25. Tylko ten jeden raz.

308 13 2
                                    

Pamiętaj. Uśmiech załatwi wszystko. Gdy go ubierasz, nikt nie pyta się ciebie o samopoczucie, bo z góry zakłada, że jest okey. Chociaż tak naprawdę nie jest, bo od wewnątrz pomału umierasz.

Ale boisz się komuś o tym powiedzieć.

Bo nie chcesz innym dokładać zmartwień. Przecież każdy ma trudno w życiu, więc może i ja nie powinnam narzekać?

Dlatego rzadko mówię o swoich uczuciach.

Co jest cholernym błędem.

Powoli otworzyłam oczy, sklejone od słonych łez. Prawdopodobnie płakałam nawet przed sen, ponieważ czułam na policzkach wypaloną ścieżkę.

Nawet nie wiem jak zasnęłam. Przez natłok emocji - nie dałam rady tego zarejestrować.

- Jak się czujesz?

Uniosłam wzrok na zielone tęczówki Alana, spokojnie skanujące moją twarz. Ziewnęłam przeciągle, będąc nadal zmęczona wczorajszym wieczorem.

Zapewniałam go, że dam sobie radę, lecz on uparł się i został. Długo się nie spierałam, bo byłam zbyt wycieńczona.

- Jest trochę lepiej. - odchrząknęłam, nie poznając własnego głosu.

Czułam taką suchość, jakby ktoś włożył mi do gardła kilo cementu.

Uniósł delikatnie kącik ust, wtapiają palce w moje włosy. Z stoickim spokojem przeplatał czarne kosmyki, a ten dotyk był prawie niewyczuwalny.

Podniosłam głowę z jego klatki piersiowej, robiąc pomiędzy nami bezpieczną przestrzeń. W końcu nie mieliśmy kontaktu przez ponad miesiąc, a teraz znaleźliśmy się w dość intymnej sytuacji.

Usiadłam na materacu, opierając głowę o pluszowy zagłówek. Naciągnęłam na siebie kołdrę i wbiłam tępe spojrzenie w ścianę przed sobą.

Bo właśnie w tamtym momencie wszystko zaczęło do mnie docierać.

Nie jestem już w ciąży.

Poroniłam.

Zabiłam nasze dziecko.

Jestem morderczynią.

Momentalnie zaszkliły mi się oczy, lecz przysięgłam sobie, że nie mam zamiaru już dłużej płakać. Byłam cholernie tym zmęczona.

- Wiem, że musimy pogadać, ale możemy zrobić to kiedy indziej. - obrócił się na bok, podpierając na łokciu. - Nie chcę na ciebie nacisk....

- Musimy porozmawiać. - przerwałam mu. - Grayson, ja byłam w ciąży.

Zacisnął wargi, milknąc.

Przetarłam ręką twarz, robiąc głęboki oddech.

- Dowiedziałam się jakiś miesiąc temu. - zaczęłam spokojnie. - Zaczęło się od wymiotowania, później robiło mi się ciągle słabo i miałam apetyt jak słoń.... Zrobiłam test i wyszedł pozytywny. Później ginekolożka potwierdziła wszystko.

- Czyli wpadliśmy w Sylwestra. - upewnił się, na co kiwnęłam potwierdzająco głową. - Dlaczego mi nie powiedziałaś?

Zaśmiałam się bez krzty radości. Naprawdę o to pytał?

- Miałam do ciebie zadzwonić i powiedzieć: Hej Alan, wiem, że pewnie mnie nienawidzisz, ale jestem w ciąży, a ty jesteś ojcem? - popatrzyłam na niego z kpiną. - To nie było takie łatwe jak ci się zdaje. Nawet nie dałam rady powiedzieć o tym siostrom, Gaby, a co dopiero tobie.

Destruction desireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz