Może jednak zasługuję na szczęście?
Zrobiłam głęboki wydech, kończąc swój monolog. Z oczu Gabrielli popłynęły łzy, dlatego od razu ją przytuliłam.
- Boże, tak strasznie mi przykro. - wyszlochała, łamiącym się głosem. - Tak bardzo cię przepraszam, że nie mogłam cię wesprzeć.
- Ale o niczym nie wiedziałaś. - sama poczułam jak po moim policzku spływa słona ciecz.
Tego popołudnia zaprosiłam na obiad Gaby. Spędziłyśmy naprawdę miły babski dzień, gotując wspólnie obiad oraz rozmawiając na wszelkie tematy.
I szczerze sama nie wiem jak to się stało, że powiedziałam jej o ciąży i poronieniu. Wyszło to ze mnie tak naturalnie, nie odczuwałam przy tym większego stresu. Wytłumaczyłam wszytko pokolei, nie pomijając żadnego szczegółu. Już nie potrafiłam przed nią się ukrywać.
- Powiesz Alanowi o Avie?- zapytała, kiedy się już trochę uspokoiła.
Podałam jej chusteczki, które z wdzięcznością przyjęła.
- Chciałam już to zrobić, ale jak na złość zadzwoniła do niego i temat się uciął. - wyjaśniłam ostatnią sobotnią sytuację. - Boję się, że to go kompletnie zniszczy. On tak bardzo jej ufa, że ta informacja będzie dla niego ciosem w serce.
- Ale ona spiskuje z jego największym wrogiem!- westchnęła męczeńsko. - A na dodatek nie pomogła Ci, tylko stała jak ten kołek i się przyglądała.
- Bezpośrednio się nie przyczyniła do poronienia i w końcu chciała go pows....
- Chiara, nie usprawiedliwiaj jej. - przerwała mi z powagą. - Gdyby miała w sobie trochę więcej człowieczeństwa, nie doszłoby do tej sytuacji. Może to nie ona cię podduszała, ale jakoś nie była skora do pomocy.
Przetarłam ręką twarz, mając naprawdę dość tej cholernej sytuacji. Naprawdę tak wiele oczekuje od świata? Chociaż przez miesiąc chciałabym żyć jak normalnym człowiek i nie zamartwiać się tyloma rzeczami.
- Brandon powinien solidnie za to zapłacić. - oznajmiła dosadnie. - Nie może się tak panoszyć, nie przejmując się tym, co zrobił. I to już nie dlatego, że była w ciąży. NIKOGO NIE PRÓBUJE SIĘ UDUSIĆ!
Dawno nie widziałam jej w takich nerwach. Zapewne gdyby mogła, sama by udusiła go gołymi rękoma. I nawet nie zdążyłabym mrugnąć okiem.
- Nie wiem czy chcę się w to mieszać. - powiedziałam poważnie. - Naprawdę nie jest mi to potrzebne do życia. Wolę zapomnieć i żyć dalej.
- Jesteś w stanie patrzeć jak Ava przymila się do Alana, a on nie jest niczego świadomy? - pyta, upijając łyk gorącej herbaty. - Rozpierdalałoby mnie to od środka na twoim miejscu.
- Obawiam się, że może mi nie uwierzyć. Przecież w końcu miałabym wiele powodów do tego, aby chcieć rozbić ich przyjaźń. Tak często się o nią spieramy, że Alan mógłby pomyśleć, że sobie to wymyśliłam dla swojej wygody. - wytłumaczyłam swoje obawy. - Może powinnam z nią porozmawiać na osobności i zmusić ją do wyznania prawdy?
Brunetka skrzywiła się na samą myśl, że miałabym rozmawiać z tą wredną żmiją.
- A jeśli nie zgodzi się na spotkanie i jeszcze powie Alanowi, że ją nękasz? - podchodziła do tego dość sceptycznie.
- Właśnie tego się boję. - zagryzłam wargę, intensywnie myśląc. - Ale zawsze można spróbować, co nie?
Wzruszyła ramionami, chyba również nie wiedząc co zrobić.
CZYTASZ
Destruction desire
RomanceChiara spędziła ostatnie dwa lata na rozwoju osobistym. Wróciła do codzienności, studiując i mieszkając w rodzinnym mieście. Przed nią ostatni rok studiów magisterskich. Jej pierwotnym planem było zakończyć je w Rimini, lecz już pierwszego dnia spot...