.
- Idziemy!- zaalarmowała, pociągając w stronę głównego wejścia.
Kilku studentów posłało nam ciekawskie spojrzenia, którego zignorowałam. Kroczyłam dumnie po betonowej ścieżce z okularami na nosie. Międzyczasie wystukałam wiadomość do Lav, że zaraz będę. Niestety na głównym korytarzu rozdzieliłam się z Gaby, która zaczynała poniedziałkowe zajęcia od wykładów w prosektorium.
Byłam zapatrzona w telefon, gdy nagle w kogoś weszłam. Przeprosiłam pod nosem i miałam nadzieję, że ten ktoś odsunie się z drogi. Lecz gdy to nie nastąpiło, uniosłam wzrok na chłopaka przedemną.
- Matko boska.
Blondyn z szerokim uśmiechem mierzył mnie granatowymi tęczówkami.
- Chiara!- rozpromienił się.
- Isaac. - mruknęłam suchym tonem. - Znów zaczynamy kolejny rok napastowania mnie?
Na uniwersytecie studiuję masa osób, a ja musiałam od razu spotkać jego!
CZYTASZ
Destruction desire
RomanceChiara spędziła ostatnie dwa lata na rozwoju osobistym. Wróciła do codzienności, studiując i mieszkając w rodzinnym mieście. Przed nią ostatni rok studiów magisterskich. Jej pierwotnym planem było zakończyć je w Rimini, lecz już pierwszego dnia spot...